Mamo, ja leżę drugi od brzegu...

Źródło:
tvn24.pl
Krzysztof Kamil Baczyński zginął w wieku 23 lat Muzeum Powstania Warszawskiego, materiały prasowe, POLONA / Biblioteka Narodowa (PD)

We wtorek 1 sierpnia teściowa zrobiła na obiad jego ulubione pierogi z jagodami. Zjadł jak rozradowany dzieciak. Potem nałożył na rękaw bluzy biało-czerwoną opaskę, do beretu przypiął orzełka, a do klapy odznakę Agricoli. Zbiegał po schodach, za nim Basia, jego żona. Może zdążyli jeszcze szepnąć: kocham cię. I pobiegli na wyznaczone rozkazem miejsca zbiórek. Nie spotkali się już więcej. Nie starczyło czasu, by Basia powiedziała mu, że jest w ciąży. Krzysztof Kamil Baczyński zginął 4 sierpnia 1944 roku, mając zaledwie 23 lata.

Przypominamy tekst, który ukazał się w MagazynieTVN24 w 2019 roku.

Drobny blondyn wyglądał jak chłopiec, a nie mężczyzna. Na żołnierza się nie nadawał, ale do powstania i tak poszedł. Oczko w głowie matki, irytująco bezczelny, kiedy śmiało oświadczał, że jest lepszy od Miłosza czy Iwaszkiewicza.

Krzysztof Kamil Baczyński Materiały prasowe

Pałac Blanka, pierwsze piętro

Wybuch powstania zaskoczył Baczyńskiego na ulicy Focha, w pobliżu placu Teatralnego. Wysłano go tam, by odebrał buty dla oddziału. Stawił się z czterema kolegami o godzinie 16. I czekał. Kiedy zaczęły się walki, nie miał już jak przedostać się na miejsce zbiórki swojego plutonu. Dołączył więc do oddziału złożonego z ochotników, którymi dowodził podporucznik Lesław Kossowski. "Pierwsza noc była spokojna. Drugiego od wczesnego rana wszczęto zaciekłe walki o pałac Blanka. Powstańcy uderzają od Daniłowiczowskiej, przez podziemia Ratusza do piwnic pałacu i od placu Teatralnego na główną bramę obiektu. Niemcy nie dali się zaskoczyć, przywitali powstańców skutecznym ogniem. Wydawało się, że pałac Blanka jest twierdzą nie do zdobycia. Huk rozrywających się granatów, serie wystrzałów z peemów, krzyki, potęgująca się wrzawa, i pałac, mimo bardzo silnego oporu Niemców, został zdobyty. Byli po obu stronach zabici, ranni i wzięci do niewoli" – wspominała sanitariuszka "Stella", Krystyna Sypniewska-Prekier, która po wojnie została pediatrą.

Walki trwały dwa dni. Po zdobyciu pałacu Baczyński został odkomenderowany na wieżę Ratusza, na posterunek obserwacyjny. 4 sierpnia był znów w pałacu – miał wartę w pokoju na pierwszym piętrze, wychodzącym na wprost kolumnady Teatru Wielkiego. Tego samego dnia sanitariuszki dostały wezwanie do rannego w pałacu Blanka. 

Groby uliczne - widoczna klęcząca dziewczynka | NAC/Sygnatura 21-221

Między ratuszem a pałacem był mur. Dziewczyny wspięły się na niego po desce, z trudem dostając się na wysokość pierwszego piętra. "Pod ciągłym obstrzałem niemieckim z różnych stron czołgałyśmy się do rannego. Kule, które przelatywały przez otwory okienne, odbijały się od ściany. Uniemożliwiały swobodne poruszanie się. Z największą ostrożnością doczołgałam się do powstańca. Z lewej strony głowy miał ranę wielkości pięciozłotówki, lekko wydłużoną, w której prześwitywał mózg. Rana nie krwawiła, twarz była śmiertelnie blada. Ranny to drobny blondyn, którego z trudem ułożyłyśmy na noszach, będąc w pozycji półleżącej. Był jeszcze jakiś mężczyzna, który pomagał nam przenieść go przez mur do punktu sanitarnego w Ratuszu. Potem dowiedziałam się, że był to młody poeta lat okupacji, Krzysztof Kamil Baczyński" – pisała "Stella".

To był jeden z pierwszych powstańczych pogrzebów. Kiedy żołnierze z biało-czerwonymi opaskami stali na dziedzińcu Ratusza, któryś z nich ponoć zapytał, kogo chowają. "Człowieku, to Słowacki!" – usłyszał w odpowiedzi. Baczyński zginął trafiony przez niemieckiego snajpera. W miejscu, gdzie go pochowano, stoi dzisiaj pomnik Nike.

Wiersz "Elegia o chłopcu polskim" powstał 20 marca 1944 roku. W ostatniej zwrotce poeta napisał:

I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,

i poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut - zło.

Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.

Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?

Wtedy, 4 sierpnia, to była kula.

Synek mamusi

Dziewięć lat jego matka starała się, by urodzić dziecko. Pierwsza była córka, Kamila, ale zmarła krótko po porodzie. Kiedy na świat przyszedł "Krzychu", jak go później nazywała, dała mu na drugie Kamil, by przypomniał o tej dziewczynce, której nie dane było dorosnąć. Wychowywała go sama. Ojciec, Stanisław Baczyński, legionista, pracownik przedwojennego wywiadu, pisarz, krytyk literacki i socjalista, zostawił żonę dla innej kobiety. Wrócił do niej poważnie chory. Wynajęli duże, stumetrowe mieszkanie, najęli służącą, ale rodziny nie udało się skleić.

Ojciec był zbyt surowy wobec jedynaka rozpieszczanego przez matkę. Bo dla Stefanii Baczyńskiej syn urodzony w 1921 roku był oczkiem w głowie. To jej dedykował pierwsze wiersze, to dla niej robił pierwsze rysunki i to ona pierwsza zobaczyła, jak zdolny to chłopiec.

Dla matki nauczycielki było jasne, że gimnazjum, w którym będzie zdawał maturę, ma być najlepsze. Poszedł więc do Batorego, gdzie w jednej klasie uczył się z późniejszymi bohaterami Szarych Szeregów – Tadkiem "Zośką" Zawadzkim, Aleksym "Alkiem" Dawidowskim i Jankiem "Rudym" Bytnarem. W tym gimnazjum zresztą propedeutyki filozofii uczył jego wujek, brat mamy, Adam Zieleńczyk, który został zmuszony do odejścia z pracy, bo choć był katolikiem, był też Żydem – rodzina przeszła konwersję, ale nawet to, że jego siostra Stefania wykładała w Seminarium Nauczycielskim Katolickiego Związku Polek nie miało - widać - znaczenia.

Krzysztof nie był dobrym uczniem. Miał kłopoty z matematyką. Chorował na astmę, więc nie interesował go sport. Nie miał też zbyt wielu kolegów. Dzisiaj o takich dzieciakach mówi się, że to outsiderzy – trochę z boku, trochę dziwni, zbuntowani przeciwko autorytetom, żyjący w swoim świecie. Ale może właśnie dlatego, że nie był prymusem ani zdobywcą rekordów na szkolnej bieżni, związał się z polityką: miał 14 lat, kiedy został członkiem Komitetu Wykonawczego "Spartakusa" – tajnej organizacji działającej w szkołach średnich pod szyldem Polskiej Partii Socjalistycznej.

Był rok 1937, "Spartakus", który powstał dwa lata wcześniej, prowadził akcje samokształceniowe wśród uczniów, a jego członkowie chodzili na wiece i zebrania robotnicze. Na rok przed wybuchem wojny młodzi zbuntowani zaczęli wydawać pismo "Strzały", a Baczyński został jego współredaktorem. To na łamach tej gazetki czy - jak byśmy dzisiaj powiedzieli - lewicowego fanzinu debiutował zaangażowanymi wierszami, ale dla potomnych nie przetrwał ani jeden egzemplarz pisma.

Krzysztof Kamil Baczyński z matkąmateriały prasowe/Muzeum Literatury im. A. Mickiewicza w Warszawie

Wszystko zmienił 1939 rok. Najpierw, w maju, Krzysztof zdał maturę. Planował studia z grafiki, ale w lipcu na serce zmarł ojciec, a 1 września wybuchła wojna. Z matką z ogromnego mieszkania przenieśli się do niespełna 40-metrowej kawalerki. Nie przeprowadzili się do getta, choć zgodnie z niemieckimi rozporządzeniami mieli taki obowiązek. Po stronie aryjskiej został też wujek Krzysztofa, Adam.

Już w 1940 roku Krzysztof zaczął publikować w podziemnej prasie swoje wiersze – pod pseudonimem Jan Bugaj. W tym roku wydał też debiutancki tomik "Zamknięty echem" – w liczbie siedmiu egzemplarzy. Imał się różnych zajęć. Przez jakiś czas uczył się w Szkole Sztuk Zdobniczych i Malarstwa. I pisał, pisał, jakby się bał, że nie zdąży napisać wszystkiego.

Krzysztof Kamil Baczyński w dzieciństwie materiały prasowe/Muzeum Literatury im. A. Mickiewicza w Warszawie

Miłość od pierwszego wejrzenia

To był tajny wieczorek literacki ze studentami tajnej polonistyki. 1 grudnia 1941 roku, jedno z wielu konspiracyjnych mieszkań. W grupie studentów była drobna, szczupła dziewczyna o inteligentnym spojrzeniu lekko skośnych oczu, brązowych włosach i zadartym nosie. Zaledwie dwa tygodnie wcześniej skończyła 19 lat. Interesowała się literaturą, szczególnie francuską. I pisała wiersze – po wojnie chciała zostać krytykiem literackim.

W tym mieszkaniu dyskutowali więc o książkach, a jego zainteresowała ta bystra dziewczyna o zdecydowanych poglądach wyrażanych w równie zdecydowany sposób. Oświadczył się jej cztery dni później, a ona przyprowadziła go do mieszkania swoich rodziców, by przedstawić im chłopaka, który spieszył się do małżeństwa. To był cios dla Stefanii Baczyńskiej. Choć sama była córką rzemieślnika (robił czapki), nie szczędziła złośliwych uwag, że syn żeni się z drukarzówną (ojciec Basi miał drukarnię). Próbowała go odwieść od tego małżeństwa, przekonać, by poczekał, aż życie znów stanie się zwyczajne. Ale on się spieszył, starając się nie widzieć tego, że matka jest zazdrosna – zamiast dla niej syn zaczął pisać wiersze dla innej kobiety.

Jerzy Andrzejewski, pisarz, który był jednym z mentorów poety, w swoim dzienniku pisał wprost: dla Stefanii Baczyńskiej małżeństwo jej syna z Basią Drapczyńską było mezaliansem i dopustem bożym. Ale nie była w stanie zmusić go, by się odkochał. 

Rękopisy Krzysztofa Kamila Baczyńskiego z lat 1921-1944 POLONA / Biblioteka Narodowa (PD)

Ta miłość dała mu nowe życie. Jeszcze w 1940 roku dopadł go smutek po rozstaniu z przedwojenną sympatią, jeszcze w 1941 wiosnę spędził w szpitalu, ale po podreperowaniu zdrowia na jednym z wieczorków literackich poznał Andrzejewskiego, który, zakochany w nim, wprowadził go w środowisko pisarzy, poznając z Czesławem Miłoszem i Jarosławem Iwaszkiewiczem. Tak Baczyński zaczął jeździć do Stawisk, domu autora "Czerwonych tarcz", który w ten wojenny czas wydawał się jakąś oazą.

