- Z przyjemnością stanę przed Trybunałem Stanu, bo tam zamienimy się rolami z panem Macierewiczem – tak Lech Wałęsa w TVN24 komentował przeciek z aneksu do raportu WSI. Były likwidator WSI zaprzecza autentyczności opublikowanych rewelacji.
Lech Wałęsa nie obawia się ewentualnego procesu. Według "Dziennika", wniosek o postawienie m.in. byłego prezydenta przed Trybunałem miał się znaleźć w aneksie do raportu z likwidacji WSI. Jego zdaniem, jeśli za czasów jego prezydentury powstała w BBN jakaś nieformalna struktura, to budowali ją bracia Kaczyńscy: Lech był szefem BBN, a Jarosław – Kancelarii Prezydenta. - To nie jest do tej pory wyjaśnione, ale może Macierewicz się podkłada i przy okazji da się tamtą sprawę wyjaśnić – uważa były prezydent.
„Od ministranta do ministra wszyscy byli czerwoni”
Jego zdaniem, likwidator WSI to „niepoważny człowiek i niepoważne bzdury opowiada”. - Ten człowiek zapomniał, jak było na początku lat 90., skąd wychodziliśmy. Przejmowaliśmy władzę od komunistów, od ministranta do ministra wszyscy byli czerwoni – powiedział Lech Wałęsa.
Według Wałęsy, obecny prezydent zwleka z publikacją aneksu do raportu WSI, bo sam ma co do niego wątpliwości. - Orientuje się, jakie to jest chore i głupie – dosadnie stwierdził Wałęsa.
Według "Dziennika", Antoni Macierewicz postawił tezę, że Lech Wałęsa budował w swojej kancelarii oraz w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego nieformalną strukturę. Miała ona kontrolować i zlecać zadania UOP i WSI. Natomiast ministrowie obrony narodowej mieli działać na szkodę państwa przez niedopełnienie obowiązków i niedopilnowanie służb wojskowych. Aneks ma uzupełniać lista osób, które likwidator WSI chciałby postawić przed Trybunałem Stanu.
Macierewicz: „Dziennik” ujawnił nieprawdziwe popłuczyny
Zdaniem byłego szefa kontrwywiadu środowa publikacja gazety nie wnosi żadnych nowych informacji na temat raportu i aneksu. – To, co zrobił "Dziennik" to bubel. Wszystkie te nazwiska, które padają w publikacji znalazły się już w raporcie, znanym od 1,5 roku - podkreślał Macierewicz. Według niego kwestie ewentualnego postawienia przed TS byłego prezydenta i byłych ministrów również „zostały rozstrzygnięte w raporcie”.
„Macierewicz sam sobie przeczy”
Według gości magazynu „24 godziny” – Antoniego Mężydły (PO) i Jana Widackiego (LiD) likwidator WSI sam sobie przeczy. - Przecież Macierewicz na dobrą sprawę powtórzył informacje gazety. Powiedział, że oni przekroczyli uprawnienia, czyli popełnili przestępstwo. Przecząc autentyczności publikacji potwierdził te wnioski! – uważa Widacki.
Z posłem LiD zgodził się Mężydło. Według niego taki przeciek świadczy o tym, że aneks do raportu nie powinien być opublikowany. Jednak według obecnej ustawy prezydent po zasięgnięciu opinii marszałków Sejmu i Senatu musi go upublicznić. Zdaniem posła PO Lech Kaczyński zwleka z publikacją, bo obawia się efektów, jakie mogłaby wywołać. - Jeśli wnioski z niego są rzeczywiście tak daleko idące, to obawy są jeszcze większe. Jeśli prezydent ma taki problem, powinien wystąpić z nowelizacją ustawy o likwidacji WSI, tak by móc utajnić raport – uważa Mężydło.
Mularczyk: Wolę w kontrwywiadzie harcerzy niż ludzi z GRU
Tylko Arkadiusz Mularczyk (PiS) broni klubowego kolegi. – Ten raport wskazuje na wiele niewyjaśnionych, patologicznych spraw, na to, że służby nie zajmowały się tym, czym powinny. Nie mieliśmy demokratycznych służb, tylko wyszkolone w ZSRR. Lepiej, żeby w kontrwywiadzie byli harcerze z patriotycznym wychowaniem, niż ludzie po akademii KGB czy GRU – uważa poseł.
- Ale jeśli ci harcerze nie potrafią bronić żołnierzy w Afganistanie czy Iraku, to ja wolę tych po radzieckich akademiach – odciął się Widacki.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24