- Czym bliżej było zwycięstwa, tym bliżej byli Kaczyńscy. Pokazywali się przy kamerach - mówił Lech Wałęsa o roli Jarosława i Lecha Kaczyńskich w czasie strajków "Solidarności". Były prezydent ocenił, że "jak przyjdzie co do czego, to ludzie wybiorą kogoś bardziej odpowiedzialnego na premiera", a nie Kaczyńskiego. - Jest inteligentny, ale on gra - powiedział.
- Nikt mi nie pomagał, nikogo nie słuchałem. Sam prowadziłem tę walkę - mówił w "Kropce nad i" Lech Wałęsa o swojej działalności w Solidarności. - Bałem się podsłuchów i agentów, nie do końca wierzyłem kolegom. Byłem przygotowany najlepiej z obecnych do prowadzenia strajku. Dlatego prowadziłem go zdecydowanie - powiedział współzałożyciel oraz pierwszy przewodniczący "S".
Lech Wałęsa ocenił także, że rola Jarosława i Lecha Kaczyńskich w tamtym okresie była "nieduża."
- Czym bliżej było zwycięstwa, tym bliżej byli Kaczyńscy, im dalej tym ich nie było. Oni nie byli tacy odważni. Ukrywali się nawet przed sobą - powiedział.
Jak dodał, Lech Kaczyński szkolił uczestników strajku w stoczni, "żeby wykorzystywali środki proponowane przez komunę." - A my chcieliśmy walczyć - tłumaczył.
- Gdybyście mnie posłuchali, to Kaczyński nie byłby w tym miejscu, w którym jest dzisiaj. Trzeba było wprowadzić system prezydencki - mówił były prezydent.
Kaczyński premierem?
Lech Wałęsa próbował ocenić także szanse Jarosława Kaczyńskiego na objęcie stanowiska premiera.
- Ludzie są niezadowoleni z różnych rzeczy, dlatego on kumuluje niezadowolenie. Ale jak przyjdzie co do czego, to ludzie wybiorą kogoś bardziej odpowiedzialnego - stwierdził. Jak dodał, Kaczyński "jest inteligentny, ale on gra." - Wie, że na spokoju nie ma szansy zgromadzić ludzi, więc postawił na populizm i demagogię - zaznaczył.
WSI i "przystań ludzi PRL"
Lech Wałęsa odniósł się także do wywiadu Jarosława Kaczyńskiego dla "Rzeczpospolitej". Prezes PiS mówił w nim m.in, że "biznes w wielu przypadkach nadal stanowi przystań dla ludzi PRL."
Wałęsa wspomniał, że ostrzegał przed tym 25 lat temu. - Mówiłem, oczywiście ten okres będzie kryminogenny, dlatego proszę was załóżmy białe książki tego okresu, byśmy wrócili do rozliczeń w przyszłości - powiedział. - Gdyby mnie posłuchano, to byśmy mieli wszystko spisane, wszystkie prywatyzacje - dodał.
W wywiadzie Jarosław Kaczyński zasugerował także szczególny stosunek prezydenta Bronisława Komorowskiego do WSI, które, jak określił, były filią rosyjskiego wywiadu wojskowego i jego dziwne związki ze służbami.
- Związki wszyscy mieliśmy w tamtym czasie, bo chodziliśmy do komunistycznych szkół, na komunistyczne studia. Ja wiem jedno, że z kaprala na generała, to daleka droga - skomentował te słowa Lech Wałęsa.
- Nie mieliśmy kadry, nie można było ogołocić Polski jednego dnia, więc parę rzeczy trzeba było dobrać z tego, co jest. Ja też dobierałem - ministra obrony i innych - powiedział Wałęsa.
Na ekranie
W październiku na ekrany kin wejdzie film Andrzeja Wajdy "Wałęsa. Człowiek z nadziei".
- Wajda wybrał koncepcję odważnego Wałęsy. Więckiewicz odgrywa taką rolę bardzo dobrze - ocenił były prezydent. Jak dodał, "film jest dobry i musi się spodobać." Wałęsie nie przypadła jednak do gustu scena z włoską dziennikarka Orianą Fallaci, której nie chciał udzielić wywiadu. - Ona chciała mieć ze mną 4-godzinny wywiad, a ja miałem co innego na głowie. W scenie z nią wyglądam jakby mi woda sodowa uderzyła do głowy, że nie chcę rozmawiać, że nie szanuję ludzi, a tak nie było - powiedział i dodał, że nie był "bufonem".
Wałęsa pytany o to, czy przeszkadza mu scena, w której podpisuje papiery współpracy z SB odpowiedział: - Nie znam żadnego przypadku, który by nie podpisał papierów SB. W tamtych czasach każdy podpisywał. Ja wtedy nie wiedziałem, że można nie podpisać, ale to nie było nic czego miałbym się wstydzić. I podkreślił :- Ja z nimi nie współpracowałem, w żadnym wypadku.
Autor: db/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24