- Tego typu przypadki podważają zaufanie do władzy. (...) Podejrzewam, że będzie to prześmiewane jeszcze długo czas - powiedziała w "Rozmowie Rymanowskiego" Julia Pitera z PO, komentując doniesienia "Wprost", że minister sportu Joanna Mucha zatrudniła w Centralnym Ośrodku Sportu swojego znajomego. Pitera, pytana czy to wpadka pani minister, stwierdziła: - Myślę, że tak. Wtórował jej senator PiS Jan Maria Jackowski.
Pitera ostro skrytykowała działania minister sportu. - Jest oczywiste, że wcześniej czy później informacje na temat osób zatrudnianych są przedmiotem publicznej dyskusji i oczywiście należy wystrzegać się sytuacji, które mogą narażać na szwank autorytet osoby, która dokonuje takiego zatrudnienia - powiedziała posłanka.
I dodała, że "zasady zatrudniania w administracji publicznej są zasadami jasnymi". - Czym innym jest krąg doradców, gabinet polityczny, a czym innym jest osoba, która zarządza mieniem publicznym. Na tego typu kierownicze stanowiska powinien być konkurs i niezależnie od tego czy prawo tego wymaga czy nie. Myślę, że osób z wysokimi kwalifikacjami, mających studia podyplomowe jest w Polsce sporo. Dla czystości zasad należy tego przestrzegać - zaznaczyła Pitera.
Zmiany systemowe
Jej zdaniem "w Polakach tkwi tak głębokie przekonanie, że wszystkie dobrze płatne miejsca pracy są właściwie poza możliwościami osiągnięcia przeciętnego zjadacza chleba, że jeżeli zdarza się tego typu przypadek to jest on argumentem dla tych, którzy tak twierdzą". - Tego typu przypadki podważają zaufanie do władzy - powiedziała Pitera.
Posłanka stanowczo skrytykowała też polityków, którzy są przeciwko rozwiązaniom systemowym zapobiegającym tego typu nadużyciom (w poprzedniej kadencji Pitera miała przygotować specjalną ustawę uniemożliwiającą takie działania. Tak się jednak nie stało). - Generalnie rzecz biorąc politycy nie za bardzo lubią jeżeli coś się systemowo reguluje, bo to uniemożliwia różnego rodzaju sytuacje nieszczególne. W demokracji rządzą Ci, którzy wygrywają wybory. Kto wygra wybory, trudno przewidzieć z góry, w związku z tym nie wprowadzajmy żadnych rozwiązań systemowych, bo jeszcze będzie to dla nas niewygodne - podkreśliła.
Pytana, co teraz powinna zrobić minister Mucha, Julia Pitera stwierdziła: - Nie bardzo wiem, bo w tej sytuacji każde wyjście pociąga za sobą jakieś reperkusje.
Standardy
Równie krytyczny wobec minister sportu był senator PiS Jan Maria Jackowski. - Prawa nie złamała, ale w życiu publicznym obowiązują pewne standardy. Przede wszystkim trzeba dbać o to, żeby publiczne pieniądze były wydawane w sposób zasadny. Osoby, które są powoływane na te funkcje powinny dawać gwarancje rzetelnego wykonywania swoich obowiązków. Resort sportu ma jakieś szczególne szczęście do sytuacji, które dzieją sie wokół sportu - powiedział Jackowski.
I zaznaczył, że podobne nadużycia mają miejsce w całej Polsce. - Niestety według tego klucza zatrudnia się ludzi w samorządach czy w administracji publicznej. Zwłaszcza na stanowiska, które są lukratywne. To powoduje, że bardzo wiele osób zdaje sobie sprawę z tego co się dzieje i istnieją obawy. To jest pewna polska choroba, która nie jest dobra - ocenił senator.
I dodał: - Być może pani minister Mucha naraziła się jakiemuś lobby, które wykorzystało tę sytuację do uzyskania jakiegoś efektu socjotechnicznego. Za błędy się płaci. Są różne formy ponoszenia odpowiedzialności przez polityka, który popełnia błąd. Pan premier powinien wyciągnąć konsekwencje.
Wicedyrektor
Wprost.pl napisał, że Joanna Mucha powołała na stanowisko wicedyrektora Centralnego Ośrodka Sportu swojego znajomego Marka Wieczorka. Wieczorek jest właścicielem lubelskiego salonu fryzjerskiego, z którego usług korzystała pani minister. COS to instytucja podległa resortowi sportu, do jej zadań należy m.in. opieka nad warszawską halą Torwar oraz ośrodkami sportowymi w Spale, Zakopanem, Szczyrku, Wałczu, Władysławowie i Giżycku. Według informacji portalu Wieczorek trafił do COS niedawno - został przez Joannę Muchę mianowany wicedyrektorem odpowiedzialnym za kwestie programowo-sportowe.
W rozmowie z "Wprost" Wieczorek przyznaje, że jest znajomym pani minister, a w czasie ostatniej kampanii parlamentarnej współpracował nawet z jej sztabem wyborczym. Nie ma doświadczenia w zarządzaniu ośrodkami sportowymi. Z informacji tygodnika wynika, że jedną z klientek salonu Wieczorka była pani minister. Przedsiębiorca w tej sprawie zasłania się niewiedzą, ale wizyty u jego fryzjerów przypomina sobie sama Mucha.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24