Zrezygnowali z prawa głosu i na własne życzenie wykluczyli się z grona decydentów. Blisko połowa wyborców w czasie wyborów samorządowych została w domach. Swoje zachowanie tłumaczą brakiem czasu, logistyką albo trudnościami związanymi z głosowaniem poza miejscem zamieszkania. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Ponad 48 procent wyborców nie poszło na głosowanie. Pytani, dlaczego nie wzięli udziału w wyborach samorządowych, tłumacza się brakiem czasu, pracą i trudnościami z dotarciem do rodzinnej miejscowości.
Pracownia Opinia24 sprawdziła, dlaczego Polki i Polacy nie zagłosowali na lokalne władze. - Jednym z głównych powodów było to, że Polacy nie mieszkali w miejscu swojego zameldowania, więc mieli trudności proceduralne w tym, by uczestniczyć w wyborach – wskazuje ekspertka badań społecznych Anna Trząsalska.
Głosowanie poza miejscem zamieszkania
Dla badaczy najbardziej intrygująca jest grupa 20 procent wyborców, która nie głosowała, bo ma inny adres zameldowania i zamieszkania. W wyborach samorządowych głosujemy tam, gdzie mamy meldunek. Jeśli mieszkamy gdzie indziej, musimy dopisać się do rejestru wyborców w danym mieście, miasteczku lub wsi.
- Można było zagłosować tam, gdzie się mieszka, a nie gdzie jest się zameldowanym, ale najczęściej padało wyjaśnienie, że ta procedura była trudna, była skomplikowana, wręcz odstraszająca – zwraca uwagę Anna Trząsalska.
Ekspertka badań społecznych wyjaśnia, że procedura dopisania się do listy w wyborach parlamentarnych była zdecydowanie prostsza. - Były to niecałe dwie minuty, kilka kliknięć i było to załatwione. W wyborach samorządowych ta procedura jest bardziej skomplikowana. Wymaga podania dokumentu, który potwierdza to miejsce zamieszkania – dodaje.
Na przykład, gdy jesteśmy zameldowani w Łodzi, a mieszkamy w Gdańsku i w nim chcemy zagłosować, musimy dopisać się do rejestru wyborców w Gdańsku. Wniosek można złożyć w urzędzie miasta albo przez internet. Do wniosku trzeba dołączyć umowę najmu czy rachunek za prąd, żeby urzędnik był pewien, że naprawdę mieszkamy w stolicy Pomorza.
Pawłowski: politycy i partie polityczne mobilizują wyborców
Wśród innych powodów niegłosowania w czasie wyborów samorządowych 19 procent badanych deklaruje, że nie miała czasu na głosowanie, 15 proc., że była chora, a 9 proc., że po prostu nie miała ochoty. - Mężczyzna, jak chce się spotkać z kobietą, to zawsze znajdzie powód, żeby się spotkać, i nie będzie się tłumaczyć, że ma dużo pracy, że był zajęty. Więc tak samo jest z polityką. Jeśli ci wyborcy naprawdę chcieliby zagłosować, to by zagłosowali – twierdzi prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej Łukasz Pawłowski.
W wyborach lokalnych Polkom i Polakom zabrakło motywacji takiej, jak jesienią. Wtedy do urn poszło ponad 74 proc. uprawnionych do głosowania. - Politycy i partie polityczne mobilizują wyborców i wtedy mamy wysoką frekwencję. To nie jest tak, że ludzie się sami mobilizują. Muszą mieć powód, muszą mieć temat. Mam wrażenie, że w wyborach samorządowych nie było takiego przekazu, że faktycznie te wybory coś zmienią w ich życiu – mówi Łukasz Pawłowski.
Kto nie głosował w pierwszej turze, może zagłosować w drugiej. Może uda się jeszcze dopisać do rejestru wyborców w gminie, w której mieszkamy. - Warto się z tym spieszyć, ponieważ gmina ma 5 dni na wydanie takiej decyzji. Także im szybciej to zrobimy, tym większą będziemy mieli pewność, że zagłosujemy w drugiej turze wyborów – podkreśla pełnomocnik prezydenta Szczecina ds. wyborów Rafał Miszczuk.
Dogrywka będzie potrzebna w 748 miejscach, w tym w 60 miastach.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock