Polskie prawo nie zna pojęć "urna" czy "kremacja", nie można też rozsypać prochów bliskich na morzu albo w tzw. Ogrodach Pamięci. Przepisy dotyczące pochówku stawiają Polskę na cywilizacyjnym szarym końcu Europy. Zmienić ma to specjalny zespół przy Głównym Inspektoracie Sanitarnym, który pracuje nad nową ustawą. Dotarliśmy do założeń projektu.
Pan Marcin postanowił spełnić ostatnią wolę swojego zmarłego ojca i rozsypać jego prochy po Bałtyku. Jak się okazało, był to błąd. Kilka miesięcy później stanął przed bydgoskim sądem, gdzie usłyszał, że jego czyn był bezprawny i teraz będzie musiał za niego zapłacić - 1000 złotych plus koszty postępowania. Odwołał się od wyroku, ale bezskutecznie. 28 października ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Bydgoszczy utrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji.
– Znalazł się ktoś życzliwy, kto doniósł o całej sprawie. To, co mnie spotkało to był czysty absurd. Bo jakim innym słowem określić prawo, które zakazuje i karze za taką rzecz? – pyta pan Marcin. – W uzasadnieniu sąd dopatrzył się szkodliwości społecznej czynu w tym, że rozsypanie przeze mnie prochów stworzyło zagrożenie sanitarne. Włosy mi wtedy powypadały z wrażenia – dodaje.
Prochy (nie)groźne sanitarnie
Z punktu widzenia sanitarnego nie ma żadnego zagrożenia w rozsypywaniu prochów zmarłych. Jan Orgelbrand, zastępca Głównego Inspektora Sanitarnego
- Przepisy są jednoznaczne. Z uzasadnienia, które mam przed oczami, wynika jasno, że kara została wymierzona ze względu na niedostosowanie się do zasad sanitarnych – powtarza rzecznik sądu okręgowego w Bydgoszczy sędzia Włodzimierz Hilla. Czy pan Marcin, otwierając urnę z prochami, rzeczywiście stworzył takie zagrożenie?
Główny Inspektorat Sanitarny zaprzecza, ale rozkłada ręce: takie mamy prawo. - Z punktu widzenia sanitarnego nie ma żadnego zagrożenia w rozsypywaniu prochów zmarłych - tłumaczy zastępca GIS Jan Orgelbrand.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami zwłoki mogą być przechowywane tylko w grobach ziemnych, murowanych, katakumbach, a prochy także w kolumbariach. Jak stanowi artykuł 12 ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych (a przepisy mają już 50 lat), miejsca te mogą znajdować się tylko na cmentarzach. Prawo nic nie mówi o kremacji, prochach czy urnach.
Stare prawo, ale prawo
Chce to zmienić GIS, który powołał w tym celu specjalny zespół. Pod koniec stycznia lub na początku lutego efekty jego pracy mają trafić na biurko minister zdrowia Ewy Kopacz, a później do innych ministerstw. GIS chce, by na jesieni gotowy projekt nowej ustawy znalazł się u marszałka.
Polska tradycja bliższa jest przecież grzebaniu zwłok w ziemi i bardziej konserwatywni obywatele rozsypywaniu prochów lub ich przechowywaniu będą zapewne przeciwni. Ja sam nie miałbym jednak nic przeciwko temu, by nowa ustawa dopuszczała takie możliwości. Bolesław Piecha, b. wiceminister zdrowia
– To bardzo skomplikowany projekt, który będzie uzgadniany między wieloma ministerstwami. Wiodącym ma być resort spraw wewnętrznych i administracji. Intensywne prace są jednak konieczne, bo w tej chwili wśród krajów unijnych mamy najostrzejsze prawo w kwestii chowania zmarłych i najwięcej problemów, które w żaden sposób nie są uregulowane - tłumaczy Orgelbrand.
Tvn24.pl widział założenia projektu ustawy. Jednym z największych nieuregulowanych, ale realnych problemów są tzw. Ogrody Pamięci, czyli miejsca, gdzie można rozsypywać prochy zmarłych. Kilka lat temu Ogrody rosły przy polskich cmentarzach jak grzyby po deszczu. Jedna z łąk została stworzona przy największej nekropolii w Polsce - Cmentarzu Centralnym w Szczecinie, a w sumie takich miejsc jest w naszym kraju kilkanaście. Wszystkie powstawały z myślą o rozsypywaniu na nich prochów bliskich.
"Ogrody" poza prawem
Pogrzeb taki kosztował od 100 do 300 złotych. W Ogrodzie Pamięci, który znajduje się przy warszawskim Cmentarzu Południowym pochowano tak ponad 100 osób. Jednak dziś w większości cmentarzy można liczyć tylko na tradycyjny pochówek.
- Od półtora roku nie prowadzimy takiej usługi - przyznaje pracownica "Parku Pamięci" działającego w Rudzie Śląskiej. Zawieszono także działalność Ogrodu przy Cmentarzu Południowym w Warszawie. Dlaczego? Bo Ogrody działają obok prawa. Obowiązująca od 1959 roku ustawa o cmentarzach i pochówku w ogóle nie reguluje tych kwestii.
- To jest strefa pozaprawna w tym momencie. Dlatego w naszych założeniach jednym z najważniejszych punktów jest właśnie uregulowanie kwestii Ogrodów – tłumaczy Jan Orgelbrand. Mają one działać legalnie, a ustawa ma dopuszczać także możliwość rozsypywania prochów poza nimi. Na przykład po morzu.
Ostrożnie, ale bez sprzeciwu
Kto narusza przepisy niniejszej ustawy i rozporządzeń wydanych na jej podstawie, podlega karze aresztu lub grzywny. Art. 18 pkt. 1 Ustawy o cmenatrzach i chowaniu zmarłych z 1959 r.
Główny Inspektorat Sanitarny chce też by nie tylko za rozsypywanie, ale i przechowywanie prochów nikt nie był karany. - Tymczasem dzisiaj artykuł 18. obowiązującej ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych mówi jasno, że "kto narusza przepisy niniejszej ustawy i rozporządzeń wydanych na jej podstawie, podlega karze aresztu lub grzywny" – tłumaczy nam Katarzyna Szeska, rzecznik Prokuratora Generalnego.
GIS zamierza uprościć również procedury związane z transportem zwłok. Obecne prawo nie pozwala Polsce na przystąpienie do Konwencji Strasburskiej, która mówi, że ich przewożenie w obrębie Unii Europejskiej może odbywać się jedynie na podstawie paszportu wystawianego dla zwłok. Dodatkowo według naszych przepisów transport prochów musi spełnić te same warunki sanitarne, co przewóz zwłok. Główny Inspektorat twierdzi, że nie jest to konieczne.
Założenia nowej ustawy spisane w Inspektoracie zna szef sejmowej komisji zdrowia Bolesław Piecha i co do słuszności większości zapisów nie ma wątpliwości. Ale zaznacza, że kwestia rozsypywania i przechowywania prochów na pewno będzie "szeroko dyskutowana". - Polska tradycja bliższa jest przecież grzebaniu zwłok w ziemi i bardziej konserwatywni obywatele rozsypywaniu prochów lub ich przechowywaniu będą zapewne przeciwni. Ja sam nie miałbym jednak nic przeciwko temu, by nowa ustawa dopuszczała takie możliwości – zdradza były wiceminister zdrowia.
Kościół nie mówi "nie"
Kościół nie reguluje możliwości pochówku w sposób drobiazgowy. (...) Jeśli chodzi o rozsypywanie prochów to nie ma takiego paragrafu w prawie kanonicznym, który by tego zakazywał. Trudno byłoby nazwać to grzechem. o. Dariusz Kowalczyk (SI)
Założenia ustawy, które odnoszą się do pochówku zmarłego nie rażą też jezuity o. Dariusza Kowalczyka, choć przestrzega on przed niepotrzebną „ekstrawagancją”. – Kościół nie reguluje możliwości pochówku w sposób drobiazgowy. Istnieją dwie ogólne zasady. Pierwsza, aby odbywało się to z poszanowaniem szczątków i druga, dotycząca katolików, by intencje pochówku nie były zaprzeczeniem wiary w zmartwychwstanie ciał. Jeśli chodzi o rozsypywanie prochów to nie ma takiego paragrafu w prawie kanonicznym, który by tego zakazywał. Trudno byłoby nazwać to grzechem – śmieje się o. Kowalczyk.
Z drugiej strony duchowny przyznaje, że sam „z punktu widzenia duszpasterskiego" zachęcałby do tego, by katolicy nie poddawali się za bardzo modzie i kultywowali pamięć o zmarłym w tradycyjny sposób. – Dobrze mieć miejsce, do którego można przyjść i spotkać się ze zmarłym, pomodlić przy jego grobie – kończy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP