We wtorek odbyło się kolejne posiedzenie komisji do spraw wyborów kopertowych. Przesłuchiwana była prokurator Ewa Wrzosek, która wszczęła śledztwo w sprawie organizacji wyborów prezydenckich w okresie pandemii. Później postępowanie w tej sprawie zostało jej odebrane i umorzone. Posiedzenie komisji zaczęło się od wniosku złożonego przez Wrzosek o wyłączenie z obrad Michała Wójcika. Po tym jak członkowie komisji go przegłosowali, politycy PiS opuścili salę na znak protestu.
Na ostatnim w lutym posiedzeniu sejmowej komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych przesłuchiwana była prokurator Ewa Wrzosek.
Na początku posiedzenia Wrzosek zawnioskowała o wyłączenie z obrad członka komisji Michała Wójcika (klub PiS) "wobec wątpliwości, co do jego bezstronności".
- Poseł Michał Wójcik w styczniu 2021 roku wielokrotnie wypowiadał się aprobująco w kwestiach dotyczących karnych delegacji prokuratorów, o których decyzję podjął ówczesny prokurator krajowy Bogdan Święczkowski - mówiła.
Jak dodała, Wójcik "używał sformułowań, że prokuratorzy, głównie ze stowarzyszenia Lex Super Omnia, w sposób uzasadniony zostali wysłani na delegacje". - Nawet posługiwał się sformułowaniami, że stanowi to dla nas, również dla mnie, swoisty "awans zawodowy" - podkreślała Wrzosek.
Prokurator zwróciła uwagę, że 25 lutego 2021 roku Wójcik otrzymał Medal Zasłużonego dla Prokuratury Polskiej, który wręczył mu Bogdan Święczkowski, ówczesny prokurator krajowy za "szczególne zaangażowanie we współpracę z prokuraturą poprzez budowanie najwyższych standardów w zakresie ścigania przestępstw".
- Zwrócę również uwagę, że niektórzy spośród z delegowanych w styczniu 2021 roku prokuratorów, chociażby była prezes stowarzyszenia Lex Super Omnia, dysponuje obecnie prawomocnym orzeczeniem sądowym stwierdzający dyskryminacyjny charakter delegacji - powiedziała Wrzosek.
Jak zaznaczyła, "z uwagi na fakt, że podczas mojego przesłuchania, jak i kolejnej prokurator zostaną ujawnione okoliczności, z których będzie ewidentnie wynikało, że Bogdan Święczkowski podejmował w mojej ocenie różnego rodzaju bezprawne działania mające na celu wpłynięcie na tok wszczętego przeze mnie śledztwa, w sposób uzasadniony mam wątpliwość, co do bezstronności pana Michała Wójcika przy wykonywaniu tego przesłuchania".
Wójcik wyłączony z obrad
Michał Wójcik ocenił, że wniosek jest bezprzedmiotowy. Dla polityka to był debiut w składzie komisji. W połowie lutego komisja wykluczyła ze składu posła Pawła Jabłońskiego (PiS), po tym jak okazało się, że w 2020 roku korespondował w sprawie wyborów prezydenckich z Michałem Dworczykiem, ówczesnym szefem Kancelarii Premiera. Przewodniczący komisji Dariusz Joński (KO), po wykluczeniu Jabłońskiego z komisji zapowiedział w rozmowie z dziennikarzami, że złoży wniosek o powołanie go na świadka, w związku z tą korespondencją.
Za wyłączeniem Michała Wójcika z udziału w przesłuchaniu prokurator Ewy Wrzosek było pięciu członków komisji, przeciw trzech, wstrzymał się jeden. Na znak protestu, wraz z Michałem Wójcikiem salę opuścili pozostali członkowie komisji z ramienia klubu PiS - Waldemar Buda, Przemysław Czarnek i Mariusz Krystian.
Wychodząc z sali, posłowie PiS mówili w kierunku przewodniczącego Jońskiego o "skandalu". - Proszę nie zakłócać posiedzenia. Zapraszam państwa na godzinę 13 - odparł poseł KO.
Wrzosek o powodach wszczęcia śledztwa
Następnie rozpoczęła się tura pytań do świadka. Przewodniczący Dariusz Joński pytał Wrzosek, dlaczego zdecydowała się wszcząć śledztwo? Wyjaśniała ona, że do prokuratury wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. - To zawiadomienie zostało przydzielone w sposób formalny do mojego referatu - wyjaśniała.
Jak mówiła, 23 kwietnia 2020 w godzinach popołudniowych zostało wszczęte przez nią śledztwo. W międzyczasie pojawiła się informacja medialna o wszczęciu śledztwa, a przed godziną 19 - według słów Wrzosek - prokurator Mirosława Chyr podała PAP, że śledztwo zostało umorzone. Tego samego dnia morzyła je ówczesna wiceszefowa Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów Edyta Dudzińska.
Wrzosek poinformowała przy tym, że: - W systemie informatycznym prokuratury (…) nadal przy moim nazwisku w dacie 23 kwietnia 2020 figuruje adnotacja "zakończone". Należy to czytać w ten sposób, że - gdyby ktoś nie był świadomy okoliczności tej sprawy - tę decyzję podjęłam ja.
"Decyzja pani prokurator Edyty Dudzińskiej nie była jej samodzielną decyzją"
W czasie zeznań prokurator oceniła też: - Decyzja o umorzeniu śledztwa, o odebraniu mi tego postępowania była decyzją czysto polityczną, nie mającą uzasadnienia ani prawnego, ani merytorycznego. Bo zarzuty w związku z niewłaściwym prowadzeniem śledztwa, z niewłaściwą kwalifikacją prawną zostały podane do wiadomości publicznej zanim ktokolwiek z osób przełożonych nade mną miał możliwość zapoznania się z tym materiałem, który zebrałam.
- Nie mam najmniejszych wątpliwości, że nie przesłanki merytoryczne, nie przesłanki prawne - zresztą staram się to państwu tutaj wykazać - zadecydowały o tym, że to śledztwo zostało tak błyskawicznie umorzone - dodała.
- Nie mam najmniejszych wątpliwości, że decyzja pani prokurator Edyty Dudzińskiej nie była jej samodzielną decyzją. Świadczy o tym tryb podjęcia tej decyzji, to, że w dniu wolnym od swojej pracy, po godzinach urzędowania, w sposób tak błyskawiczny podjęła decyzję o umorzeniu tego śledztwa - dodała Wrzosek.
"Liczyłam się z tym, że po wszczęciu śledztwa postępowanie zostanie mi odebrane"
Wskazywała, że "już wówczas - mówimy o kwietniu 2020 - była obiektem różnego rodzaju działań ze strony Prokuratury Krajowej, pana prokuratora Bogdana Święczkowskiego". - Miałam zainicjowane postępowania dyscyplinarne za wypowiedzi w obronie niezależności prokuratury, niezawisłych sądów - dodała.
- Liczyłam się z tym, że po wszczęciu tego śledztwa to postępowanie zostanie mi odebrane, ale w sposób taki, że zostanie przejęte do prowadzenia przez jednostkę wyższego szczebla, czyli Prokuraturę Okręgową w Warszawie. To byłby akceptowalny, zgodny z obowiązującą, że tak powiem, tendencją do przejmowania śledztw - w których jakiś potencjalny chociażby czynnik polityczny może się pojawiać - właśnie przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie - relacjonowała.
Przekonywała, że o tym, iż "działanie ze strony prokurator Edyty Dudzińskiej nie było jej samodzielną decyzją, nie było przypadkowe, świadczy chociażby to, że wkrótce po wydaniu tej decyzji została ona najpierw delegowana, a później uzyskała tytuł prokuratora Prokuratury Okręgowej w Warszawie". Wrzosek dodała, że według jej wiedzy prok. Dudzińska "obecnie jest zatrudniona w wydziale pierwszym śledczym tej prokuratury".
- Niechlubnym wydziale, o czym wiedzą wszyscy prokuratorzy i być może osoby kierujące zawiadomienia do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Wydziale, który zajmował się różnego rodzaju postępowaniami, na rozstrzygnięciach w których w sposób szczególny zależało naszym przełożonym, czyli panu prokuratorowi wówczas Święczkowskiemu, a docelowo prokuratorowi generalnemu Zbigniewowi Ziobrze - oświadczyła.
"Jestem zdeterminowana, aby te osoby poniosły odpowiedzialność karną"
Wrzosek zwracała uwagę na represje wobec prokuratorów. - Jeżeli mielibyśmy szukać osoby odpowiedzialnej za różnego rodzaju działania, które dewastowały prokuraturę, niszczyły życie zawodowe wielu prokuratorów, to osobą, która o tym decydowała, był wówczas prokurator krajowy Bogdan Święczkowski - mówiła.
Zaznaczyła jednocześnie, że nie wierzy, aby było to "bez jakiejkolwiek inspiracji czy porozumienia z prokuratorem generalnym Zbigniewem Ziobrą".
Prokurator mówiła o "determinacji w pociągnięciu osób winnych tego rodzaju działań, nie tylko wobec mnie i innych prokuratorów". - Jestem zdeterminowana, aby te osoby poniosły odpowiedzialność karną, oczywiście z zachowaniem wszelkich procedur, przepisów prawa, uprawnień, których mi odmówiono na pewnym etapie - powiedziała Wrzosek.
