Polska Marynarka Wojenna zaprezentowała się cywilom w swojej pełnej krasie. Po raz pierwszy od 41 lat z okazji Święta Marynarki Wojennej na Zatokę Gdańską wypłynęły liczne okręty, które w szyku paradnym przepłynęły wzdłuż brzegu. Impreza przyciągnęła tysiące widzów.
Poza okrętami, podczas święta zaprezentowały się także w powietrzu samoloty i śmigłowce MW. Natomiast na bulwarze nadmorskim w Gdyni można obejrzeć drobne wyposażenie. Wszystkiego można dotknąć, o wszystko zapytać. Do zwiedzania udostępniono też niszczyciel min ORP "Mewa".
Prezentowanie flagi
Głównym elementem programu była jednak zdecydowanie parada okrętów MW. To widok, który po raz ostatni można było zobaczyć w 1970 roku. Później wspaniała tradycja wywodząca się z pierwszy lat po odzyskaniu niepodległości i utworzenia PMW w II RP, została zarzucona.
W długiej kolumnie okrętów płynących wzdłuż wybrzeża można było zobaczyć to, z czego nasza marynarka jest dumna. Była tam między innymi fregata rakietowa ORP "Tadeusz Kościuszko", jeden z dwóch największych okrętów MW, korweta do zwalczania okrętów podwodnych ORP "Kaszub" czy największy polski okręt podwodny ORP "Orzeł". Łącznie widzom prezentowało się kilkanaście jednostek.
Nad szykiem okrętów przeleciał klucz trzech maszyn patrolowych PZL M28 "Bryza" i śmigłowiec do zwalczania okrętów podwodnych Mi-14PŁ, który podleciał blisko plaży miejskiej w Gdyni i "ukłonił" się oficjelom oraz publiczności.
Dobra mina do złej gry
Tegoroczne Święto Marynarki Wojennej ma niezwykle uroczystą oprawę. Dotychczas w III RP świętowanie ograniczało się do możliwości zwiedzania okrętów, portów MW i skromnych defilad. W znacznej mierze było to skutkiem poważnego kryzysu finansowego morskiego komponentu sił zbrojnych.
MW jest najbardziej niedoinwestowanym elementem polskiego wojska. Z całego budżetu MON marynarze otrzymują 2,2 procent dostępnych środków (lotnictwo 5 proc. a siły lądowe 10, proc.). Od połowy lat 90-tych do służby nie wszedł żaden nowy okręt. Przyjęto za to do służby wiekowe okręty otrzymane od innych państw NATO (dwie fregaty typu Oliver Hazard Perry od USA, z końca lat 70-tych i pięć okrętów podwodnych typu Kobben, zbudowanych w latach 60-tych).
Od 10 lat (dłużej niż konstrukcja wielkich lotniskowców atomowych US Navy) trwa natomiast budowa korwety "Gawron", która tkwi w upadłej Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni. Okręt jest w znacznym stopniu ukończony, ale nie ma pieniędzy na uzbrojenie i systemy dowodzenia.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/ fot. PAP