O godzinie 13 ruszyło posiedzenie kwestionowanej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która ma rozstrzygnąć o ważności wyborów prezydenckich. Jest ono jawne. Na początku prezes Izby Krzysztof Wiak odniósł się do wniosków prokuratora generalnego.
W poniedziałek Adam Bodnar, prokurator generalny, minister sprawiedliwości, jako uczestnik postępowania, przekazał do Sądu Najwyższego stanowisko w przedmiocie ważności wyborów. Jego rzeczniczka prokurator Anna Adamiak oświadczyła, że "w swoim stanowisku prokurator generalny wnosi o wyłączenie wszystkich sędziów orzekających w tej izbie (Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych), powołanej do rozstrzygania w przedmiocie ważności wyborów" oraz o skierowanie sprawy o ważności wyboru Prezydenta RP do orzekania przez Izbę Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN.
Prezes kwestionowanej izby: wnioski Bodnara nie mają oparcia w przepisach prawa
Wiak przekazał, że "decyzją sędziego sprawozdawcy te wnioski zostały pozostawione ad acta". Mówił, że "Sąd Najwyższy w niniejszej sprawie proceduje na podstawie przepisów, które mają charakter wybitnie ustrojowy".
- W tym postępowaniu prokurator generalny nie występuje w charakterze uczestnika postępowania. Przedstawia stanowisko. W charakterze uczestnika postępowania prokurator generalny niezbicie, to nie ulega wątpliwości z treści przepisów, występuje jedynie w sprawach wniesionych z protestów wyborczych. Natomiast to jest inne postępowanie, które ma charakter wybitnie ustrojowy - powiedział.
Dodał, że "w związku z tym te wnioski nie mają oparcia w przepisach prawa".
- Nie ma takich przepisów, które pozwalałyby na sformułowanie takich wniosków, a procedujemy, przypomnę, na podstawie Kodeksu wyborczego oraz ustawy o Sądzie Najwyższym. Tutaj nie stosujemy ani odpowiednio, ani wprost przepisów proceduralnych, czyli przepisów Kodeksu postępowania cywilnego - mówił.
- Jeszcze jedna uwaga przeciwko procedowaniu takich wniosków. Wyraźnie też można wyinterpretować taki sprzeciw, który wynika z regulacji, które stanowią wprost, że o ważności wyborów rozstrzyga Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych orzekająca w pełnym składzie. Takie wnioski, które, jak powiedziałem, nie mogą być formułowane, nie ma do nich podstaw ani w Kodeksie wyborczym, ani w ustawie o Sądzie Najwyższym, również znajdują wzmocnienie właśnie w tej regulacji. To znaczy dekompletowanie składu izby składaniem nawet indywidualnych wniosków, mogłoby spowodować zarzuty formułowane co do tego, czy w prawidłowym składzie takie orzeczenie, taka uchwała zapadłaby - mówił prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN.
- Natomiast jeżeli chodzi o drugi wniosek, który jest wnioskiem o przekazanie niniejszej sprawy do rozpoznania Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, tutaj również trzeba powiedzieć, że on nie ma żadnych podstaw prawnych - powiedział Wiak.
- Przede wszystkim ustawa o Sądzie Najwyższym wyraźnie określa zakres właściwości obu izb, Izby Kontroli Nadzwyczajnych i Spraw Publicznych, w ramach której właściwości wyraźnie znajdują się sprawy wyborcze, w tym orzekanie o ważności wyboru prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Natomiast do właściwości Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych należą zupełnie inne sprawy. To są sprawy z zakresu ubezpieczeń społecznych, sprawy z zakresu uregulowanego w artykule 25 ustawy o Sądzie Najwyższym - wskazał.
Mówił również, że "ewentualne przekazanie nawet do tej izby tych spraw, kłóciłoby się wyraźnie też z tym, że w ramach tamtej izby nie prowadzono do tej pory żadnych postępowań związanych z protestami wyborczymi i stwierdzaniem ważności wyboru".
- Przypominam, że tą samą ustawą, którą powołano do życia Izby Kontroli Nadzwyczajnych i Spraw Publicznych, również utworzono tamtą izbę. W ramach tamtej izby nie rozpoznawano dotychczas żadnych spraw wyborczych. Izba, która zajmowała się tym, w tym momencie nie istnieje, tu nie ma żadnej kontynuacji - dodał.
Odniósł się też do wniosku "który wpłynął dzisiaj". - On jest w zasadzie tożsamy. On zmierza do tego samego - powiedział. Dodał, że "został pozostawiony jako bezskuteczny ze względu na to, że te kwestie zostały już wcześniej rozstrzygnięte, tak jak mówiłem, pozostawieniem ad acta".
Bodnar: z pewnym zaskoczeniem odczytuję te słowa
Głos następnie zabrał Bodnar. - Z pewnym zaskoczeniem odczytuję słowa pana przewodniczącego, że prokurator generalny nie jest uczestnikiem postępowania - powiedział. - Bo jako żywo artykuł 323 Kodeksu wyborczego mówi: uczestnikami postępowania są wnoszący protest, przewodniczący właściwej komisji wyborczej albo jego zastępca i prokurator generalny. Artykuł kolejny, 324, mówi o tym, co jest tym końcem tego dwutaktu, czyli najpierw są rozpoznawane protesty wyborcze, a następnie podejmowana jest uchwała. I również artykuł 324, paragraf drugi, mówi o tym, że uchwałę Sąd Najwyższy podejmuje na posiedzeniu z udziałem prokuratora generalnego - wskazał prokurator generalny.
- Te wnioski dotyczące wyłączenia sędziów, przedkładaliśmy jako Prokuratura Krajowa, przedkładam jako prokurator generalny i moi przedstawiciele, konsekwentnie w związku z wszystkimi protestami wyborczymi, które zostały zgłoszone - wyjaśnił.
Dodał, że "wniosek zawarty w stanowisku prokuratora generalnego, był uzasadniony okolicznościami, które są powszechnie znane". Przypomniał "wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 21 grudnia 2023 roku, liczne orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wraz ze sprawą Wałęsa przeciwko Polsce z 17 listopada 2023 roku".
Podkreślił też, że "w tym składzie, który przed nami mamy, są dwie osoby, dwóch sędziów, którzy sami uznają, że ta izba nie jest właściwa do orzekania w sprawach wyborczych, czemu dali wyraz w zdaniu odrębnym, jeżeli chodzi o wybory do Parlamentu Europejskiego".
Bodnar mówił też, że "sprawozdanie Państwowej Komisji Wyborczej, które zostało przekazane i prokuratorowi generalnemu, i przede wszystkim Sądowi Najwyższemu, wskazuje, że sąd, który orzeka o ważności wyborów, nie może budzić wątpliwości co do składu". - Tam się pojawiają nawet słowa, nie może budzić najmniejszych wątpliwości co do składu, w jakim orzeka - dodał.
- Myślę, że to jest dość bezprecedensowa sytuacja, w której sama Państwowa Komisja Wyborcza coś takiego zamieszcza w swoim sprawozdaniu z przebiegu wyboru - powiedział Bodnar.
"Wniosek ma fundamentalne znaczenie"
- Pan przewodniczący zadał pytanie, czym się różni ten wniosek, który został przedstawiony dzisiaj w odróżnieniu od tego poprzedniego. On oczywiście powtarza te same argumenty, ale chciałbym wskazać, że (...) jeżeli jest składany wniosek o wyłączenie sędziego czy sędziów, to należy, aby ten wniosek nie był rozpoznawany przez tych, których ten wniosek dotyczy - mówił prokurator generalny.
- W takiej sytuacji, zgodnie z punktem trzecim tego wniosku, który przedstawiłem, zawnioskowałem o tym, aby przekazać wniosek o wyłączenie sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego równorzędnemu sądowi sformułowanemu spośród sędziów powołanych do orzekania w Sądzie Najwyższym w procedurze z udziałem Krajowej Rady Sądownictwa, czyli tak naprawdę to powinna być prawdopodobnie, zakładam, decyzja pani pierwszej prezes, aby taki wniosek w sposób porządny rozpoznać, a nie uznawać, że on nie został złożony. I dopiero wtedy powinna nastąpić ta dalsza procedura. I uważam, że powinna to być Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych - wyjaśnił.
- Uważam, że ten wniosek po prostu powinien zostać rozpatrzony, ponieważ ma on fundamentalne znaczenie nie tylko z punktu widzenia, dlaczego się tutaj spotykamy, ale także z punktu widzenia legitymizacji wyroku Sądu Najwyższego wydanego w trybie artykułu 129 Konstytucji - podsumował.
Bodnar: tego typu słowa nie powinny padać
Maria Szczepaniec, sędzia Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, zwróciła się w trakcie posiedzenia z pytaniem do Bodnara.
- W 2023 roku w wyborach do Sejmu i Senatu uzyskał pan mandat senatora. Przypomnę, że ważność tamtych wyborów stwierdzała nasza izba. W związku z tym mam do pana pytanie: czy czuje się pan wadliwie wybranym senatorem, tak zwanym neosenatorem? - dopytywała. Dodała, że "nie przypomina sobie, żeby wówczas protestował".
W tym momencie na sali rozległy się oklaski.
- Jestem tutaj w roli osoby, która występuje w obronie protestów wyborczych przedstawionych przez obywateli. Ostatnią rzeczą, jaką zrobię, będzie posługiwanie się tego typu słowami, jakie pani sędzia użyła - odparł Bodnar.
Jego zdaniem "tego typu publicystyczne słowa nie powinny padać w tej uświetnionej sali Sądu Najwyższego".
Dopytywany przez sędzię, czy odpowie na pytanie, odpowiedział: "Uważam, że znaczenie rozstrzygnięcia Sądu Najwyższego w kontekście wyborów parlamentarnych ma znaczenie czysto deklaratoryjne w odróżnieniu od tych wyborów, od których jest uzależnione przeprowadzenie dalszych czynności, a mianowicie zaprzysiężenie prezydenta Rzeczpospolitej".
Autorka/Autor: js/lulu
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24