Dodała, że będzie dochodzić swoich praw nie jako prokurator, ale jako osoba pokrzywdzona.
"Miałam uzasadnioną obawę"
Wrzosek powiedziała przed komisją, iż miała świadomość tego, że "różnego rodzaju nieprawidłowe, na granicy prawa, czy wręcz nielegalne działania działy się wówczas w prokuraturze".
- I miałam uzasadnioną obawę, że jeżeli to śledztwo wszczęte przeze mnie nie zostanie wprowadzone do systemu informatycznego prokuratury, to w sytuacji, kiedy pozostawiam akta tej sprawy - tak, jak wcześniej to przedstawiłam swojemu przełożonemu w celu przekazania go wyżej - może dojść do dziwnych sytuacji w postaci wymiany obwoluty, usunięcia samego postanowienia o wszczęciu śledztwa - mówiła prokurator.
Przekazała, że w tej konkretnej sprawie to ona wprowadziła postanowienie o wszczęciu śledztwa do systemu informatycznego prokuratury, "uznając, że stanowi to swoiste zabezpieczenie przed tym, aby tego rodzaju niepożądane działanie z papierowym dokumentem miało miejsce".
Zwróciła uwagę, że jeśli chodzi o wpisy do systemu informatycznego prokuratury, "to są one identyfikowalne, jeśli chodzi o czas i osobę, która dokonała różnego rodzaju zapisów dotyczących tej konkretnej sprawy".
"Jestem permanentnie obiektem ataków"
Prokurator powiedziała również, że od momentu, kiedy podjęła decyzję o wszczęciu tego śledztwa, stała się "mniej, bądź bardziej" obiektem ataków głównie ze strony polityków Suwerennej Polski, "jako tej partii, którą reprezentował prokurator generalny" Zbigniew Ziobro.
- Są ujawniane również publicznie różnego rodzaju informacje, do których ja na przykład nie mam dostępu, jeśli chodzi o prowadzone postępowania wobec mnie, czy postepowania, w których gdzieś moje nazwisko się pojawia - mówiła Wrzosek.
- Mam wrażenie, że od chwili wszczęcia tego śledztwa jestem permanentnie obiektem ataków ze strony polityków - dodała.
Szykany wobec Wrzosek
Po odebraniu i umorzeniu śledztwa wszczętego przez prokurator Wrzosek, ówczesny prokurator krajowy Bogdan Święczkowski nakazał wszczęcie wobec Wrzosek postępowania dyscyplinarnego.
W styczniu 2021 roku Ewa Wrzosek znalazła się wśród kilkunastu prokuratorów oddelegowanych przez przełożonych do pracy w odległych jednostkach. Została wysłana do pracy w Śremie, oddalonym o 310 kilometrów od Warszawy. Prokuratura Krajowa uzasadniała decyzję o odległych delegacjach problemami kadrowymi wynikającymi z pandemii.
Tamte decyzje wywołały sprzeciw części środowiska prawniczego. Według niektórych stowarzyszeń sędziowskich i prokuratorskich, delegacje miały wywołać "efekt mrożący" i miały charakter represji. Zdaniem prokurator Wrzosek wysłanie jej do odległej prokuratury było próbą uciszenia i szykaną związaną ze wszczęciem śledztwa w sprawie organizacji wyborów korespondencyjnych. Według ekspertów kanadyjskiej grupy Citizen Lab, prok. Wrzosek miała być ponadto jedną z osób inwigilowanych systemem Pegasus.
Drugim świadkiem przed komisją będzie wiceszefowa Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów Edyta Dudzińska, która przejęła i w ekspresowym tempie umorzyła śledztwo prowadzone przez prokurator Wrzosek w sprawie wyborów korespondencyjnych.
Wrzosek: to śledztwo bezwzględnie powinno zostać podjęte na nowo
Wrzosek pytana przed rozpoczęciem posiedzenia komisji, czy próbowała poznać uzasadnienie umorzenia śledztwa przez prokurator Dudzińską, odparła, że była pozbawiona takiej możliwości.
- Aczkolwiek w październiku ubiegłego roku, po okresie zawieszenia mnie w obowiązkach służbowych, kiedy wróciłam ponownie do prokuratury, jednym z moich pierwszych wniosków było skierowanie do kierownictwa prokuratury mokotowskiej, gdzie nadal pracuję i gdzie to śledztwo zostało wszczęte i nadal pozostaje w rejestrach prokuratury, o przydzielenie mi tego postępowania ponownie, ponieważ były składane wnioski o podjęcie go na nowo. W mojej ocenie to śledztwo bezwzględnie powinno zostać podjęte na nowo i kontynuowane - oświadczyła Wrzosek.
Przekazała jednocześnie, że jej wniosek nie został uwzględniony, a status śledztwa nadal figuruje jako umorzony.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24