- Wchodzę do prokuratury w sprawie kurdupla - oświadczył Janusz Palikot na zakończenie porannej rozmowy telefonicznej w TVN24. Poseł najwyraźniej nie przejął się śledztwem, które prowadzone jest właśnie w sprawie publicznego znieważenia prezydenta.
Śledztwo w sprawie publicznego znieważenia prezydenta Lecha Kaczyńskiego przez posła Janusza Palikota na blogu internetowym wszczęła pod koniec września Prokuratura Rejonowa Lublin-Północ. Chodzi o wpis, w którym w odniesieniu do prezydenta i jego brata Palikot użył określenia "kurduple".
Słyszałeś?
Kończąc rozmowę z prowadzącym poranek TVN24 "Wstajesz i wiesz", Jakubem Poradą i dziennikarzem Krzysztofem Skórzyńskim poseł dodał, "wchodzę do prokuratury w sprawie kurdupla".
Stwierdzenie tak zaskoczyło Skórzyńskiego, że z lekką niepewnością pytał prowadzącego poranek: Słyszałeś, co na końcu powiedział pan poseł? - Przypomnij - odparł Porada. - Że wchodzi do prokuratury - o ile dobrze usłyszałem - w sprawie kurdupla? Tak powiedział pan poseł? - pytał Skórzyński czekając na potwierdzenie.
Przesłuchany w charakterze świadka
Sprawa trafiła do prokuratury po tym, jak lubelski Sąd Okręgowy uchylił jej wcześniejszą decyzję o odmowie śledztwa w tej sprawie. Przesłuchanie Palikota zakończyło się we wtorek tuż przed godziną 10. - Palikot został przesłuchany w charakterze świadka - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska. Jak dodała, "była to jedna z czynności zleconych przez sąd okręgowy". Zaznaczyła, że "prokuratura treści zeznań posła nie ujawnia".
Jeszcze przed wejściem do prokuratury Palikot tłumaczył dziennikarzom, że określenia "kurduple" użył w odniesieniu do dzieciństwa braci Kaczyńskich, a jego intencją było pokazanie powodów ich lęków i niepewności siebie.
"Lech Kaczyński był tam na doczepkę"
- Z tej niepewności biorą się te ich agresywne teorie przypisujące ludziom najgorsze cechy. Ja chciałem tylko pokazać, że te zachowania u ludzi 60-letnich wynikają z pewnych doświadczeń, z pewnych postaw, z pewnego sposobu odbierania ich przez otoczenie wtedy, kiedy byli małymi chłopcami - powiedział Palikot.
Zaznaczył, że jego wpis na blogu głownie dotyczył Jarosława Kaczyńskiego i odwołania jego wizyty w Kraśniku, a "Lech Kaczyński był tam na doczepkę". Jak tłumaczył poseł, bracia Kaczyńscy w dzieciństwie znani byli z tego, że potrafili się zachować w sposób złośliwy, a "wobec takich rozwydrzonych bachorów" stosuje się określenie kurduple i "nie jest to absolutnie obraźliwe". Poseł przypomniał, że słowo to zostało wymyślone dla Napoleona.
Postawione na głowie...
Powtórzył także, że zapis kodeksu karnego o karaniu za obrazę prezydenta uważa za absurdalny i zapowiedział starania o debatę na ten temat w klubie PO. - Nie może być tak, że ja jestem dwudziesty raz w prokuraturze w sprawie określenia dotyczącego Lecha Kaczyńskiego. Jeżeli mamy iść za słowa do więzienia, to co mamy robić z ludźmi, którzy gwałcą, są pedofilami, zabijają ludzi po pijaku? Musi byś jakaś gradacja tego wszystkiego. To jest postawione na głowie, a czepianie się każdego prawie sformułowania, które jest krytyczne, to jest w ogóle jakiś kult jednostki.
Kontrowersyjny wpis na blogu
Palikot w kwietniu na konferencji prasowej oraz na blogu m.in. pytał ponownie, czy Lech Kaczyński cierpi "na chorobę alkoholową". Prokuratura w czerwcu odmówiła wszczęcia śledztwa, gdyż uznała, że czyn posła nie stanowi przestępstwa z oskarżenia publicznego, może natomiast być przedmiotem oskarżenia prywatnego.
Zażalenie na to postanowienie złożył do sądu pełnomocnik prezydenta, zarzucając prokuraturze błędną interpretację prawa, gdyż przypisywanie prezydentowi skłonności do nadużywania alkoholu, jak i używanie wobec niego słów obelżywych, wypełnia znamiona przestępstwa.
Obraźliwe i znieważające
Sąd podzielił opinię prokuratury, że sugestie dotyczące nadużywania alkoholu mogą być rozpatrywane w trybie prywatno-skargowym. Uznał jednak, że użyte przez Palikota na blogu określenie - "kurduple" - można traktować jako obraźliwe i znieważające, dlatego śledztwo w tej sprawie powinno być przeprowadzone.
Poseł Palikot na swoim blogu 22 kwietnia pisał m.in. że gra "w grę wymyśloną przez Kaczyńskich" i "przejmując ich metody" usiłuje znaleźć motywację, która nimi kieruje. "I widzę tylko tę jedną: przesłonięcie własnego tchórzostwa. Próbę wymazania kompleksów z młodości - kurdupli, przeganianych na podwórkach Żoliborza przez silniejszych kolegów, kompleksu słabosilnych, którzy respektują twarde zasady wyłącznie wobec słabszych od siebie. A kiedy nie dają sobie rady, chowają się za barykadą kobiecych spódnic lub sięgają po kaczuszkę" - napisał Palikot.
Małpki z alkoholem...
Wypowiedzi Palikota, będące przedmiotem tego postępowania, miały związek z informacjami Radia ZET, że w lutym i kwietniu Kancelaria prezydenta zakupiła za ok. 3 tys. zł blisko 500 miniaturowych buteleczek (tzw. "małpek") alkoholu. Kancelaria Prezydenta informowała wtedy w wydanym oświadczeniu, że "alkohol w małych opakowaniach zakupiony został na potrzeby cateringu samolotowego, zgodnie z obowiązującymi standardami na pokładach samolotów", a jakiekolwiek inne sugestie dotyczące przeznaczenia alkoholu "są bezpodstawne i godzące w dobre imię Kancelarii Prezydenta RP. Palikot tłumaczył wówczas, iż "nie twierdzi, że prezydent jest alkoholikiem", ale oczekuje w tej sprawie "odpowiedzi pana prezydenta, czy tak jest, czy tak nie jest".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24