"Z początku nie bardzo go lubiłem, taki był szalenie pewny swoich wierszy. Pamiętam, jak czytał je u nas po raz pierwszy na Nowy Rok 1942, i kiedy spróbowałem mu zrobić parę uwag; jak się od razu postawił okoniem, jak bronił swoich poezji, jakbym ja je atakował z całą powagą. Bardzo mnie to rozśmieszyło, ale kiedy na wiosnę zamieszkał u nas na parę tygodni lecząc się na tę swoją astmę (Podkowa Leśna doskonale mu robiła na te ataki), kiedy tu posiedział trochę razem ze Stasiem Piętakiem, kiedy zaprzyjaźnił się z dziewczynkami, polubiłem go bardzo. Trzeba tylko do niego trafić poprzez tę skorupę, którą on na siebie nakłada przez młodzieńczą nieśmiałość, przez pewną szorstkość młodości. Wiersze jego nie wszystkie lubię, ale zadziwia mnie łatwość, z jaką je pisze, i jakie mnóstwo! Może trochę za dużo" – pisał w swoich dziennikach autor "Panien z Wilka", którego ten chłopak z całych sił walczący o swoje wiersze musiał piekielnie zirytować. Kto jak kto, ale przecież to Iwaszkiewicz zwykł nosić przed sobą palmę pierwszeństwa. 

Baczyński w Stawiskach spędził Wielkanoc 1942 roku i kilka wiosennych tygodni. Sławny pisarz odwdzięczył się, przyjeżdżając do Warszawy na jego ślub. Był 3 czerwca 1942 roku. Uroczystość odbyła się o dziesiątej rano w kościele na Powiślu. Jednym ze świadków był Jerzy Andrzejewski. Basia miała na sobie kremowy kostium, a ręku bukiet konwalii. Krzysztof ubrany był w ciemny garnitur.

Iwaszkiewicz odnotował w dzienniku: "Przywiozłem im olbrzymi bukiet bzów, które w tym roku wyjątkowo obficie kwitną na Stawisku. Białych i niebieskich (jak mówi Wanda Telakowska, twierdząc, że określenie "liliowy" jest nazwą koloru konfekcyjną i prawdziwie kulturalny człowiek nie powinien jej używać). Jak w zeszłym roku chrzciny, tak w tym roku śluby – szalona na to jest moda – i wszystkie albo prawie wszystkie przy mszy rzymskiej, co długo trwa, ale wygląda bardzo uroczyście. Baczyńscy przystępowali do komunii, oboje tacy drobni, malutcy, dziecinni, powiedziałem potem, że wyglądało to nie na ślub, a na pierwszą komunię. Krzysztof bardzo wzruszony".

Czerwiec, 1943 rok. Krzysztof Kamil Baczyński z matką Stefanią i żoną Barbarą materiały prasowe

W kolejnych zdaniach dodawał: "Basi, jego żony, prawie nie znam, choć chodziła ona na moje wykłady o poezji. Zdaje się, inteligentna dziewczyna. Krzysztof pierwszego skończył dwadzieścia jeden lat, a trzeciego się ożenił. I teraz tak ciągle takie dzieci się żenią. Krzysztof był bardzo serdeczny dla mnie i dziękował za kwiaty, rzeczywiście wyglądały wspaniale. Mają być u nas za parę dni z pierwszą wizytą. Śmieszne dzieciaki".

Wesele odbyło się w domu Drapczyńskich, goście szeptali, że teść poety sprzedał złoty zegarek, by wyprawić przyjęcie. Przy stole nie było Stefanii Baczyńskiej, która w kościele, kiedy młodzi powiedzieli sobie sakramentalne "tak", zasłabła… 

Taka szybka dorosłość

Te "śmieszne dzieciaki" musiały dorosnąć. Basia wprowadziła się do teściowej. W niewielkim mieszkanku rozpętało się piekło, bo obie – matka i żona – szczerze się nie znosiły. Basia żaliła się koleżankom, że najgorsze, co może człowieka spotkać, to mieszkanie pod jednym dachem z teściową. Jej przyjaciółka, Felicja Sarna, tak wspominała matkę poety: "Była taką klasyczną mamusią żydowską, lwio nadopiekuńczą, potwornie zaborczą", a sama Basia żaliła się, że Krzyś jest rozpieszczonym jedynakiem. Jednak wybaczała mu wszystko – dla jego talentu. Jeszcze przed ślubem pokazała mu swoje wiersze, szybko jednak uznała, że od pisania w tym związku jest on. Ona będzie zaś jego wiersze omawiać, promować, pokazywać innym.

Prawdę mówiąc, nie musiała walczyć o pozycję Krzysztofa, bo on sam radził sobie z tym świetnie. Tak jak potrafił się postawić Iwaszkiewiczowi, tak postawił się też Czesławowi Miłoszowi. Na jednym z wieczorów poetyckich, na którym Baczyński czytał swoje wiersze, Miłosz miał mu powiedzieć: "Kiedyś będziesz większy ode mnie", na co drobny chłopak, mający zaledwie 1,65 metra wzrostu, wypalił: "Ja już jestem większy od ciebie!". 

Snując marzenia o przyszłości, należało jednak uporać się z teraźniejszością. Atmosfera w mieszkaniu przy Hołówki, na tyłach Łazienek (po wojnie zmieniono jej nazwę na ulicę Karpia, a później Wczasową), była tak gęsta, że teściowa i synowa w jakimś momencie zdecydowały się nawet podzielić je prześcieradłami, ale koniec końców ustąpiła matka, kiedy po jednej z awantur Basia uciekła do rodziców. Stefania Baczyńska wyprowadziła się więc do Anina.

Rękopis Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1921-1944) POLONA / Biblioteka Narodowa (PD)

Po wyprowadzce w mieszkaniu pojawiła się skrytka, w której oprócz broni znalazły się mapy, konspiracyjne podręczniki do szkolenia wojskowego, podziemna prasa. Ojciec Basi, jak się o niej dowiedział, aż przysiadł ze zdenerwowania. Jakby Niemcy odkryli, jakby ktoś doniósł… Córka bez zastanowienia zapytała go wtedy: – Dlaczego inni mają walczyć, a my stać z boku i patrzeć na tę walkę?

