Putin jest zdesperowany. Teraz będzie starał się robić cokolwiek - powiedział w "Kropce nad i" ukraiński ambasador w Polsce Andrij Deszczycia. Według niego szanse, że rosyjski prezydent zdobędzie kolejne terytoria w Ukrainie "są coraz mniejsze".
Gościem Moniki Olejnik w poniedziałek był ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczycia. Pytany był o dzisiejsze przemówienie Władimira Putina, który - wbrew opinii niektórych ekspertów i komentatorów - nie ogłosił ani sukcesów w rosyjskiej inwazji na Ukrainę, ani nie wypowiedział jej formalnie wojny. Powtarzał za to propagandowe, niezgodne z faktami wypowiedzi, które wygłaszane były już wcześniej.
- Rosja nie ma już tego ducha. Nawet wystąpienia Putina nie mają już takiego patriotyzmu. Widzę, ze wojsko nie jest zmotywowane. Jeżeli więc wojsko nie jest zmotywowane, jeżeli coraz więcej mówi się w Rosji, że ta wojna nie miała sensu, to nasze zwycięstwo jest coraz bliżej - stwierdził.
Deszczycia ocenił, że "Putin nie jest pewny siebie". - On się coraz bardziej zachowuje jak tchórz i nie ma co powiedzieć, nie ma żadnych przesłanek dla swojego społeczeństwa - skwitował.
Ambasador pytany, na czym według niego zależy teraz Putinowi, odparł, że jego zdaniem rosyjski prezydent "jest zdesperowany". - Teraz będzie starał się robić cokolwiek, co da się zrobić, aby utrzymać kontrolę nad terytoriami, które miał do 24 lutego. Może będzie próbował z jakąś ofensywą, ale szans, że zdobędzie kolejne terytoria, są coraz mniejsze - stwierdził.
Deszczycia zgodził się z nazwaniem Putina mianem Hitlera, tak jak zrobił to prezydent Ukrainy. - Jest bardzo dużo podobieństw do Hitlera. Zachowania żołnierzy, wypowiedzi Putina, Ławrowa. To wszystko jest bardzo przypominające drugą wojnę światową i politykę, którą prowadzili naziści - dodał.
"Musimy doprowadzić do tego, żeby Rosja nie była państwem militarnym"
Deszczycia w rozmowie ocenił, że Ukraina "zdecydowanie" wygrywa tę wojnę. - Mamy pod swoją kontrolą Kijów. To jest najważniejsze. Administracja i życie społeczne funkcjonują. Mamy bardzo dobrze wyszkolone już wojsko. Mamy zmotywowaną społeczność ukraińską, mamy coraz większe wsparcie państw Zachodu, mamy pomoc naszych aliantów (sojuszników - red.), mamy coraz większy przekaz broni do Ukrainy, mamy poparcie świata - wymieniał.
Na pytanie, kiedy wojna się skończy, odparł, że "szybko", choć zaznaczył, że to wojna i nie da się przewidzieć daty jej zakończenia. Według niego ukraińscy żołnierze "będą walczyć, dopóki całe terytorium Ukrainy nie będzie pod kontrolą" ich państwa.
Monika Olejnik pytała też ambasadora, czy Ukraina jest skłonna oddać część swojego terytorium Rosji. - Nie oddamy - zapewnił. - Im bardziej ukraińscy żołnierze, którzy walczą na co dzień i którzy widzieli, jak giną ich towarzysze broni i rodziny, tym będą walczyć do czasu, dopóki całe terytorium Ukrainy nie zostanie pod naszą kontrolą.
- Będziemy walczyć do końca. Nie ma szans na to, żeby ustalić jakieś częściowe rozwiązanie. Jeżeli zostawimy Krym w rękach Putina, to on za parę lat się odbuduje. Do tego nie możemy doprowadzić: ani Ukraina, ani reszta świata - podkreślił.
- Musimy dokończyć tę wojnę, musimy wygrać tę wojnę i musimy doprowadzić do tego, żeby Rosja nie była państwem militarnym, które straszy swoich sąsiadów. To jest nasze wspólne zadanie - wyjaśnił. - Więc to nie tylko zwycięstwo, które będziemy obchodzić, ale i zadanie na przyszłość - wskazał.
Jego zdaniem Putin może pożegnać się zarówno z Krymem, jak i z Donbasem. - Putin, który chciał rozbić jedność NATO, doprowadził do tego, że NATO będzie miało więcej członków - uznał, nawiązując do szwedzkich aspiracji do wstąpienia do Sojuszu.
Jaki los, według niego, powinien spotkać czołowych rosyjskich polityków za to, co dzieje się na Ukrainie? - Trybunał w Hadze - odpowiedział krótko. - To już się zaczęło, zaczęto już zbierać materiały, dowody. Jestem przekonany, że tych dowodów będzie na tyle, żeby ich wszystkich osądzić - stwierdził.
Deszczycia: namawiam do zabrania Orbana do Buczy, Irpienia
Dyplomata pytany był w programie, co świat - po ponad dwóch miesiącach od rozpoczęcia inwazji - może zrobić dla Ukrainy.
- Całkowite embargo na surowce energetyczne z Rosji - odpowiedział. - Tak, żeby Rosja nie dostawała żadnych dodatkowych środków finansowych z Zachodu - uzasadniał. - Tak jak zrobił to polski rząd - dodał.
Pytany w tym kontekście o Węgry ocenił, że sytuacja polsko-węgierskiej przyjaźni "zmieniła się". - Z tego, co wiem, polski rząd nie ma już prawie z nimi kontaktu - stwierdził.
Jego zdaniem w kwestii węgla "trzeba przekonać Orbana". - Namawiam polityków, których on może się posłuchać, aby wziąć premiera Orbana do Buczy, do Irpienia, żeby zobaczył te dewastacje - oświadczył.
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, która udała się dziś na Węgry, aby dyskutować z Orbanem na temat unijnego zakazu importu surowców energetycznych z Rosji, napisała na Twitterze, że rozmowa przyniosła pewne postępy. "Konieczna jest dalsza praca" - zaznaczyła.
"Rozumiem emocje tych ludzi, którzy widzą, do czego doprowadziła armia rosyjska"
Ukraiński ambasador odniósł się też do dzisiejszych wydarzeń sprzed warszawskiego Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich. Rosyjski ambasador Siergiej Andriejew, który przybył tam złożyć kwiaty - mimo tego, że polskie MSZ mu to odradzało - w związku z obchodzonym 9 maja przez Rosję Dniem Zwycięstwa został oblany tam przez demonstrantów czerwoną substancją.
- Rozumiem emocje tych ludzi, którzy widzą, do czego doprowadziła armia rosyjska w Buczy, Irpieniu czy innych ukraińskich miastach - komentował to gość "Kropki nad i". Tłumaczył, że emocje te są wywoływane tym, że znajomi, członkowie rodzin giną.
- Dobrze się stało, że pan ambasador zrozumiał, mam nadzieję, że zrozumiał, jaki jest nastrój Ukraińców i reszty świata wobec niego i wobec Rosji - powiedział.
Na zwrócenie uwagi, że rosyjski ambasador "kłamie każdego dnia", Deszczycia odpowiedział, że mimo tego trzeba jego i Rosjan przekonywać. - Oczywiście, że część Rosjan będzie wierzyła Putinowi i będzie lojalna wobec Putina, ale nie mamy innego wyboru, jak im pokazywać, do czego doprowadziły wojska rosyjskie - powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24