- To, co teraz się dzieje, w więzieniu nazywa się siwy dym. To taka sytuacja, w której nikt tego nie jest w stanie kontrolować, a strony nawalające się nawzajem nie pamiętają już o co poszło - stwierdził Władysław Frasyniuk w "Piaskiem po oczach" komentując dyskusję na temat katastrofy smoleńskiej jaką opozycja toczy z rządem. - Głód prawdy jest niezaspokojony - ocenił z kolei Marek Jurek, tłumacząc dlaczego ze strony środowiska prawicowego padają wobec rządzących hasła: "Zdrajcy", "Mordercy" czy "Tusk, idziemy po Ciebie".
Władysław Frasyniuk mówiąc o stylu prowadzonej przez polityków dyskusji stwierdził: "kompletna głupawka". Inne skojarzenia ma Marek Jurek. - Mnie się to kojarzy z reakcją władzy w 1928 roku na takie wydarzenie w Krakowie, które nazywało się: Kongres obrony prawa i wolności ludu. Odbyła się ogromna manifestacja opozycji i dlatego, że przyszło dużo ludzi w jedno miejsce, to rząd uznał, że to jest zagrożenie dla legalnej władzy państwowej - stwierdził lider Prawicy Rzeczpospolitej.
Obraźliwe hasła?
Zdaniem Jurka, to premier Donald Tusk swoim działaniem doprowadził do tego, że teraz są organizowane "marsze pamięci", których uczestnicy niosą transparenty: "Poland Putinland", "Polacy chcą wiedzieć" czy "Smoleńsk - żądamy prawdy". - On doprowadził do tej sytuacji. Tym, że po pierwsze nie wykonał żadnych starań bezpośrednio po zamachu, żeby śledztwo główne toczyło się w Polsce, żebyśmy mieli materialne dowody śledztwa. To wszystko tłumaczy eskalację konfliktu - ocenił były poseł.
Premier na piątkowej konferencji prasowej powiedział, że "prokuratura nie powinna zajmować się słowami, nawet gdy są one najgłupsze lub najbardziej niebezpieczne". Zastrzegł jednak, że jeśli będą one "rodzić niebezpieczne konsekwencje, to państwo nie będzie bezczynne".
Tylko dlatego, że tak naprawdę premier traci popularność, to Polska jest na krawędzi jakiegoś radykalnego konfliktu? Marek Jurek
Czekanie na kontrę
Frasyniuk przyznał, że podziela "niepokoje Tuska", ale jednocześnie ma świadomość, że premier wykorzystuje to, że radykalizm środowiska popierającego Prawo i Sprawiedliwość sprawia, że rośnie mu poparcie. - To w walce bokserskiej jest nazywane: czekaniem na kontrę. A premier Tusk celnie kontruje - ocenił były działacz opozycji.
- Jarosławowi Kaczyńskiemu dobrze życzę. Im szybciej zamilknie, tym szybciej będzie tracił premier Tusk, który od pięciu lat ma problemy z radzeniem sobie z zarządzaniem państwem. A Donald Tusk, zamiast czekać na to co powie Kaczyński, powinien zajmować się trudnymi sprawami państwa. Tusk powinien się wsłuchać w głosy przedsiębiorców, którzy mówią: idą trudne czasy - radził politycznym liderom Frasyniuk.
- Kaczyński zwalnia go (Tuska) z jakiejkolwiek odpowiedzialności za to, co się teraz w Polsce dzieje, albo za to, czego rząd kompletnie zaniechał - podsumował polityk.
Potrzeba debaty
Marek Jurek w programie nawoływał do przeprowadzenia wyczerpującej debaty na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej, bo to pozwoli dojść do prawdy o tym wydarzeniu i jednocześnie uspokoić atmosferę. Stwierdził bowiem, że kiedy "głód prawdy jest niezaspokojony", to wtedy dochodzi do radykalnych reakcji. - Musi być rekapitulacja śledztwa i jego audyt - powiedział polityk zaznaczając, że w debacie powinni wziąć udział fizycy, którzy potrafią określić, czy np. samolot faktycznie mógł się rozbić na tyle kawałków po zderzeniu z brzozą.
- Mam wiele pretensji do premiera Tuska, ale nie to, że to on podkręca atmosferę - ocenił Frasyniuk i stwierdzając, że "marszałek Jurek mówi jakieś pierdoły o brzozie". - Niech mi pan wierzy - zwrócił się do Marka Jurka były opozycjonista - ludzie mają poważniejsze problemy od twardości brzozy - oświadczył Frasyniuk.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24