Procedura w praktyce może potrwać kilka miesięcy, może również skończyć się w ciągu kilku tygodni - mówił w czwartek dr Tomasz Kubin z Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwerstetu Śląskiego. W rozmowie z TVN24 ekspert tłumaczył, jak w praktyce będzie wyglądała wszczęta w środę wobec Polski procedura Komisji Europejskiej.
- Przez kilka najbliższych tygodni KE będzie zbierała informacje na temat tego, jak wygląda sytuacja pod kątem przestrzegania zasad praworządności w Polsce - mówił dr Tomasz Kubin.
Wyjaśniał, że proces ten będzie polegał głównie na wymianie pism pomiędzy Warszawą a Brukselą. Niewykluczone są także wizyty unijnych urzędników i polityków w Polsce.
Praktyki jeszcze nie ma
- Przy czym trzeba pamiętać o tym, że jest to procedura, która jest dopiero pierwszy raz przeprowadzana - dodał dr Kubin, przypominając, że jej zasady określono w komunikacie Komisji Europejskiej niespełna dwa lata temu. Nigdy wcześniej ich też nie wykorzystywano, dlatego, jak tłumaczył, praktyka w tym względzie będzie dopiero wypracowywana.
Dodał, że wszczęta wobec Polski procedura nie ma podstaw prawnych ani w unijnych traktatach, ani w tzw. prawie wtórnym UE, czyli w aktach, które powstają na podstawie traktatów. Nie oznacza to jednak, że Polska może się uchylić od uczestniczenia w rozpoczętej procedurze.
Groźny w skutkach art. 7
- Lepiej byłoby, żebyśmy jednak podjęli współpracę z Komisją, dlatego że ta procedura została przyjęta po to, aby mieć narzędzie oddziaływania, wpływu na dane państwo, zdobywania informacji, zanim zostanie uruchomiona procedura w ramach art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej - przestrzegał dr Kubin.
Jak tłumaczył, zgodnie z tym artykułem Unia najpierw stwierdza ryzyko "poważnego naruszenia praworządności" w danym kraju, potem formułuje się wobec niego zalecenia.
Dopiero kiedy państwo ich nie wypełni, wtedy Rada Europejska (czyli wszyscy przywódcy krajów UE) może stwierdzić stałe naruszenie prawa. A to daje Radzie prawo do nałożenia na dany kraj sankcji. Jedną z nich może być pozbawienie państwa prawa głosu.
- Nigdy do tej sytuacji nie doszło i miejmy nadzieję, że Polska nie będzie pierwszym krajem - powiedział dr Kubin.
Ważne także to, co stanie się z Trybunałem
Ekspert dodał, że dalsze losy wszczętej w środę procedury będą uzależnione nie tylko od pisemnych wyjaśnień ze strony polskiego rządu, ale także od kolejnych wydarzeń związanych z Trybunałem Konstytucyjnym. To właśnie zmiany wokół tej instytucji zaniepokoiły Komisję.
Dr Kubin przekonywał, że istotne będzie m.in. to, w jaki sposób władze w Warszawie potraktują spodziewany w lutym wyrok TK w sprawie ostatniej nowelizacji ustawy o Trybunale autorstwa PiS. - Czy będzie on szanowany, czy też kontestowany - mówił gość TVN24. Dodał, że nie bez znaczenia będzie postawa prezydenta Andrzeja Dudy, w związku z nałożonym na niego obowiązkiem zaprzysiężenia trzech sędziów TK wybranych przez Sejm poprzedniej kadencji.
- Przyjęcie ślubowania od tych trzech sędziów byłoby na pewno silnym argumentem na rzecz tego, że w Polsce ten Trybunał Konstytucyjny działa tak, jak powinien - tłumaczył dr Kubin.
Dodał, że nie wiadomo, jak długo potrwa pierwszy etap wszczętej wczoraj procedury, polegający na zbieraniu informacji. - Nie ma ten temat żadnych precyzyjnych wskazówek. Ona w praktyce może potrwać kilka miesięcy, może również skończyć się w ciągu kilku tygodni - powiedział dr Kubin.
Przypomniał przy tym, że Komisja Europejska może zakończyć ten etap w każdej chwili, jeśli na podstawie zebranych informacji dojdzie do wniosku, że nie ma dowodów na łamanie w Polsce zasad praworządności.
Autor: ts//kk / Źródło: tvn24