Wojna zmusiła Darynę i Valerię do ucieczki wraz z rodzinami z Ukrainy do Polski. Teraz grozi im deportacja. Szkolni koledzy, rodzice i nauczyciele próbują temu zapobiec. W "Faktach" TVN dwie historie rodzin, które mogą być przymusowo deportowane – mimo, że nie powinny.
Daryna Sherstiuk bardzo boi się, że będzie musiała wrócić na Ukrainę. Do domu, z którego razem z mamą uciekła przed wojną.
- Bałam się, że zaczną nagle strzelać. Kiedy słyszałam, jak leci samolot, to wydawało mi się, że zaraz zaczną spadać nam na głowę bomby - mówi z lękiem uczennica z Ukrainy.
Trauma psychiczna
- Zabrałam swoją córkę i zaczęliśmy wędrować - wspomina Nadia Sherstiuk, matka Daryny. W 2014 roku trafiły do Polski, osiadły w Warszawie. Tutaj miały znaleźć spokój. - Złożyłam dużo papierów o tym, że dziecko nie może mieć traumy psychicznej - wyjaśnia Nadia Sherstiuk.
Decyzja o deportacji
Mimo licznych prób załatwienia sprawy, w Urzędzie do Spraw Cudzoziemców zapadła decyzja o deportacji w trybie pilnym do pierwszego stycznia. Wtedy to uczniowie wzięli sprawy w swoje ręce, napisali petycję i opublikowali ją w internecie. Tam podpisało ją ponad 20 tys. osób. Równolegle napisali też pismo do Urzędu do Spraw Cudzoziemców. - Ona jest uczennicą naszej szkoły i powinniśmy coś dla niej zrobić, żeby jakoś pomóc. Chcielibyśmy, żeby Daryna została w Polsce. Jest częścią naszej klasy. Na razie się nie poddajemy. Będziemy walczyć, aby w końcu ktoś to zauważył - mówią szkolne koleżanki. W Urzędzie do Spraw Cudzoziemców rzecznik poinformował, że decyzja na razie jest wstrzymana. - Trwa postępowanie o udzieleniu ochrony międzynarodowej, które sprawia, że panie mogą pozostać w Polsce do momentu wydania decyzji w ich sprawie - wyjaśnia Jakub Dudziak z Urzędu do Spraw Cudzoziemców.
Decyzja w styczniu
W obronę Darynę i jej mamę wziął też Rzecznik Praw Dziecka. Nie jest to jedyny taki przypadek. W innej szkole sytuacja jest podobna, a dotyczy Valerii, która przyjechała z okręgu donieckiego. Wraz z rodziną uciekła przed wojną i była w złej kondycji psychicznej. - Strasznie miło, że ludzie mi pomagają i wspierają w tej sprawie. Wszyscy są zaangażowani, żebym mogła zostać w szkole i w Polsce. Jestem za to strasznie wdzięczna - mówi Valeria Kudarenko. W Polsce jej rodzina jest od ponad dwóch lat. Już kilkukrotnie próbowali zalegalizować swój pobyt, ale decyzje były odmowne. Ta ostateczna ma zapaść w styczniu.
Autor: dasz/sk / Źródło: tvn24.pl, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN