- Obawiam się, żeby przypadkiem klienci nie oskarżali naszych pracowników, że ukradli im karty wyborcze. Skrzynki są bardzo często uszkodzone, niezabezpieczone. Wiele osób nie zamyka swoich przegródek. Wówczas jak zniknie pakiet wyborczy, to w pierwszej kolejności będzie podejrzenie, że uczynił to pracownik poczty - mówił o obawach związanych z głosowaniem korespondencyjnym Sławomir Redmer, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Poczty.
Sejm uchwalił ustawę autorstwa PiS dotyczącą wyborów prezydenckich. Zakłada ona, że będą one przeprowadzone wyłącznie w formie korespondencyjnej. Do przyjętej przez posłów ustawy wprowadzono trzy poprawki - wszystkie przygotowane przez klub PiS. Ustawa trafiła do Senatu.
"Zapisy, które z punktu widzenia pracowników są dosyć niebezpieczne"
Gościem piątkowego "Tak jest" w TVN24 był Sławomir Redmer, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Poczty, przewodniczący Federacji NSZZ Pracowników Łączności w Polsce. Pytany, jak wyobraża sobie pracę listonoszy w czasie wyborów, odparł: - Mnie niepokoi jedna rzecz, że w ustawie są dwa zapisy, które moim zdaniem z punktu widzenia pracowników są dosyć niebezpieczne.
Jednym z nich - według Sławomira Redmera - jest artykuł 17.
Art. 17. 1. Kto kradnie kartę do głosowania lub oświadczenie, o którym mowa w art. 3 ust. 3 pkt 5 - podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. 2. Tej samej karze podlega, kto umieszcza w nadawczej skrzynce pocztowej, o której mowa w art. 5 ust. 2, przerobioną lub podrobioną kartę do głosowania lub oświadczenie, o którym mowa w art. 3 ust. 3 pkt 5.
- Obawiam się, żeby przypadkiem klienci nie oskarżali naszych pracowników, że ukradli im karty wyborcze, a jest to o tyle prawdopodobne, że niestety z jednej strony nie we wszystkich domach mieszkalnych, blokach, domach jednorodzinnych są oddawcze skrzynki. Z drugiej strony one są bardzo często uszkodzone, niezabezpieczone. Wielu klientów nie zamyka swoich przegródek. Wówczas jak zniknie pakiet wyborczy, to w pierwszej kolejności będzie podejrzenie, że uczynił to pracownik poczty - mówił Redmer.
Minister zdrowia Łukasz Szumowski w piątek powiedział, że "bezpieczne wybory w tradycyjnej formie będą możliwe najwcześniej za dwa lata, ale jeśli partie polityczne się z tym nie zgodzą, to jedyną bezpieczną formą są wybory korespondencyjne".
CZYTAJ WIĘCEJ NA KONKRET 24: Nowa ustawa o głosowaniu korespondencyjnym - czym grozi?
Drugi artykuł, który niepokoi Sławomira Redmera, to artykuł 18.
Art. 18. 1. Kto bez uprawnienia otwiera pakiet wyborczy lub zaklejoną kopertę zwrotną – podlega karze grzywny. 2. Tej samej karze podlega, kto bez uprawnienia niszczy pakiet wyborczy lub zaklejoną kopertę zwrotną - podlega karze grzywny.
- Tu również jest pewne niebezpieczeństwo dla naszych pracowników, bo przecież może się zdarzyć sytuacja taka, że ten pakiet albo przyjdzie uszkodzony albo zostanie uszkodzony przy wyjmowaniu ze skrzynki. Wówczas istnieje zagrożenie, że będą oskarżani nasi pracownicy, że w sposób nierzetelny wykonali tę usługę. Być może będzie im groziła grzywna. Ja mam nadzieję, że tak się nie stanie - mówił gość "Tak jest".
"Najbardziej bulwersuje mnie zapis artykułu 16"
Jednak, jak zaznaczył, "najbardziej bulwersuje" go artykuł 16 tej ustawy.
Art. 16. Operator wyznaczony, w czasie wykonywania zadań, o których mowa w niniejszej ustawie, zwolniony jest z obowiązku świadczenia innych usług pocztowych.
- To by oznaczało, że Poczta Polska ma się zamknąć na cztery spusty, świadczyć przez te dni doręczania pakietów wyborczych wyłącznie tę jedną usługę, a przecież Poczta Polska jest instytucją usługową i w ten sposób władza wykonawcza i ustawodawcza poniekąd wypycha Pocztę Polską z rynku - ocenił.
- Przecież my działamy jako spółka skarbu państwa na rynku konkurencyjnym. Jeżeli my przestaniemy świadczyć wszelkie inne usługi, to przy tym kryzysie gospodarczym, gdzie jednak doręczanie przesyłek, faktur, rachunków, pieniędzy, towarów przez Pocztę Polską jest moim zdaniem istotnym elementem, jeśli chodzi o ten krwiobieg gospodarczy, w tym momencie my w jakimś stopniu tracimy wiarygodność - skomentował.
Jak zaznaczył, "klienci, którzy będąc w domach, bardzo często zamawiają w sklepach internetowych towary, wiedząc o tym, że Poczta Polska na jakiś czas będzie się zajmowała wyłącznie dostarczaniem pakietów wyborczych, z całą pewnością nas nie wybiorą".
- Pytanie w tym momencie, które trzeba zadać, kto Poczcie Polskiej zrekompensuje te straty. Poza tym my też w jakimś stopniu wśród naszych klientów stracimy wiarygodność, ponosimy straty wizerunkowe - dodał.
"Na jednego listonosza wypada dziennie 400-500 pakietów wyborczych"
Pytany, ile listonosze potrzebują czasu, by roznieść pakiety wyborcze, odpowiedział, że na jednego listonosza "wypada mniej więcej 1250-1300, czyli dziennie 400-500 pakietów wyborczych listonosz będzie musiał dostarczyć".
- Dla nich to oznacza bardzo ciężką pracę fizyczną (…) Termin trzydniowy wydaje mi się na chwilę obecną realny, ale to jest cały czas gdybanie - mówił.
Liczba listonoszy chorych na COVID-19 "nie przekracza 10 osób"
Sławomir Redmer zapytany, czy listonosze nie boją się o to, że podczas roznoszenia pakietów wyborczych, odbierania od ludzi, którzy są w kwarantannie, będą bardziej narażeni na zakażenie koronawirusem niż obecnie, odpowiedział:
- Każdy z pracowników Poczty Polskiej, wszyscy, którzy dzisiaj świadczą pracę, mają kontakty z setkami czy tysiącami ludzi w codziennej pracy, są narażeni na ryzyko zakażenia (...), ale patrząc na to przez pryzmat liczby zachorowań, to póki co poprzez odpowiedzialne zachowanie pracowników i klientów Poczty Polskiej, za co możemy im bardzo dziękować, liczba zachorowań w Polsce nie odbiega od średniej krajowej.
Dodał, że liczba listonoszy, którzy są chorzy na COVID-19, "w tej chwili nawet nie przekracza 10 osób".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24