Wychował wielu wybitnych dziennikarzy

Był autorytetem dla kilku pokoleń dziennikarzy. Zasłużonym wykładowcą i reżyserem. Stanisław Młynarczyk zmarł 2 listopada. Miał 79 lat. Dał się poznać jako wymagający profesor, otwarty i przyjazny reżyser radiowy. Był oddany sprawie doskonalenia języka polskiego.

Polonista z wykształcenia, wychował w sztuce wymowy kilka pokoleń prezenterów, dziennikarzy i reporterów.

- Niektórzy nie chodzili zajęcia które prowadził pan Stanisław, bo profesor był bardzo wymagający. I nie szczypał się z mówieniem prawdy - zdradza tvn24.pl Marta Kuligowska, prezenterka TVN24.

Kochał koty i nowinki techniczne

Mimo podeszłego wieku był za pan brat z najnowszymi technologiami. iPhony czy aparaty cyfrowe nie były dla niego żadną tajemnicą.

Zainteresowanie nowoczesnym sprzętem łączył z miłością do kotów. Drukował kalendarze ze zdjęciami pupili.

Reżyser radiowy i sympatyk STS-u

W Polskim Radiu pracował w latach 1952-1999. Był montażystą, realizatorem audycji, reżyserem.

Pracował w komisji, która wydawała karty mikrofonowe dziennikarzom i lektorom.

Jak wracam do tamtych czasów mi się wydaje, że my na chwilę wyszliśmy z teatru Olga Lipińska o Stanisławie Młynarczyku

- Ponoć Nina Terentiew powiedziała, że przez swoją wadę wymowy nie dostałaby karty mikrofonowej. Ale Stanisław Młynarczyk powiedział, że to jest jej cecha, nie wada - przytacza anegdotę Marta Kuligowska.

Jako reżyser współpracował między innymi z Krzysztofem Kowalewskim.

- Stykałem się z nim jako reżyserem radiowym, nawet coś razem zrobiliśmy. Żałuję, że później kontakt się urwał. Był bardzo przyjacielski - wspomina aktor.

"Wyszliśmy z teatru na chwilę"

Był współtwórcą Studenckiego Teatru Satyrycznego. Olga Lipińska o Stanisławie Młynarczyku mówi Staś.

- Staś świetnie śpiewał, był bardzo koleżeński. Spokojny i tonizujący. Starał się być bardzo profesjonalny w tym co robi - powiedziała reżyserka.

W teatrze śpiewał piosenki między innymi Agnieszki Osieckiej.

- Z Agnieszką Osiecką flirtował przez krótki czas. Ale to był flirt taki przy wszystkich, bo siedzieliśmy na kupie wtedy, w ciasnocie - wspomina Lipińska.

- Jak wracam do tamtych czasów, to mi się wydaje, że my tylko na chwilę wyszliśmy z STS-u - dodaje.

Źródło: tvn24.pl

Czytaj także: