Wicenaczelna "Wyborczej" Helena Łuczywo przyznaje, że Lesław Maleszka, już po ujawnieniu faktu współpracy z SB, opublikował w dzienniku tekst pod pseudonimem. Bagatelizuje jednak sprawę: - Nie przystoi zarzucać kłamstwa redakcji "Gazety", mając za podstawę jedną recenzję na siedem lat - uważa.
W ten sposób Łuczywo odniosła się w poniedziałkowej "Gazecie" do niedzielnej wypowiedzi Aleksandra Kaczorowskiego, byłego szefa publicystyki "Wyborczej". Kaczorowski (obecnie w "Newsweeku") ujawnił, że były agent SB nie tylko redagował, ale i pisał teksty dla "Gazety Wyborczej" pod pseudonimem "elem". (CZYTAJ WIĘCEJ) Wcześniej szefowie dziennika zapewniali, że Maleszka wykonywał dla redakcji prace czysto techniczne.
Pod pseudonimem
Tekst Lesława Maleszki, który ukazał się w "Gazecie" w 2002 r, czyli już po ujawnienia go jako "Ketmana", jest recenzją książki Wojciecha Pięciaka "Niemiecka pamięć". Był to - jak twierdzi Helena Łuczywo - jedyny tekst Maleszki opublikowany w ciągu ostatnich siedmiu lat. - Z niejasnych dla mnie powodów - dodaje naczelna. Dla Łuczywo cała sprawa jest niepotrzebnie tak ostro komentowana przez media. Szczególnie przeciwstawia się zarzutom, jakoby redakcja "Gazety" kłamała, pisząc o pracy Maleszki.
W redakcji
Choć żałuje, że były agent w ogóle został w redakcji, podkreśla, że nie utrzymał on swojej poprzedniej pozycji. - Może nie była to dobra decyzja, ale trzymaliśmy się jej przez siedem lat. Maleszka nie pisał, nigdy już nie wziął udziału w żadnej redakcyjnej dyskusji - przekonuje.
Kara zamiast zwolnienia
Decyzja o ukaraniu Maleszki nastąpiła po tym, jak przyznał się on do wieloletniego donoszenia na swoje otoczenie, m.in. na zabitego przez SB Staszka Pyjasa. Helena Łuczywo tłumaczy decyzję redakcji sprzed 7 lat - Dlaczego w końcu postanowiliśmy go tak ukarać, zamiast wyrzucić, co było moją pierwszą intencją? Jak pamiętam, głównie z litości, nikt by nie dał pracy agentowi, który się przyznał. (CZYTAJ WIĘCEJ)
Trzech kumpli
Sprawa Maleszki ujrzała ponownie światło dzienne po tym, jak telewizja TVN wyemitowała film dokumentalny "Trzech kumpli", pokazujący przyjaźń trzech studentów i opozycjonistów - Stanisława Pyjasa, Bronisława Wildsteina oraz Lesława Maleszki. Ten ostatni został zdemaskowany później jako były tajny współpracownik SB o pseudonimie "Ketman". (ZOBACZ FRAGMENTY FILMU)
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24