Dla całego internetowego środowiska mężczyzn, którzy się policzyli i uznali, że są ofiarami kobiet, to nie jest kontrowersyjne. Wręcz przeciwnie, to ich potwornie przyciąga - mówił w TVN24 Marcin Kącki z "Gazety Wyborczej", autor książki "Chłopcy. Idą po Polskę" odnosząc się do konwencji Fundacji Patriarchat i słów polityków Konfederacji o kobietach jakie tam padły. - Nie używajmy słów, że to była konwencja (...) To jest, jak dobrze widziałem, 30 chłopców - powiedział. Wskazał między innymi na "grupę chłopaków, którzy bawią się w rycerzy". - Atakują zamki, oglądają Hobbita wieczorami w tym centrum - dodał.
Kobieta to nie partnerka, ale część dobytku mężczyzny – tak w gronie przedstawicieli Konfederacji dyskutowano o prawach kobiet podczas konwencji Fundacji Patriarchat. - Co pan chce, żeby kobiety robiły rewolucje? One nie są od tego - mówił w czasie spotkania Janusz Korwin-Mikke. - Czego my chcemy od nich? Trzeba po prostu nie dawać im decydować – wskazał w innym momencie dyskusji. - Bo jak kobiety chcą coś osiągnąć, to biorą sobie faceta – dodał.
Zapytany o prawa wyborcze kobiet, odpowiadał: "Tu nie chodzi o to, żeby kobiet było mało. Chodzi o to, żeby nie głosowały, a jeżeli my mężczyźni nie chcemy kogoś wybrać, to już jest nasza sprawa".
Kącki o "grupie chłopaków, którzy się bawią w rycerzy"
Marcin Kącki, który opisał środowisko Konfederacji w książce "Chłopcy. Idą po Polskę" odniósł się we wtorek do tej dyskusji we "Wstajesz i wiesz" w TVN24.
- Nie używajmy słów, że to była konwencja. Nie używajmy wielkich słów do małych spraw. To jest, jak dobrze widziałem, 30 chłopców - powiedział. Odnosząc się do zdjęć z tego wydarzenia, powiedział, że odbyło się w Centrum Dawnych Sztuk Walk. - To jest taka grupa chłopaków, którzy się bawią w rycerzy i jesteśmy w ich siedzibie. Atakują zamki, oglądają Hobbita wieczorami w tym centrum - mówił.
- Mamy działaczy Konfederacji. Mamy Korwina-Mikke. Mamy Ronalda Laseckiego, czyli autora tego, co usłyszeliśmy o tym, że kobieta jest częścią nie wiem, czy dobytku, czy inwentarza domowego - wymieniał.
- Natomiast fascynujące jest to, że z prawej strony mamy zupełnie młodego człowieka, nieznanego dotychczas w strukturach - mówił. Wskazał na Mateusza Curzydło z Fundacji Patriarchat, który jak dodał, zadawał te pytania, na które padały "te błyskotliwe odpowiedzi o status kobiety".
- To jest młody chłopak z Krakowa, programista. W zasadzie utrzymuje się właśnie z programowania. (...) Kilka lat temu on uznał, że rzeczywiście potrzebna jest kontrrewolucja wobec rewolucji kobiet. Czyli ruchy MeToo, ruchy emancypacyjne. Ta cała formuła, która jest także przez kobiety wykorzystywana dzięki social mediom, czyli pokazywania tej siły kobiet, ich zdaniem jest zupełnym zagrożeniem dla, można powiedzieć, chyba ich egzystencji, jak dobrze rozumiem - mówił Kącki.
- Oni mieszają swój strach, gniew, bo oni są potężnie zagniewani - dodał.
"To jest pewien rodzaj zagrożenia oraz resentyment"
Pytany, co jest źródłem tego gniewu, powiedział, że "między innymi zmieniające się relacje społeczne, oparte na tym, że kobiety zaczęły być zauważalne, że doszło do upodmiotowienia kobiet, z tego uprzedmiotowienia, do którego dąży Korwin".
- Widzimy te ruchy coraz mocniej. Od wielu lat związane chociażby z hasztagiem MeToo, gdzie kobiety przerzucają ten wstyd i strach na mężczyzn. Nie chcą być dłużej ofiarami. Natomiast dla tych młodych chłopaków to jest pewien rodzaj zagrożenia oraz resentyment i tęsknota do pewnych wzorców, nie tylko na których się wychowali, a które ich zdaniem są elementem naturalnym dla mężczyzny - dodał.
"Dla środowiska menosfery to nie jest kontrowersyjne"
Kącki został zapytany, czy obserwując kampanię wyborczą uważa, że Konfederacja ukrywała te najbardziej kontrowersyjne poglądy, między innymi na temat aborcji, na temat praw kobiet.
- Tylko, że kontrowersyjne są dla nas, dla naszego kręgu kulturowego, kiedy rozumiemy na przykład podmiotowość i emancypację kobiet, kiedy wspieramy osoby z ruchów mniejszościowych, kiedy walczymy z opresją - zaznaczył.
- Natomiast dla środowiska menosfery, czyli tego całego internetowego środowiska mężczyzn, którzy się policzyli i uznali, że są ofiarami kobiet, to nie jest kontrowersyjne. Wręcz przeciwnie, to ich potwornie przyciąga. I ten ruch, jak ja zacząłem pisać książkę pięć lat temu, to był naprawdę niewielki ruch w internecie w Polsce. W tej chwili to są setki tysięcy młodych chłopaków - powiedział.
Kącki mówił, że pisząc przez kilka lat książkę już się oswoił z tym, że "pewna grupa społeczna po prostu chce iść do władzy". - I to jest fascynujące, że właśnie takie słowa znajdują poparcie w tych setkach tysięcy chłopaków, którzy odnaleźli w tym tak naprawdę przyczynę swoich porażek życiowych, że to nie jest wina moja, że ja nie wyjeżdżam z małej miejscowości, to jest wina kobiety, że ona wyjechała i zabrała mi miejsce - ocenił.
Kącki: myślę, że Konfederacja może zgarnąć 10 procent poparcia
Na uwagę, że pojawiają się opinie, iż w kampanii wyborczej Konfederacja złapała zadyszkę, powiedział, że byłby ostrożny z formowaniem takich kategorycznych wniosków, kiedy jesteśmy jeszcze miesiąc przed wyborami, dlatego że "ta fluktuacja, przechodzenie z jednego elektoratu do drugiego, jak widzimy, trwa".
- Przedsiębiorcy się zastanawiają, na kogo głosować, ale jedyną ofertę daje im Konfederacja. Ostatnio trochę Trzecia Droga wyskoczyła z kilkoma punktami na ich rzecz, ale poza tym wszystkie inne partie ich porzuciły. Inceloza, czyli ten ruch mężczyzn - też jestem ciekaw, w którym kierunku pójdą. Na pewno nie zagłosują na Lewicę, natomiast będą się kręcić. Jest tam jeszcze kilka procent do zagospodarowania, które się kręci między tymi partiami, ale myślę, że Konfederacja tę dyszkę może zgarnąć - ocenił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24