Marian Banaś opuścił posiedzenie sejmowej komisji w sprawie wniosku Zbigniewa Ziobry o uchylenie mu immunitetu, bo zarówno on, jak i jego pełnomocnik nie zostali dopuszczeni do głosu. - W tej nagonce chodziło tylko o jedno: aby przedstawić mnie jako złego człowieka - ogłosił Banaś. - Rządzący boją się wyników kontroli niezależnej Najwyższej Izby Kontroli. Boją się, że NIK będzie wyjaśniać polską wersję afery Watergate, czyli sprawy Pegasusa - powiedział. Posiedzenie komisji zakończyło się bez decyzji.
Pod koniec lipca 2021 roku Prokuratura Krajowa poinformowała o wniosku do marszałek Sejmu o uchylenie immunitetu prezesowi NIK. We wtorek sejmowa komisja regulaminowa, spraw poselskich i immunitetowych zajmowała się tym wnioskiem. Śledczy chcą postawić Banasiowi zarzuty w sprawie nieprawidłowości w jego oświadczeniach majątkowych.
"Nie dopuszczono do głosu ani pana Mariana Banasia, ani jego pełnomocnika"
Komisja zebrała się po godzinie 16 na tajnym posiedzeniu. Po raz pierwszy zajęła się wnioskiem kilka miesięcy temu, w sierpniu ubiegłego roku. Posiedzenie zostało wtedy przerwane. Zapowiedziano, że będzie kontynuowane po otrzymaniu przez komisję od prokuratury akt sprawy.
We wtorek po godzinie 17 Banaś opuścił posiedzenie komisji. Jego prawnik prof. Marek Chmaj wyjaśnił, że jeden z pełnomocników prezesa NIK nie został wpuszczony na posiedzenie.
- Na całym posiedzeniu, mimo wielokrotnych próśb, nie dopuszczono do głosu ani pana Mariana Banasia, ani jego pełnomocnika. Co więcej, komisja nie wskazała, czy wady formalne wniosku prokuratora generalnego zostały uzupełnione, czy też nie. W związku z tym komisja, po raz kolejny, nie procedowała kwestii immunitetu - opisał Chmaj.
Marian Banaś: sprawa immunitetu wymyślona w ścisłym kierownictwie PiS
Marian Banaś wygłosił oświadczenie. - Przez ostatnie dwa i pół roku stałem się celem bezwzględnych ataków służb specjalnych i związanych z nimi światem mediów. Byliście państwo zalewani kłamstwami na temat mnie i mojej rodziny. W całej tej nagonce chodziło tylko o jedno: aby przedstawić mnie jako złego człowieka - powiedział.
Prezes NIK ocenił, że sprawa jego immunitetu jest "czysto polityczna, wymyślona w ścisłym kierownictwie Prawa i Sprawiedliwości". - W tej grze, która toczy się na państwa oczach, nie chodzi o Mariana Banasia i jego najbliższych. Tu chodzi o Najwyższą Izbę Kontroli, ostatnią w pełni niezależną, konstytucyjnie umocowaną instytucję, która może patrzeć rządzącym na ręce - ogłosił.
- Celem, jaki postawiła sobie partia rządząca, jest usunięcie mnie z Najwyższej Izby Kontroli, bo to ja nie pozwalam, aby raporty Najwyższej Izby Kontroli były manipulowane na korzyść władzy - zauważył Banaś.
Prezes NIK: rządzący boją się, że NIK będzie wyjaśniać polską wersję afery Watergate
Banaś oświadczył przy tym, że "gwarantuje kontrolerom pełną niezależność i możliwość pokazania pełnego obrazu naszego kraju". - Nasze raporty to raporty o stanie Polski: profesjonalne, obiektywne i rzetelne. (Raport - red.) surowy, trudny i bardzo niewygodny dla władzy, bo pokazujący czarno na białym, jak wydawane są publiczne pieniądze, pieniądze nas wszystkich, obywateli. To nie podoba się rządzącym - mówił dalej.
- Dlatego powtórzę to jeszcze raz: sprawa mojego immunitetu jest kwestią podstawowych wartości, uczciwości i prawdy. Prawdy, której boją się ludzie nieuczciwi. Prace Najwyższej Izby Kontroli próbowano zablokować od środka, na poziomie kolegium Najwyższej Izby Kontroli. Gdy to się nie udało, nagle przyśpieszyła sprawa mojego immunitetu - opisał. - Jestem gotów udowodnić przed niezależnym sądem swoją niewinność - zapewnił.
- Nie mam jednak zaufania do podległych politykom prokuraturze i służbom. Jak mam im ufać, skoro kierowana przeze mnie Najwyższa Izba Kontroli obnaża poważne nieprawidłowości w funkcjonowaniu tych instytucji? - dodał.
Banaś przekonywał, że "nie boi się prawdy" i "nie chowa głowy w piasek". - Rządzący boją się wyników kontroli niezależnej Najwyższej Izby Kontroli. Boją się, że NIK będzie wyjaśniać polską wersję afery Watergate, czyli sprawy Pegasusa i nielegalnej inwigilacji obywateli, polityków rządzącej partii i opozycji - zauważył.
Jeden z pełnomocników Banasia, mecenas Marek Małecki, skomentował, że "nie może się oprzeć wrażeniu, że chodzi o to, aby przede wszystkim nie dopuścić do głosu Mariana Banasia, ale również jego pełnomocników". - To nieprawdopodobne, ale dzisiaj przed komisją nie udało nam się powiedzieć jednego słowa, ale słyszeliśmy od posłów PiS-u w kuluarach, że nie wolno dopuścić pana Mariana Banasia, aby wypowiedział choć jedno słowo na komisji - dodał.
Banaś odjeżdżając z miejsca oświadczył, że toczy się "gra polityczna", ale "nie prowadzi z nikim wojny".
Przewodniczący komisji: obrady zakończone bez decyzji
Przewodniczący komisji Kazimierz Smoliński (PiS) potwierdził potem, że komisja zakończyła obrady bez podjęcia decyzji. Tłumaczył to tym, że "część posłów opozycji zablokowała posiedzenie".
- Po decyzji o tym, że posiedzenie jest zamknięte dla członków komisji regulaminowej, członkowie spoza komisji powiedzieli, że nie opuszczą sali i możemy ich wynieść siłą, ale nie wyjdą - relacjonował. - Oczywiście takiej możliwości nie ma, wobec tego musiałem zamknąć posiedzenie - dodał.
Smoliński mówił, że "prokurator wyraźnie podkreśliła, że wydała zarządzenie o udostępnieniu akt członkom komisji, a nie osobom spoza komisji". - To są akta przygotowawcze związane z tą sprawą. Przez pięć miesięcy członkowie komisji mogli się zapoznawać z tymi aktami - opisał. Przekazał, że dziś chciałby zwołać prezydium komisji i wyznaczyć nowy termin posiedzenia. Przypomniał, że komisja opiniuje wniosek, a nie uchyla immunitet.
Co śledczy chcą zarzucić Banasiowi
Wśród kilkunastu zarzutów, które prokuratura zamierza postawić Banasiowi, jest podanie nieprawdy w oświadczeniach majątkowych i deklaracjach podatkowych. Zdaniem prokuratorów, Banaś miał zaniżyć w deklaracjach podatkowych za lata 2015-2020 przychody z dzierżawy kamienicy w Krakowie. Według prokuratury naraziło to Skarb Państwa na stratę ponad 50 tysięcy złotych z należnego podatku dochodowego.
Jak poinformowali śledczy, Banaś miał też nakłaniać dyrektora Izby Administracji Skarbowej w Krakowie do bezprawnego ujawnienia mu informacji na temat prowadzonych w jego sprawie czynności przez Centralne Biuro Antykorupcyjne i kontroli podatkowej.
W sierpniu 2021 roku na posiedzeniu sejmowej komisji do spraw kontroli państwowej Banaś powiedział między innymi, że "jest w stanie i udowodni wcześniej czy później swoją niewinność". Zarzucił też rządzącym, że wykorzystują służby, które - według niego - "wymuszają na osadzonych" składanie fałszywych wyjaśnień i oskarżeń wobec niego.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24