Prokurator Walerian Janas jest przekonany, że Tymochowicz został niesłusznie uniewinniony: - Nie ma wątpliwości, że nagrania były w dyspozycji oskarżonego. To łańcuch poszlak, które wskazują, że to on dysponował tym materiałem, korzystał z niego i go rozpowszechniał.
Mecenas Michał Hajduk, obrońca Piotra Tymochowicza, liczy, że wyrok będzie utrzymany. Że jego klient raz na zawsze zostanie oczyszczony z zarzutów. Z kieszeni togi, którą ma na sobie podczas wygłaszania mowy końcowej, wyjmuje pendrive. Mówi:
- Ja mam przy sobie pendrive, który otrzymałem od klienta. Są na nim materiały sprawy. Wysoki Sądzie, kiedy ja uruchamiam ten pendrive, widzę na nim właśnie materiały sprawy. Nie widzę tego, co tam wcześniej było zapisywane, a następnie kasowane. Nie mam możliwości technicznych ani umiejętności, żeby przeprowadzić badanie dysku w kierunku stwierdzenia, czy kiedyś na tym pendrivie nie było czegoś, co być może było treścią zakazaną. Nie mam takiej pewności. Ale w żadnym stopniu nie odpowiadam za to.
Drugi z obrońców Tymochowicza, mecenas Bogumił Zygmont, przekonuje: - Oskarżony prowadził dom otwarty. Nie ma dowodów, że on posiadał pornografię dziecięcą. Tym bardziej że ją rozpowszechniał.
W pierwszym rzędzie sali sądowej praskiego sądu siedzą rodzice oskarżonego. Jeszcze przed wejściem na rozprawę mówią: niech ten koszmar już się skończy.
Strony wygłosiły już mowy końcowe. Czy to koniec sprawy, która rozpoczęła się dokładnie dziesięć lat temu - 25 czerwca 2015 roku po godzinie szóstej rano?