Zrobiliśmy się cyniczni. Widzimy te przewalające się miliony. Moje obawy są takie, że zaczynamy się do tego przyzwyczajać - mówiła w "Faktach po Faktach" Katarzyna Batko-Tołuć, wiceprezeska i dyrektorka programowa Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska. Odnosząc się do pikników PiS stwierdziła, że "pieniądze publiczne wyciekające w zasadzie na kampanię wyborczą przed kampanią". Jarosław Kuisz, redaktor naczelny "Kultury Liberalnej", powiedział, że spodziewa się "wulgaryzacji debaty publicznej" w najbliższych miesiącach.
We wtorek Dzienniku Ustaw opublikowano postanowienie prezydenta o zarządzeniu wyborów parlamentarnych. Oznacza to, że oficjalnie rozpoczęła się kampania wyborcza przed wyborami wyznaczonymi na 15 października.
Kuisz: spodziewałbym się wulgaryzacji debaty publicznej
Jarosław Kuisz ocenił, że oferta retoryczna polskich polityków jest "słaba". - Docieramy do sytuacji, w której polskie partie zużyły zasoby retoryczne. Bardzo często to jest bardzo kiepski teatr polityczny - ocenił publicysta. Jak mówił, "my widzimy już teraz wyzwiska". - W ciągu najbliższych miesięcy spodziewałbym się wulgaryzacji debaty publicznej - dodał.
W jego ocenie ten "kiepski spektakl" polega między innymi na tym, że "jeden polityk drugiego wyzywa od koloru włosów". Zaznaczył, że to są bardzo spersonalizowane ataki.
Kuisz nawiązał w tym miejscu do wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, jaka padła podczas pikniku rodzinnego Prawa i Sprawiedliwości na Podlasiu pod koniec lipca. Kaczyński w swoim przemówieniu nazwał Donalda Tuska "prawdziwym wrogiem naszego narodu". - Wróg naszego narodu. Trzeba to jasno w końcu powiedzieć: ten człowiek nie może rządzić Polską. Ten człowiek powinien w końcu pójść sobie. Niech idzie do swoich Niemiec - powiedział prezes PiS. - Pamiętajcie o tym ryżym, pamiętajcie, bo to jest dzisiaj największe zagrożenie dla Polski - mówił następnie.
Batko-Tołuć: jakość życia publicznego i wstyd bardzo się obniżyły
Jeszcze zanim formalnie ruszyła kampania wyborcza, Prawo i Sprawiedliwość co weekend organizowało "pikniki rodzinne", w trakcie których politycy Zjednoczonej Prawicy, w tym sam Jarosław Kaczyński, promowali rządowy program, który wchodzi w życie w 2024 roku. Wydarzenia te były finansowane z publicznych pieniędzy. Jak sprawdzili posłowie Koalicji Obywatelskiej, każde kosztowało około 100 tysięcy złotych.
- Pieniądze publiczne wyciekające w zasadzie na kampanię wyborczą przed kampanią, przed momentem, kiedy ona jest legalna, to nie są jedyne pieniądze, które wyciekają. Smuci mnie to, że już nie mogę być zaskoczona - komentowała Katarzyna Batko-Tołuć, wiceprezeska i dyrektorka programowa Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska. - Jest takie zjawisko jak nadużywanie środków publicznych - dodała.
Batko-Tołuć była pytana o słowa obecnej marszałek Sejmu Elżbiety Witek, która w 2015 roku - wówczas jako przedstawicielka opozycji - zwracała uwagę na wyjazdowe posiedzenia rządu premier Ewy Kopacz. - Podstawowy zarzut jest taki, że naszym zdaniem istnieje możliwość popełnienia przestępstwa poprzez to, że z pieniędzy budżetowych, czyli z pieniędzy rządowych prowadzona jest kampania wyborcza - mówiła Witek osiem lat temu.
- Problem polega na tym, że jeszcze w czasach, kiedy mówiła to pani marszałek Witek, mogliśmy nie do końca rozumieć, o co jej chodzi, a dzisiaj my rozumiemy, o co chodzi, ale zrobiliśmy się cyniczni - stwierdziła Batko-Tołuć. - Widzimy te przewalające się miliony. Moje obawy są takie, że zaczynamy się do tego przyzwyczajać i przestaniemy widzieć w przyszłości rzeczy, które nie powinny się dziać - dodał.
Jej zdaniem "jakość życia publicznego i wstyd bardzo się obniżyły".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24