Oficjalnie pracowała w drukarni stryja Mariana przy ulicy Siennej. I to w tej drukarni Krzysztof własnoręcznie składał albumy, które ofiarowywał bliskim, a które tworzył z własnych wierszy i ilustracji. W ślad za żoną poszedł na studia na polonistykę, powoli zyskując konspiracyjną sławę ciekawego poety. Ale rzeczywistość przyspieszała, pokazując coraz mroczniejszą twarz.

Jeszcze w kwietniu 1941 roku w czasie pobytu w szpitalu mógł pisać:

Ten wiersz jest żyłką słoneczną na ścianie

jak fotografia wszystkich wiosen

i puentować w ostatnich wersach:

tańczą panowie, tańczą panie

"na moście w Awinion".

Ale dwa lata później wybuchło pierwsze powstanie warszawskie – w getcie, w którym nie dał się zamknąć z matką. Kiedy za murem garstka żydowskich bojowników walczyła nawet nie o życie, a o godną śmierć, napisał inny wiersz, zaczynający się słowami:

Byłeś jak wielkie, stare drzewo,

narodzie mój jak dąb zuchwały,

który zakończył wezwaniem:

I zmartwychwstaniesz jak Bóg z grobu

z huraganowym tchem u skroni,

ramiona ziemi się przed tobą otworzą.

Ludu mój, Do broni!

otwarcie identyfikując się ze swoim żydowskim pochodzeniem. 

Studia rzucił dwa miesiące później. 21 lipca gestapo aresztowało jego wujka Adama, razem z żoną i córkami, z których jedna była działaczką Polskiej Partii Robotniczej – najprawdopodobniej zadenuncjowanych, że są Żydami. Zginęli w sierpniu w ruinach getta podczas egzekucji razem z 90 więźniami z Pawiaka, których Niemcy podejrzewali o ukrywanie się po aryjskiej stronie miasta.

Latem więc klamka zapadła – Krzysztof wstąpił do Szarych Szeregów. Przydział: II pluton "Alek" wchodzący w skład II kompanii "Rudy" batalionu "Zośka". Jako starszy wiekiem – miał 22 lata – stanął na czele sekcji liczącej pięć osób. I zapisał się na ostatni przed powstaniem, czwarty, turnus tajnej szkoły podchorążych Agricola. 

Basia każdą wątpliwość wobec zaangażowania Krzysztofa w konspirację zbijała krótko: "Przeczytaj uważnie jego wiersze, a zobaczysz, że on nie miał innego wyjścia".

Rysunek autorstwa Krzysztofa Kamila Baczyńskiego przedstawiający jelonkaMuzeum Powstania Warszawskiego - przekazała P. Jadwiga Jaromińska

Ale wiersze swoje, a życie swoje. Krzysztof był fizycznie za słaby nawet na dźwiganie karabinu. Owszem, wziął udział w akcji Tłuszcz-Urle – zamachu na pociąg niemiecki, podczas którego był w grupie odwodowej, która obrzucała wykolejony pociąg granatami, ale wszyscy wiedzieli, że kiepsko strzela i spokoju nie daje mu astma. W czerwcu 1944 roku przeszedł szkolenie w Puszczy Białej pod Wyszkowem – komendant tajnej bazy w meldunku wysłanym do Warszawy jego możliwości ocenił źle. W efekcie na miesiąc przed wybuchem powstania dowódca poety Andrzej Romocki poprosił, aby objął nieoficjalne stanowisko szefa prasowego kompanii. Urażony Baczyński odmówił i przeszedł do "Parasola", przyjmując pseudonim "Krzyś".

Kolejny dowódca poety, Jan Rodowicz "Anoda", też prosił wspólną znajomą: "Znasz Baczyńskiego, powiedz mu, żeby pisał wiersze, a nie bawił się w wojsko, wojna nie dla takich jak on". Na darmo. Nie przekonał go również Kazimierz Wyka, który w podziemnej prasie chwalił jego wiersze. Zacząłem mu tłumaczyć, czy naprawdę jest rzeczą potrzebną, ażeby on z bronią w ręku szedł do Powstania, że może lepiej by siebie przechować, nie wiadomo, jak to będzie. Baczyński się bardzo żachnął, jak był opanowany, tak żachnął się wręcz gniewnie, i oto powiedział mi wprost: Proszę pana, kto jak kto, ale pan to powinien wiedzieć, dlaczego ja muszę iść, jeżeli będzie walka. Kto jak kto, ale człowiek, który tak zna i rozumie moje dzieło, musi zrozumieć mnie!” – wspominał po latach Wyka, jeden z opiekunów spuścizny poety, wyznaczony do tej roli testamentem matki. 

Brylant wystrzelony we wroga

Stanisław Pigoń, kolejny literaturoznawca, na wieść, że Baczyński wstąpił do oddziału dywersyjnego, powiedział: – Cóż, należymy do narodu, którego losem jest strzelać do wrogów z brylantów.

Przyjaciele poety opowiadali po wojnie, że przeczuwał śmierć. Kiedy oni snuli plany na czas po, on patrzył w dal nieobecny. 13 lipca 1944 roku na Warszawę ruszyło natarcie Armii Czerwonej. Baczyński napisał ostatni wiersz, który kończył się słowami:

I wtedy budzą się płacząc, bo strzały pękają z daleka,

Bo śnili, że dziecko poczęli całe czerwone od krwi

Basia nie wiedziała, że zginął. Szukała wiadomości o nim, biegała po piwnicach, pytała, ale nikt nic nie wiedział. Po wojnie mama Basi opowiadała, że chciała znaleźć Krzysztofa i powiedzieć mu, że będą mieli dziecko… Był 24 sierpnia, kiedy wyszła na podwórko kamienicy, w której mieszkali jej rodzice. Jak co dzień od trzech tygodni leciały bomby. Z okien posypały się szyby. Kawałek szkła wbił się jej w skroń. Zdołała powiedzieć: "Mamo, jestem ranna" i straciła przytomność. Rodzice znieśli ją do piwnicy, udało im się nawet znaleźć lekarza, który próbował zoperować Basię, ale nie miała szans. Nie było wody, opatrunków, leków. Nie było nic poza śmiercią.

"Samotność" Krzysztofa Kamila Baczyńskiego POLONA / Biblioteka Narodowa (PD)

W ostatnią noc sierpnia matce Basi przyśnił się Krzysztof. W tym śnie podszedł do jej córki, nakrył ją swoim płaszczem. I odeszli razem. Barbara Baczyńska zmarła 1 września. Jak opowiadała Feliksa Drapczyńska, trzymała w dłoni tomik wierszy Krzysztofa i powtarzała w malignie: "Idę do ciebie, już idę".

Wieści o śmierci Baczyńskich Iwaszkiewicz przekazał Andrzejewskiemu w grudniu 1944 roku, pisząc w liście: "Niestety, o Krzysiu to prawda, to samo o Basi. Zginęli oboje, każde gdzie indziej". 

W pierwszym numerze "Tygodnika Powszechnego", który ukazał się 24 marca 1945 roku, wydrukowano wiersz poety "Z wiatrem". Towarzyszył mu komentarz: "Największą może rewelacją życia literackiego okresu niewoli była poezja Krzysztofa Baczyńskiego. [...] nieznany i nie drukujący przed wojną (w chwili wybuchu której miał chyba nie więcej jak 17 lat) objawił się nagle jako gotowa i zdumiewająco dojrzała organizacja poetycka. [...] Wybuch powstania zastał Baczyńskiego w Warszawie. Poeta z bronią w ręku wziął udział w nierównej walce z okupantem. Dalsze losy Baczyńskiego są zupełnie nieznane, na pytanie, czy poeta żyje, dziś jeszcze odpowiedzieć nie można".

Może dlatego Stefania Baczyńska nie wierzyła w śmierć syna? Czekała, aż wrócą jeńcy z obozów. I wiedziała swoje: jeśli nie ma ciała, to znaczy, że Krzysztof musi żyć. Chodziła więc na kolejne ekshumacje masowych mogił powstańczych i po każdej z nich czuła ulgę. W styczniu 1947 roku ruszyły w końcu ekshumacje przed Ratuszem. Zmarzniętą ziemię trzeba było rozbić kilofami.

Godzina W w Warszawie

Odprowadzenie wojskowej asysty honorowej i pocztów sztandarowych
Odprowadzenie wojskowej asysty honorowej i pocztów sztandarowych TVN24
wideo 2/6

W odsłoniętych mogiłach ani Stefania Baczyńska, ani Feliksa Drapczyńska nie rozpoznały jednak szczątków Krzysztofa. Ale w nocy matce Basi przyśnił się Krzyś, mówiący: "Mamo, ja leżę drugi od brzegu".

Drapczyńscy natychmiast pobiegli zawiadomić matkę poety, która nie mogła zrozumieć, dlaczego syn przyśnił się obcej kobiecie, teściowej. Rano jednak znów byli pod Ratuszem. Otworzyli drugą trumnę i wtedy przy szyi zmarłego uwagę patrzących przykuła dziwna grudka ziemi. Ktoś ją wziął w palce, rozgniótł. Wypadł złoty medalik ze świętym Krzysztofem i inicjałami KKB. Nabożeństwo żałobne odbyło się kilka dni później w kościele Kapucynów. 14 stycznia Krzysztofa pochowano na Powązkach, na Cmentarzu Wojskowym. Barbarę pochowaną w czasie powstania pod chodnikiem na Siennej pochowano razem z nim kilka miesięcy później. Między kwaterami poległych powstańców z batalionów "Zośka" i "Parasol". 

W 1949 roku, w styczniu, szukali go tajniacy z UB – brat Barbary opowiedział o tym w tajemnicy biografowi poety Wiesławowi Budzyńskiemu. W Wigilię 1948 roku aresztowano Jana Rodowicza, który chciał chronić "Krzysia" przed powstaniem. 7 stycznia zginął – po upadku z okna pokoju przesłuchań Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Do dzisiaj nie jest pewne, czy go wypchnięto, czy wyskoczył podczas próby ucieczki. Po Baczyńskiego UB przyszło tydzień później, najwyraźniej nie mając informacji, że dwa lata wcześniej poetę pochowano na Powązkach.

Ale ponownie odkryła go dla kultury masowej Ewa Demarczyk, która w 1965 roku na festiwalu w Opolu zaśpiewała poruszającą piosenkę "Wiersze wojenne" z kompilacją wierszy Baczyńskiego do muzyki Zygmunta Koniecznego:

Jeno wyjmij mi z tych oczu

szkło bolesne - obraz dni,

które czaszki białe toczy

przez płonące łąki krwi.

Jeno odmień czas kaleki,

zakryj groby płaszczem rzeki,

zetrzyj z włosów pył bitewny,

tych lat gniewnych

czarny pył. 

Grób Baczyńskich na Powązkach Wojskowych materiały prasowe

Autorka/Autor:Katarzyna Kaczorowska

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Muzeum Powstania Warszawskiego, materiały prasowe, POLONA / Biblioteka Narodowa (PD)

Pozostałe wiadomości

Sztab Generalny Ukrainy przekazał, że Rosjanie umyślnie przeprowadzili atak rakietowy na internat w mieście Sudża w obwodzie kurskim, które kontrolowane jest przez wojska ukraińskie. Napisano, że "rosyjska armia teraz zaczęła celowo zabijać własnych cywilów". Rzecznik ukraińskiej armii w tym regionie poinformował, że pod gruzami budynku znalazło się 95 ludzi.

Ukraiński Sztab Generalny: Rosja zaatakowała własnych obywateli

Ukraiński Sztab Generalny: Rosja zaatakowała własnych obywateli

Źródło:
PAP

W wieku 75 lat zmarł Wojciech Trzciński - kompozytor, pianista, aranżer i producent muzyczny, założyciel niezależnego ośrodka sztuki Fabryka Trzciny. Informację przekazał TVN24 jego syn, Stanisław Trzciński. 

Kompozytor Wojciech Trzciński nie żyje

Kompozytor Wojciech Trzciński nie żyje

Źródło:
TVN24, PAP

Na autostradzie A2 zderzyły się dwa samochody osobowe. Jak przekazała policja w Żyrardowie, jedna osoba zginęła, a dwie są ranne. Artur Węgrzynowicz z tvnwarszawa.pl ustalił nieoficjalnie, że jeden z kierowców jechał pod prąd.

Wypadek na A2. Jedna osoba nie żyje, dwie są ranne

Wypadek na A2. Jedna osoba nie żyje, dwie są ranne

Źródło:
tvn24.pl

Buta i arogancja - tak piątkowe zachowanie Zbigniewa Ziobry skomentowała w "Faktach po Faktach" w TVN24 Anita Kucharska-Dziedzic, wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy. Dodała, że wisi nad nim "miecz sprawiedliwości". Krzysztof Kwiatkowski, senator Koalicji Obywatelskiej, stwierdził, że stawką w tej sprawie jest "zaufanie obywateli do instytucji państwa".

"Miecz sprawiedliwości" nad nim wisi, współpracownicy "już się ewakuowali"

"Miecz sprawiedliwości" nad nim wisi, współpracownicy "już się ewakuowali"

Źródło:
TVN24

11-letni Paweł zginął, a Kuba do dzisiaj leczy się z traumy po tym, jak w Humniskach na Podkarpaciu w chłopców samochodem wjechała 78-letnia kobieta. Dzieci szły poboczem, bo przy drodze nie ma chodnika. Miejscowi włodarze po tragedii obiecali jego budowę, ale na pytanie o to, kiedy powstanie, odpowiedzieć nie potrafią. Mieszkańcy są rozczarowani: - Mimo tragedii ta sprawa dla nikogo nie jest priorytetem - mówią.

Ponad rok temu na poboczu zginął 11-letni Paweł. Chodnik wciąż nie jest priorytetem

Ponad rok temu na poboczu zginął 11-letni Paweł. Chodnik wciąż nie jest priorytetem

Źródło:
tvn24.pl

Stacja CNN opublikowała nowe nagrania z momentu zderzenia samolotu pasażerskiego linii American Airlines z wojskowym śmigłowcem Black Hawk. Obie maszyny spadły do rzeki Potomak w Waszyngtonie. Do katastrofy doszło w czwartek.

Moment zderzenia w powietrzu. Nowe nagrania

Moment zderzenia w powietrzu. Nowe nagrania

Źródło:
CNN

Serbscy studenci zorganizowali kolejny masowy protest i zablokowali mosty na Dunaju w Nowym Sadzie, gdzie trzy miesiące temu doszło do katastrofy budowlanej. Jeden z mostów został zablokowany na 24 godziny, do niedzielnego popołudnia. W demonstracji wzięły udział dziesiątki tysięcy osób.

Trzy miesiące od katastrofy w Nowym Sadzie. Protestujący zablokowali trzy mosty

Trzy miesiące od katastrofy w Nowym Sadzie. Protestujący zablokowali trzy mosty

Źródło:
Reuters, Associated Press

Zbigniew Ziobro opowiada o okolicznościach swojego powrotu do Polski na krótko zanim został zatrzymany w piątek przez policję. - Zauważyłem, że jest za mną ogon w Brukseli. Mam podejrzenia, że to mogły być polskie służby - powiedział. Przyznał, że chodziło o to, "by wszyscy myśleli, że leci do Polski samolotem". Na pytanie, czy jego celem było zmylenie służb, odparł, że w przeszłości był krótko funkcjonariuszem operacyjnym. - Pewne doświadczenia się przydają - dodał.

Ziobro: byłem kiedyś funkcjonariuszem operacyjnym, doświadczenia się przydają

Ziobro: byłem kiedyś funkcjonariuszem operacyjnym, doświadczenia się przydają

Źródło:
tvn24.pl, RMF FM

Wysłannik prezydenta USA Donalda Trumpa Richard Grenell spotkał się w Carasas z przywódcą Wenezueli Nicolasem Maduro i przekazał, że doprowadził do uwolnienia przez wenezuelski reżim sześciu Amerykanów. Grenell "sprowadza z Wenezueli do domu sześciu zakładników" - napisał Trump.

Wysłannik Trumpa "sprowadził z Wenezueli do domu sześciu zakładników"

Wysłannik Trumpa "sprowadził z Wenezueli do domu sześciu zakładników"

Źródło:
PAP

Jest się czym przejmować, ale nie ma się czego bać - mówił na nagraniu premier Donald Tusk, odnosząc się do aktualnej sytuacji międzynarodowej. Według Tuska Polska ma "dobrą odpowiedź na te kryzysy". - Uzyskaliśmy naprawdę autentyczne przywództwo w Europie, a za chwilę możemy mieć niezależnego, mądrego, silnego, ale przyjaznego prezydenta. Wszystko jest w naszych rękach - powiedział szef rządu.

Tusk o sytuacji międzynarodowej: w Polsce mamy dobrą odpowiedź na te kryzysy

Tusk o sytuacji międzynarodowej: w Polsce mamy dobrą odpowiedź na te kryzysy

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Raz na cztery lata Jezioro Maltańskie w Poznaniu zmienia w się w "suchy krater". To czas na usunięcie mułu i zalegających śmieci. Za każdym razem, gdy ten popularny zbiornik staje się zupełnie pusty, pojawiają się pytania o "znaleziska". Lista nietypowych rzeczy już jest.

Jezioro Maltańskie bez wody. Co znaleźli na dnie?

Jezioro Maltańskie bez wody. Co znaleźli na dnie?

Źródło:
TVN24

Mołdawia to jedno z najszybciej wyludniających się państw na świecie - powiedział analityk Ośrodka Studiów Wschodnich Kamil Całus. Liczba mieszkańców tego kraju, nie wliczając separatystycznego Naddniestrza, wynosi obecnie 2,401 miliona. To spadek o 13,9 procent w ciągu dekady.

W tym kraju jest jeden z najgorszych kryzysów demograficznych na świecie

W tym kraju jest jeden z najgorszych kryzysów demograficznych na świecie

Źródło:
PAP

Policjanci z hrabstwa El Dorado w stanie Kalifornia przeprowadzili nietypową akcję ratunkową. Pomogli psu, który spadł 60 metrów w dół wodospadu. Jak podały lokalne media, zwierzę doznało obrażeń.

