- Dzisiaj nie pracuję, chcę się dowiedzieć, co z moimi znajomymi. Na pewno tam byli - mówi przed kamerą TVN24 górnik pracujący w kopalni węgla kamiennego w czeskiej części Śląska Cieszyńskiego. W czwartek zginęło tam 13 osób, w tym 12 Polaków.
- Pracuję przy pomiarach metanu. Duże wskazania są niemal zawsze. Problem jest dużo większy niż w polskich kopalniach - mówi jeden z górników, którego ekipa TVN24 spotkała przed kopalnią węgla kamiennego CSM w Karwinie.
Dodaje, że w tym miejscu było już wcześniej "kilka awarii i wybuchów".
- Ogrom tego, co się stało jest taki, że trudno mówić - podkreślał przed naszą kamerą.
- Tam na dole muszą być niewyobrażalne warunki - dodaje inny z górników. Do kopalni przyszedł, żeby dowiedzieć się, kto z jego znajomych ucierpiał w tragedii.
Eksplozja
Pierwsze informacje podawane od czwartkowego wieczora mówiły o pięciu ofiarach śmiertelnych, ośmiu osobach zaginionych i 10 rannych. Do wybuchu metanu doszło 900 metrów pod ziemią.
Jak informował w czwartek Ivo Czelechovsky, rzecznik spółki Kopalnie Ostrawsko-Karwińskie (OKD), do tragedii doszło o godz. 17.16. - Przyczyną było zapalenie się metanu, co spowodowało dewastację niektórych wyrobisk - mówił rzecznik spółki OKD.
- Pod ziemią działania podjęli ratownicy górniczy, którzy muszą dokładnie zbadać teren, choć jest on trudno dostępny - dodał.
Pracę kopalni natychmiast wstrzymano. Jak przekazał w piątek przed godz. 4. nad ranem rzecznik OKD, pod ziemią znajdowały się 23 osoby, w tym prawdopodobnie 21 Polaków.
Z Polski "na miejsce udały się dwa pięcioosobowe zastępy zawodowego pogotowia górniczego, wyszkolone w działaniach po takich zdarzeniach, a także pomiarowiec z chromatografem" - przekazał w piątek, po północy rzecznik Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego Robert Wnorowski.
- Zabrali ze sobą specjalistyczny sprzęt atestowany do pracy w warunkach zagrożenia wybuchem, czyli taki, który nie może iskrzyć – dodał Wnorowski.
Rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska poinformowała w piątek około godz. 1. w nocy, że ratownicy dotarli już do Czech i od razu przystąpili do akcji ratunkowej, zjeżdżając pod ziemię.
Strona czeska poinformowała ostatecznie, że w wybuchu życie straciło 13 osób, w tym 12 Polaków.
Reporterka TVN24 Olga Bierut rozmawiała w piątek z rzecznikiem prasowym szpitala uniwersyteckiego w Ostrawie. To do tego szpitala były transportowane osoby po wybuchu, do którego doszło w kopalni w Karwinie. Jak przekazała, jedna osoba jest w krytycznym stanie, przeszła operację, miała wielonarządowe obrażenia. Na tę chwilę jednak nie wiadomo, czy to Polak czy Czech.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź