Wójt gminy Dołhobyczów (województwo lubelskie) Grzegorz Drewnik opowiedział, jak z jego perspektywy wyglądała eksplozja w Przewodowie. Dodał, że gmina jest po rozmowie z rodzinami ofiar. - To straszne wydarzenie dla całej gminy. Kiedy przyjechałem, to obraz na miejscu był straszny. Lej i rozrzucony gruz dookoła na odległość 100 metrów, aż trudno sobie wyobrazić, jaka to była siła - powiedział.
ZOBACZ TEŻ: Wybuch w Przewodowie - co wiemy do tej pory
Grzegorz Drewnik przekazał, że władze gminy są po rozmowie z rodzinami ofiar, które zginęły we wtorek po eksplozji we wsi Przewodów (Lubelskie). - Niestety podczas spotkania niewiele zostało ustalone, z tego względu, że osoby nie są jeszcze gotowe do rozmów, jeśli chodzi o kwestie pomocy - powiedział. Zapewnił, że gmina pozostaje z nimi w ciągłym kontakcie.
- Rodzinom najbardziej zależy na tym, żeby się dowiedzieć, kiedy ciała będą możliwe do odbioru i kiedy będzie można ustalać uroczystości pogrzebowe – wyjaśnił wójt Dołhobyczowa, dodając, że na razie nie jest znana data pogrzebu.
Czytaj także: "Sąsiadka mi mówi: ty, Józi mąż zginął. Rozpłakałam się"
Zapewnił jednak, że dojdzie do kolejnych spotkań z rodzinami w celu ustalenia zakresu pomocy.
- Zadeklarowaliśmy pełne wsparcie ze strony gminy, starostwa. Zadeklarowałem też ze strony wojewody - z którym wcześniej rozmawiałem - wsparcie materialne, które też będzie udzielone - uzupełnił.
Wójt o działaniu szkoły w Przewodowie
W środę odwołano zajęcia w przewodowskiej szkole podstawowej. Zapytany o dalsze funkcjonowanie szkoły w Przewodowie, wójt poinformował, że decyzja w tej kwestii będzie zależała od sytuacji w czwartek rano na miejscu, bo - jak wyjaśnił - "jeżeli będzie podobne natężenie służb, to wszystko wskazuje na to, że będziemy niestety musieli ten dzień również odpuścić".
Przekazał, że w środę w szkole w Przewodowie doszło do spotkania dyrekcji z kuratorem, podczas którego dyskutowano o dalszych warunkach nauczania. - Uznano, że nauczanie stacjonarne jak najbardziej, tylko warunki muszą być bardziej korzystne. W związku z trwającymi pracami porządkowymi liczymy na to, że się to szybko skończy - podkreślił wójt
Wójt: początkowo myślałem, że może to jakieś petardy, ale rozdzwoniły się telefony
Wójt elacjonował wcześniej, jak z jego perspektywy wyglądał wybuch we wsi Przewodów. Jak mówił, był on wtedy w domu.
- Usłyszałem jeden, a potem drugi wybuch. Początkowo myślałem, że może to jakieś petardy i nic poważnego, ale rozdzwoniły się telefony i każdy pytał, co się dzieje. To straszne wydarzenie dla gminy - powiedział.
Dodał, że niektórzy z mieszkańców widzieli na niebie smugi, inni słyszeli świst. - Postanowiłem pojechać na miejsce, gdzie byłem do 1 w nocy. Obraz na miejscu był straszny, lej, rozrzucony gruz na odległość 100 metrów, aż trudno sobie wyobrazić, jaka to była siła. Z każdą chwilą przybywało państwowych służb - opowiadał.
Czterodniowa żałoba w gminie
W wybuchu zginęło dwóch Polaków. - Znałem obydwóch panów, bardzo sympatyczni. Pracowali w firmie, która ma tę suszarnię - wyjaśnił.
Czytaj także: Mieszkańcy Przewodowa poruszeni śmiercią dwóch osób po uderzeniu rakiety. "To mogłem być ja"
W całej gminie Dołhobyczów została wprowadzona czterodniowa żałoba. - Uznaliśmy, że to, co się wydarzyło, zasługuje na to, aby w sposób symboliczny uczcić te ofiary. Do połowy masztów opuszczone zostały flagi z kirami. Postaramy się też pomóc rodzinom ofiar, formę pomocy ustalimy w rozmowach z nimi - powiedział.
Dodał, że we wtorek został powołany powiatowy sztab kryzysowy. - Jesteśmy w stałym kontakcie ze wszystkimi pracującymi na miejscu służbami i liczę na to, że jestem w stanie podołać temu wszystkiemu - podsumował wójt.
- Teraz na miejscu trwa oczyszczanie terenu przez służby. Wspieramy ich, dając sprzęt budowlany, na przykład koparko-ładowarki. Mam nadzieję, że cały teren zostanie szybko oczyszczony- dodał.
Przy granicy z Ukrainą spadł pocisk
We wtorek po godz. 15 - jak przekazali przedstawiciele polskich władz - na terenie leżącej niedaleko od granicy z Ukrainą wsi Przewodów spadł pocisk; w wyniku eksplozji śmierć poniosło dwóch obywateli Polski.
Jak przekazał w środę prezydent Andrzej Duda, "absolutnie nic nie wskazuje, że zdarzenie w Przewodowie był to intencjonalny atak na Polskę". "Najprawdopodobniej był to nieszczęśliwy wypadek; nie mamy żadnych dowodów, że rakieta została wystrzelona przez Rosję, jest wysokie prawdopodobieństwo, że była to rakieta ukraińskiej obrony" - powiedział prezydent.
Źródło: PAP/TVN24