Prokuratura nie ujawni na razie nagrań z kamer monitoringu z przebiegiem incydentu z udziałem posła Przemysława Wiplera. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak podkreśla, że ich ujawnianie "mogłoby mieć wpływ zeznania świadków". Jednak jak dowiedział się reporter "Faktów" TVN Paweł Płuska, wszystko wskazuje na to, że poseł był sprawcą całego zamieszania, a nie jego ofiarą.
Z informacji, do których dotarł reporter "Faktów" wynika, że podczas nocnego zajścia poseł Wipler - już po ocknięciu się - podszedł do policjantów, machał rękami przed ich nosem, utrudniał im interwencję, potem miał złapać policjanta za mundur, szarpać a nawet kilka razy na ten mundur napluć. Potem, gdy już leżał i próbowano go obezwładnić, skopał policjantkę.
Reporter podkreśla, że nie udało mu się dotrzeć do świadków zdarzenia, którzy potwierdzaliby wersję wydarzeń zaprezentowaną w środę przez posła Wiplera. Sam Wipler podkreślał, że tacy świadkowie się do niego zwracają. Reporter ustalił, że to właśnie świadkowie pomagali policji okiełznać posła.
Wśród świadków są taksówkarze, ochrona lokali a nawet bezdomny, który miło wspomina pana posła, a który miał być później przewożony z Wiplerem na izbę wytrzeźwień.
Oprócz zapisu z miejskiego monitoringu jest też nagranie policyjnego technika, który miał filmować posła, gdy został już dowieziony na komendę. Tam poseł też zachowywał się dziwnie. Był agresywny wobec załogi karetki pogotowia, miał skoki nastrojów - od euforii i próby tańca, po płacz - relacjonuje reporter "Faktów".
Nagranie niepubliczne
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak powiedział w czwartek, że pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście Północ prowadzone jest dochodzenie ws. stosowania przemocy wobec dwóch funkcjonariuszy policji i uniemożliwienia im wykonania czynności służbowych.
- W tej sprawie przesłuchano licznych świadków, w tym interweniujących funkcjonariuszy. Uzyskano również nagranie z monitoringu, na którym zarejestrowano przebieg policyjnej interwencji - powiedział Nowak.
Na razie jednak śledczy nie upublicznią nagrań przekazanych im przez policję. Nie poinformują też o ich treści.
- Postępowanie jest w toku. Nie wszyscy świadkowie zostali przesłuchani. Ujawnienie nagrań mogłoby mieć wpływ na ich przyszłe zeznania - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Nowak zastrzegł jednocześnie, że nie został jeszcze przesłuchany poseł Wipler i nie wiadomo, kiedy to się stanie.
Różne wersje
Policja oświadczyła w czwartek, że wersja zdarzenia z posłem Wiplerem, przedstawiona przez Komendę Stołeczną Policji, nie budzi zastrzeżeń komendy głównej. Stwierdzono tak na podstawie zebranego materiału dowodowego w sprawie zdarzenia z udziałem posła Wiplera - czyli zeznań świadków oraz nagrań z kamer monitoringu z warszawskiej ul. Mazowieckiej.
Wipler twierdzi z kolei, że został brutalnie pobity przez policję przed stołecznym klubem. Bawił się tam z kolegami, w związku z informacją, że po raz piąty zostanie ojcem.
Przyznał, że badanie alkomatem w szpitalu wykazało 1,4 promila alkoholu w jego krwi, co - według niego - wskazuje na wypicie jednej butelki wina. Poseł utrzymuje, że nie był pewny, kto interweniuje przed klubem, a interwencja ta była brutalna, dlatego się w nią wtrącił.
Konsekwencją - jak mówił - było pobicie go przez policję. Zapowiedział, że złoży w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.
Autor: MAC,mn\mtom / Źródło: tvn24.pl, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24