- Jeżeli protest wyboczy jest realizacją jakiegoś prawa politycznego obywatela, to musi go rozstrzygnąć sąd, a nie jakiś organ udawany, wadliwie powołany, źle funkcjonujący - powiedział w "Faktach po Faktach" sędzia Sądu Najwyższego Włodzimierz Wróbel. Komentował w ten sposób propozycje dotyczące orzekania o stwierdzaniu ważności wyborów prezydenckich przewidziane w projekcie tzw. ustawy incydentalnej. Zakłada on, że orzeczenia wydawałyby w SN składy złożone z neosędziów i tych nominowanych przez dawną KRS. - Gdyby próbowano tworzyć składy mieszane, to my nie będziemy uczestniczyć w fikcjach - zapowiedział prof. Wróbel.
Sędzia Izby Karnej Sądu Najwyższego Włodzimierz Wróbel, profesor w Katedrze Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, został zapytany w "Faktach po Faktach" w TVN24, czy pojawi się problem ze stwierdzeniem ważności wyboru prezydenta po nadchodzących wyborach. Pierwsza tura została zaplanowana na 18 maja, a druga - ewentualnie dwa tygodnie później.
Obecnie według prawa w sprawach związanych z wyborami orzeka Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która jednak - jak stwierdziły m.in. europejskie trybunały - nie jest niezależnym sądem w rozumieniu prawa UE.
- Od strony prawnej (...), nawet jeżeli Sąd Najwyższy nie wyda uchwały o stwierdzeniu ważności tych wyborów, nie będzie problemu z objęciem urzędu przez nowo wybranego prezydenta - odpowiedział. - Natomiast problem polityczny, ale też może i prawny zacznie się, jeżeli dojdzie do stwierdzenia nieważności tych wyborów. Ale to jest dość oczywiste, że jak się stwierdza nieważność, to muszą być przeprowadzone nowe wybory - kontynuował.
- Natomiast czymś, co powoduje ten największy niepokój, jest sytuacja, kiedy by takie orzeczenie o stwierdzeniu nieważności wydała owa nieszczęsna Izba Kontroli Nadzwyczajnej (i Spraw Publicznych - red.), która nie jest częścią Sądu Najwyższego, ale uzurpuje sobie takie prawa, żeby być Sądem Najwyższym - dodał.
Dopytywany, czy to oznacza, że do zaprzysiężenia prezydenta i objęcia przez niego urzędu nie jest potrzebna uchwała SN, Wróbel odpowiedział, że z wypowiedzi "znających się na rzeczy konstytucjonalistów" wynika pogląd "dość jednoznaczny". - Uchwała o stwierdzeniu ważności wyborów nie jest warunkiem objęcia urzędu przez nowo wybranego prezydenta - zaznaczył.
"Nie będziemy uczestniczyć w fikcjach"
Karnista komentował też założenia tak zwanej ustawy incydentalnej, dotyczącej stwierdzania ważności wyborów prezydenckich, która znalazła się w Sejmie. W projekcie przewidziano, że ważność tych wyborów miałyby orzec trzy izby Sądu Najwyższego: Karna, Cywilna i Pracy, a nie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Mimo wszystko oznacza to, że w składach orzekających znaleźliby się tzw. neosędziowie, czyli ci powołani przez nową, upolitycznioną pod względem wyboru jej członków Krajową Radę Sądownictwa.
Jak zapowiedział sędzia Wróbel - który jest jednym z tak zwanych starych sędziów, czyli nominowanych przez dawną KRS - "gdyby próbowano tworzyć takie składy mieszane, to my nie będziemy uczestniczyć w fikcjach".
- Proszę zwrócić uwagę, że nas też wiąże prawo - podkreślał. Wyjaśniał przy tym, że "takie rozstrzygnięcia po prostu w tym sensie nie mają sensu, że jeżeli protest wyboczy jest realizacją jakiegoś prawa politycznego obywatela, to musi go rozstrzygnąć sąd, a nie jakiś organ znowu udawany, wadliwie powołany, źle funkcjonujący". - To jest jakaś fikcja, w tym nie będziemy uczestniczyć - powtórzył.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24