Spadł 60 metrów w dół wodospadu. Akcja ratunkowa w Kalifornii

Spadł 60 metrów w dół wodospadu. Akcja ratunkowa w Kalifornii

Źródło:
sacbee.com, CNN
Jak idzie rozliczenie willi plus? "To ośmiesza instytucje publiczne"

Jak idzie rozliczenie willi plus? "To ośmiesza instytucje publiczne"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Dwa ciała znaleziono w rzece Dee w szkockim Aberdeen. Prawdopodobnie są to poszukiwane siostry Huszti - przekazały w sobotę brytyjskie media. Pochodzące z Węgier Eliza i Henrietta zaginęły w ubiegłym miesiącu w okolicach portu leżącego nad rzeką.

Dwa ciała w rzece. To prawdopodobnie siostry Huszti

Dwa ciała w rzece. To prawdopodobnie siostry Huszti

Źródło:
PAP

Wywiad wojskowy Ukrainy odrzucił oskarżenia, jakoby podległe mu struktury były zaangażowane w organizację protestów antyrządowych w Słowacji. To odpowiedź na oświadczenie premiera Słowacji Roberta Ficy, który powiązał protesty z ukraińskim wywiadem.

Ukraiński wywiad "stanowczo odrzuca" oskarżenia premiera Słowacji

Ukraiński wywiad "stanowczo odrzuca" oskarżenia premiera Słowacji

Źródło:
PAP

W listopadzie 2024 roku samolot z Katowic do niemieckiego Dortmundu odleciał bez 42 pasażerów. Nie poczekał na osoby, które utknęły w kolejce do kontroli bezpieczeństwa. Do tej pory żaden z pasażerów nie otrzymał odszkodowania za stracony lot. - Nie ponosimy odpowiedzialności, nie możemy wypłacić odszkodowań - informuje lotnisko. Kto w takim razie odpowiedzialność ponosi?

Samolot odleciał bez 42 pasażerów. "Nie możemy wypłacić odszkodowań"

Samolot odleciał bez 42 pasażerów. "Nie możemy wypłacić odszkodowań"

Źródło:
tvn24.pl

Ornitolodzy z Florydy są zdruzgotani śmiercią dwóch młodych bielików amerykańskich. Ptaki najprawdopodobniej zjadły zwierzę zakażone ptasią grypą. Młode nie zdążyły nawet otrzymać imion.

Zjadły upolowane zwierzę. Cztery dni później już nie żyły

Zjadły upolowane zwierzę. Cztery dni później już nie żyły

Źródło:
CNN

Radiowóz blokował drogę uciekającemu kierowcy, a ten, zamiast się zatrzymać, uderzył w policyjne auto. Moment zderzenia zarejestrowała kamera przy jednej z posesji. Jak się okazało, 31-latek ma zakaz prowadzenia pojazdów.

Uciekał przed policją, staranował radiowóz i ogrodzenie. Nagranie

Uciekał przed policją, staranował radiowóz i ogrodzenie. Nagranie

Źródło:
TVN24/Kontakt24

Policja miała obowiązek skutecznego doprowadzenia świadka na posiedzenie komisji do spraw Pegasusa. Oczywiście, gdyby się okazało, że tego posiedzenia nie ma, to straciłoby sens wykonywanie tej czynności - powiedział w "Jeden na jeden" w TVN24 Włodzimierz Wróbel, sędzia Izby Karnej Sądu Najwyższego pytany o sprawę byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i tłumaczenia policji.

Policja tłumaczy zatrzymanie Ziobry. "Nie róbmy szopki z prawa"

Policja tłumaczy zatrzymanie Ziobry. "Nie róbmy szopki z prawa"

Źródło:
TVN24

Były prezydent Niemiec Horst Koehler nie żyje. 81-letni ekonomista i finansista zmarł w sobotę rano po krótkiej, ciężkiej chorobie - poinformowały niemieckie media.

Nie żyje były prezydent Niemiec

Nie żyje były prezydent Niemiec

Źródło:
PAP

Mały samolot pogotowia lotniczego rozbił się w pobliżu centrum handlowego w Filadelfii. Na jego pokładzie było pięć osób dorosłych i dziecko. Oprócz nich ucierpieli także ludzie w miejscu upadku maszyny. Pojawiło się także nagranie z próby kontaktu kontrolerów lotu z załogą maszyny. Słychać na nim między innymi: "Straciliśmy kontakt z samolotem. Nie wiemy, co się stało. Próbujemy to ustalić".

Prywatny samolot rozbił się w Filadelfii. Na pokładzie było sześć osób, w tym dziecko

Prywatny samolot rozbił się w Filadelfii. Na pokładzie było sześć osób, w tym dziecko

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, Reuters

Początek lutego przyniósł nam odczuwalne ochłodzenie, jednak aura wciąż jest dość łagodna. Czy w tym roku mamy jeszcze szansę na siarczysty mróz? W poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie synoptyk tvnmeteo.pl Arleta Unton-Pyziołek zajrzała w najnowsze wyliczenia modeli.

Szansa na rozbicie wiru polarnego i umocnienie się wyżu znad Rosji. Do Polski wraca zima

Szansa na rozbicie wiru polarnego i umocnienie się wyżu znad Rosji. Do Polski wraca zima

Źródło:
tvnmeteo.pl, NOAA

Samochód osobowy wypadł z drogi i dachował w powiecie nyskim (woj. opolskie). W środku było dwóch mężczyzn, nie udało się ich uratować. Policja wyjaśnia, jak doszło do wypadku.

Wypadli z drogi i dachowali. Dwie osoby zginęły

Wypadli z drogi i dachowali. Dwie osoby zginęły

Źródło:
TVN24

W piątek w Serocku nasz czytelnik był świadkiem nietypowej sytuacji. W środku miasta, po ulicy, biegały dwa konie bez opieki. W pewnym momencie tuż za nimi pojawił się sznur radiowozów.

