Obrażenia na ciele 5-latka zauważyły przedszkolanki. Zawiadomiły policję i Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Okazało się, że tego samego dnia, przed przyjściem do przedszkola, chłopiec był pod opieką wujka. Prokuratura zatrzymała go i postawiła zarzut pobicia dziecka. Jednocześnie sąd podjął jednak decyzję o odebraniu chłopca matce. I umieszczeniu go w rodzinie zastępczej do wyjaśnienia sprawy.
- To zastanawiające, to co najmniej dziwne, że odebrali mi dziecko. To niesprawiedliwe - dziwi się matka 5-letniego chłopca. - Do końca mówiłam, że ja go nie oddam, po prostu nie oddam. To jest absurd, że mi zabierają syna - dodaje.
Kobieta przekonuje, że nie miała wpływu na tę sytuację, nie mogła przewidzieć, że jej synka pobije wujek. Do tej pory - jak zapewnia - dobrze się nim opiekował. Zostawiła dziecko pod jego opieką, bo sama musiała iść do pracy. - Nie miałam pojęcia, że wujek dopuści się czegoś tak okropnego - mówi kobieta.
Usłyszał zarzut pobicia
Mężczyzna został zatrzymany przez policję, prokuratorzy postawili mu zarzut pobicia dziecka, ale o areszt nie wystąpili. Zapadła natomiast decyzja, żeby dziecko odebrać matce i umieścić w pogotowiu opiekuńczym.
Kobieta nie potrafi tego zrozumieć. - Synek został skrzywdzony dwa razy. Pierwszy raz, jak został pobity. Drugi, jak odebrano go matce - mówi dziennikarzom TVN24.
Prokuratorzy zapewniają, że wnioskowali o umieszczenie 5-latka w pogotowiu opiekuńczym dla jego dobra. Twierdzą że chłopiec, gdyby został z matką, byłby narażony na to, że wujek wróci i znów go pobije.
Przyznał się do winy
- Rodzi się pytanie: dlaczego, skoro prokuratorzy mają takie obawy, nie zdecydowali się wnioskować o tymczasowy areszt? Zwłaszcza, że mężczyzna przyznał się do winy - zastanawia się Mariusz Sidorkiewicz, reporter TVN24.
Prokuratorzy odpowiadają: nie obroniliby tego wniosku przed sądem, bo za pobicie dziecka grozi do 5 lat więzienia. - A to za mało, żeby wnioskować o jego pobyt za kratami - cytuje słowa bydgoskich prokuratorów Sidorkiewicz.
- A inne przesłanki, takie jak obawa matactwa nie wchodzą w grę, bo mężczyzna przecież przyznał się do winy - tłumaczy Dariusz Bebyn z prokuratury rejonowej Bydgoszcz Północ.
Mężczyzna ma zakaz zbliżania się do chłopca. Prokuratorzy jednak, nie mając pewności, czy będzie ten zakaz będzie respektował, zdecydowali się zwrócić do sądu o umieszczenie dziecka w pogotowiu opiekuńczym.
Autor: bieru//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24