Nie wyobrażam sobie, żeby państwa europejskie popierały kandydata, którego nie wysunął własny rząd - powiedział Witold Waszczykowski. Szef polskiej dyplomacji komentował w sobotę w programie "Horyzont" decyzję o nieudzieleniu poparcia dla Donalda Tuska w walce o reelekcję na szefa Rady Europejskiej oraz zgłoszenie w to miejsce kandydatury Jacka Saryusz-Wolskiego.
Polski minister spraw zagranicznych w połączeniu telefonicznym z TVN24 wyliczał argumenty, którymi kierował się polski rząd, wysuwając kandydaturę Jacka Saryusz-Wolskiego na przewodniczącego Rady Europejskiej, zamiast udzielenia poparcia ubiegającemu się o reelekcję Donaldowi Tuskowi.
Kandydat "lepszy" i "neutralny"
- Po pierwsze, Jacek Saryusz-Wolski jest lepszym kandydatem pod względem merytorycznym. Jest to polityk, który ma bardzo długą karierę europejską, zarówno w kraju, gdzie zajmował się integracją europejską, jak i od kilkunastu lat za granicą w europarlamencie - przekonywał Witold Waszczykowski na antenie TVN24. - Piastował ważne funkcje w europarlamencie, jak na przykład szefa komisji spraw zagranicznych i wiele innych. Jest wiceszefem europejskiej partii ludowej - kontynuował.
- My tutaj nie dokonujemy żadnej roszady politycznej, bo proponujemy w dalszym ciągu polskiego polityka, członka Platformy Obywatelskiej (minister nie wiedział jeszcze o wykluczeniu Jacka Saryusz-Wolskiego z PO - red.), członka Europejskiej Partii Ludowej. Więc proponujemy polityka zarówno z tej samej rodziny geograficznej europejskiej, jak z tej samej rodziny politycznej europejskiej - zaznaczył.
- Drugi argument, który jest bardzo ważny: proponujemy polityka, który będzie się zachowywał neutralnie wobec polityki polskiej. Niestety, Donald Tusk od jakiegoś czasu jest jednym z liderów totalnej opozycji - ocenił szef polskiej dyplomacji podkreślając, że jego zdaniem "Saryusz-Wolski gwarantuje bezstronność na arenie międzynarodowej".
Lobbowanie w Brukseli
Witold Waszczykowski nie odpowiedział wprost na pytanie, czyjego poparcia dla kandydatury Jacka Saryusz-Wolskiego spodziewa się na arenie europejskiej Warszawa.
- Kandydatura została wystawiona oficjalnie po godz. 17 notami dyplomatycznymi, przede wszystkim do prezydencji maltańskiej. Od godz. 17 rozpoczynamy pracę nad promowaniem tej kandydatury - powiedział minister. - Jutro (w niedzielę - red.) rano o godz. 7 wylatuję do Brukseli, spotykam się z ministrami zarówno z Wyszehradu (Grupy Wyszehradzkiej - red.) jak i z Beneluksu - dodał zapewniając, że "będzie tę kandydaturę promował".
Szef polskiej dyplomacji nie zgodził się na określenie wysunięcia własnego kandydata przez rząd PiS "radykalnym krokiem". Jego zdaniem kandydatura ta "nie burzy obecnych układów". - Nie wyobrażam sobie, byśmy mogli popierać jako państwo kandydata, który zwalcza własny rząd. To byłaby jakaś aberracja na skalę Europy. I nie wyobrażam sobie, żeby państwa europejskie popierały kandydata, którego nie wysunął własny rząd - dorzucił.
- Proszę wziąć pod uwagę zachowanie premiera Tuska, który jeszcze niedawno grzmiał w Brukseli, że Polska powinna być ukarana za nieprzestrzeganie praworządności, a w grudniu były chwile przyłączenia się do puczu, jaki miał miejsce w grudniu w Polsce - ocenił.
Witold Waszczykowski zaznaczył, że za wcześnie jest, by rozmawiać, czy wysunięcie kontrkandydata wobec Tuska może zostać wykorzystane przez inny kraj unijny do zdobycia stanowiska szefa RE dla swojego przedstawiciela. - Wszystko jest możliwe w polityce oczywiście, ale proszę nie przesądzać jeszcze - powiedział.
- Oficjalnie kandydatura ta żyje od półtorej godziny i proszę dać szansę ją popromować - dodał i powtórzył, że już od jutra będzie "lobbował na jego rzecz w Brukseli".
Autor: mm//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Rafał Guz/PAP