Przeznaczenie na służbę zdrowia 6,8 procent PKB oznacza "prawidłowe leczenie społeczeństwa" - przekonywał we "Wstajesz i wiesz" Piotr Watoła z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. - Jeśli mam do wyboru leczenie choroby nowotworowej w Czechach lub na Słowacji, gdzie mam to leczenie za darmo, lub u nas, gdzie nie mogę mieć tej choroby leczonej - wybrałbym zwiększenie nakładów na opiekę zdrowotną - argumentował.
Protest głodowy lekarzy rezydentów prowadzony jest w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie od 2 października. Młodzi lekarze domagają się wzrostu finansowania ochrony zdrowia do poziomu 6,8 procent PKB w trzy lata, z drogą dojścia do 9 procent przez najbliższe dziesięć lat. Chcą też zmniejszenia biurokracji, skrócenia kolejek, zwiększenia liczby pracowników medycznych, poprawy warunków pracy i podwyższenia wynagrodzeń.
Strajk głodowy został dwukrotnie zawieszony, między innymi na czas rozmów ze stroną rządową. Dotychczasowe rozmowy nie przyniosły jednak porozumienia.
"6,8 procent to bezpieczny próg dla ogółu"
Piotr Watoła z OZZL pytany był we "Wstajesz i wiesz" między innymi o to, kto jego zdaniem ma największy wpływ na osiągnięcie porozumienia w sprawie lekarzy rezydentów - minister Konstanty Radziwiłł, premier Beata Szydło czy prezes PiS Jarosław Kaczyński.
- Wydaje mi się, że kompromis zależy od wszystkich tych osób, które zostały wymienione. Mamy świadomość, że tak duże nakłady [finansowania opieki zdrowotnej z PKB - red.], o które walczymy, nie zależą wyłącznie od pana ministra Radziwiłła, ale ma tutaj także olbrzymie znaczenie stanowisko pani premier oraz ewentualna pomoc pana prezydenta - odparł gość programu. Dodał, że postulat zwiększenia finansowania ochrony zdrowia do 6,8 procent z PKB to "nie wyssany z palca postulat", ale "bezpieczny dla ogółu społeczeństwa próg, dzięki któremu społeczeństwo może być prawidłowo leczone".
- Takie są dane WHO [Światowej Organizacji Zdrowia - red.]. W związku z powyższym osiągnięcie tego bezpiecznego progu, jak wyliczyć te pieniądze, nie zależy od rezydentów. Myślę, że to już jest sprawa pana Morawieckiego, pani premier, i wydaje mi się, że tutaj udział Związku Zawodowego Lekarzy nie jest konieczny - stwierdził gość TVN24.
"Rezydentów powinny poprzeć środowiska pacjentów"
- Jeżeli mówimy tu o tak zwanym początku, czyli że 6 procent z PKB może być osiągnięte w ciągu dwóch, trzech lat od rozpoczęcia rządów, to rzeczywiście może to być dobry początek - wyjaśniał Watoła. - Nie można jednak dyskutować ze wskaźnikami międzynarodowymi, które mówią o 6,8 procent PKB - podkreślił. Przedstawiciel OZZL Rezydentów wskazał Słowację i Czechy jako przykłady państw, w których takie rozwiązanie funkcjonuje.
- Gospodarka wypracowuje 100 procent PKB i teraz to jest problem, jak go podzielimy, jakie mamy priorytety - przekonywał Watoła.
- Jeśli mam do wyboru leczenie choroby nowotworowej w Czechach lub na Słowacji, gdzie mam to leczenie za darmo, lub u nas, gdzie nie mogę mieć tej choroby leczonej - wybrałbym zwiększenie nakładów na opiekę zdrowotną. I wydaje mi się, że to jest najważniejszy postulat i rezydentów powinny poprzeć także środowiska pacjentów - dodał przedstawiciel OZZL.
"Poważne choroby, których się w Polsce nie leczy"
Podkreślił też, że "każdy z nas może być w pewnym momencie pacjentem" i że "nie chodzi o banalne schorzenia , jak grypa czy przeziębienie".
- Chodzi o naprawdę poważne choroby, których się w Polsce nie leczy. Popatrzymy na umieralność na raka prostaty w Polsce i innych nowotworów, gdzie Czesi mają wskaźniki rzędu 99 procent przeżywalności tego typu schorzeń na przykład w ciągu pięciu lat, a my 76 procent. To oznacza kilka tysięcy osób umierających na tą chorobę - podkreślił.
- Musimy zadać pytanie nie w ten sposób, czy chcemy zwiększyć kwotę przekazywanych pieniędzy na opiekę zdrowotną, tylko czy chcemy być leczeni na te choroby, jeśli na nie zapadniemy - podsumował Piotr Watoła.
Autor: JZ//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Paweł Supernak