- Jestem zdumiony - tak Bogdan Klich skomentował dzisiejsze zachowanie i dymisję generała Skrzypczaka. Zdaniem ministra obrony narodowej szef wojsk lądowych, jako współdecydujący o obliczu armii, przekroczył swoje kompetencje.
Nie spodziewałem się, że wykona taki nieobliczalny gest. szef MON Bogdan Klich
Nie było blokady
Szef MON podkreślił, że nie było blokady informacyjnej między nim, a generałem Skrzypczakiem. Bogdan Klich mówił o tym, że wielokrotnie na różne tematy rozmawiał z dowódcą wojsk lądowych.
- Na pewno nigdy nie powiedział o tym, że istnieje jakaś blokada, że istnieje jakaś biurokracja, która jest przeszkodą. To jest zupełnie nowa treść, która pojawiła się w wystąpieniu generała Skrzypczaka dopiero w niedzielę - zaznaczył w "24 godzinach".
Chciał ponownie Skrzypczaka
Minister Klich uchylił się od odpowiedzi, czy urlop, na którym był gen. Skrzypaczk miał być bezterminowy. - Generałowi przysługiwał niewykorzystany urlop - stwierdził i dodał, że odpoczynek był właściwym rozwiązaniem w obecnej sytuacji.
Wspominał, że jeszcze kilka miesięcy temu chciał, by Skrzypaczk, któremu za półtora miesiąca kończy się kadencja, został szefem wojsk lądowych na następną kadencję. - Generał uzyskał ode mnie przyrzeczenie, przed kilkoma miesiącami, że będę rekomendował jego kandydaturę - mówił szef MON.
- Nie spodziewałem się, że wykona taki nieobliczalny gest - dodał.
Klich: generał przyznał się do błędu
Bogdan Klich podkreślił, że we wczorajszej rozmowie dowódca wojsk lądowych przyznał się do błędów. - Generał Skrzypczak uznał, ze jego wypowiedzi w formie i co do miejsca było niewłaściwe - zaznaczył minister.
- Cała Polska słyszała, także za sprawą TVN-u, że generał uznaje racje ministra obrony narodowej - podkreślał w programie "24 godziny". - Jak inaczej rozumieć te słowa, jeśli nie przyznanie się do błędu?
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24