Konie na ulicy, za nimi kawalkada radiowozów

Konie na ulicy, za nimi kawalkada radiowozów

Źródło:
Kontakt24

Jak działają kamery na rondzie Wojnara we Włochach? Ze statystyk drogowców wynika, że tylko w pierwszych kilkunastu dniach od uruchomienia zarejestrowały niemal 800 wykroczeń. Ich zadaniem jest wyłapywanie kierowców przejeżdżających na czerwonym świetle.

28 kamer obserwuje skrzyżowanie. Zarejestrowały setki kierowców przejeżdżających na czerwonym

28 kamer obserwuje skrzyżowanie. Zarejestrowały setki kierowców przejeżdżających na czerwonym

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Wysokość świadczenia pielęgnacyjnego wzrosła od 1 stycznia 2025 roku do ponad 3,2 tysiąca złotych miesięcznie. Aby je otrzymać trzeba spełnić określone warunki. Komu przysługuje ta forma pomocy finansowej i na jak długo można ją otrzymać?

Świadczenie pielęgnacyjne. Komu przysługuje i ile wynosi?

Świadczenie pielęgnacyjne. Komu przysługuje i ile wynosi?

Źródło:
tvn24.pl

Bezpieczeństwo Morza Bałtyckiego jest absolutnie kluczowe - powiedział w Gdańsku Rafał Trzaskowski. Karol Nawrocki w Bednarach zadeklarował, że chciałby "wypowiedzenia paktu migracyjnego". Magdalena Biejat w Bydgoszczy mówiła o prawach kobiet i apelowała o wsparcie organizacji pozarządowych. Sławomir Mentzen we Wrześni przekonywał, że Polakom potrzebna jest "rewolucja zdrowego rozsądku" jak w Stanach Zjednoczonych.

Gdańsk, Bednary, Bydgoszcz, Września. Kandydaci na prezydenta ruszyli w podróż po Polsce

Gdańsk, Bednary, Bydgoszcz, Września. Kandydaci na prezydenta ruszyli w podróż po Polsce

Źródło:
TVN24, PAP

Rozpoczęła się zbiórka podpisów pod obywatelskim projektem ustawy o nadaniu Odrze osobowości prawnej. Ma to pomóc ją chronić. Marszałek Sejmu oficjalnie przyjął postanowienie o utworzeniu komitetu inicjatywy ustawodawczej. Tymczasem wojewódzki sąd administracyjny orzekł, że Wody Polskie prowadziły prace regulacyjne na Odrze nielegalnie.

Ruszyło zbieranie podpisów pod projektem ustawy, który zakłada, że rzeka Odra stanie się osobą prawną

Ruszyło zbieranie podpisów pod projektem ustawy, który zakłada, że rzeka Odra stanie się osobą prawną

Źródło:
Fakty TVN

W sieci pojawiły się doniesienia, jakoby prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski bezpłatnie korzystał z nieruchomości, które należą do urzędu miasta. Dowód ma stanowić rozpowszechniane przez internautów zdjęcie artykułu. Ta zmyślona historia to reakcja na informacje o korzystaniu przez Karola Nawrockiego z apartamentu w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Warszawski ratusz zaprzecza, a my wskazujemy, co może sugerować, że ten artykuł to fałszywka.

Trzaskowski "żyje na koszt miasta"? Dowodem spreparowany artykuł

Trzaskowski "żyje na koszt miasta"? Dowodem spreparowany artykuł

Źródło:
Konkret24

Mówi, że to największe zagłębie sadownicze Europy, że to duży biznes wspierany przez polityków i że sadownicy walczą o pracowników. Potrzebują rąk do pracy, bo owoce nie mogą gnić. - Oferują na przykład raz na tydzień worek ziemniaków, chleb, cebulę, wodę w zgrzewkach. Może nie dają umowy, ale w ten sposób pokazują, że warto u nich pracować - wyjaśnia w rozmowie z biznesową redakcją tvn24.pl doktor Kamil Matuszczyk z Uniwersytetu Warszawskiego, badacz sytuacji pracowników sezonowych.

Zamienia salę wykładową na sady owocowe. Tak bada sytuację pracowników

Zamienia salę wykładową na sady owocowe. Tak bada sytuację pracowników

Źródło:
tvn24.pl

Zapewnień o rozliczeniu willi plus było dużo, ale kiedy zajrzymy do kasy państwa, to okaże się, że z 40 milionów złotych, które Przemysław Czarnek rozdał, wróciło 3,5 miliona - mówiła na antenie TVN24 Justyna Suchecka, dziennikarka tvn24.pl. - Widzimy, że te procedury się dłużą. Docierają też do nas sygnały o tym, że w ministerstwie istnieją pewne braki kadrowe osób, które mogłyby to skutecznie rozliczać - powiedział Piotr Szostak.

"Zaawansowany trolling, robienie sobie jaj z systemu sprawiedliwości". Co dalej z rozliczeniem willi plus

"Zaawansowany trolling, robienie sobie jaj z systemu sprawiedliwości". Co dalej z rozliczeniem willi plus

Źródło:
TVN24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości oraz ludzie związani z Jarosławem Kaczyńskim są obecni nie tylko w studiach i na łamach gazet Tomasza Sakiewicza. Zajmują też posady w organach zarządzających jego mediami. Wszystkie one tworzą system naczyń połączonych: personalnie i kapitałowo.

Media Sakiewicza. Gdzie nie spojrzeć, ludzie PiS

Media Sakiewicza. Gdzie nie spojrzeć, ludzie PiS

Źródło:
Konkret24

W najnowszym "Kadrze na kino" Ewelina Witenberg podsumowała najważniejsze wydarzenia ze świata filmu i muzyki w mijającym tygodniu. W programie między innymi o filmie "Brutalista", serialu "Przesmyk" i fali hejtu po emocjonalnym nagraniu Seleny Gomez.

"Brutalista" w kinach, sensacyjny "Przesmyk" i płacz Seleny Gomes

"Brutalista" w kinach, sensacyjny "Przesmyk" i płacz Seleny Gomes

Źródło:
tvn24.pl