Najwięcej pieszych ginie w Polsce. W tej niechlubnej statystyce nasz kraj zajmuje pierwsze miejsce wśród krajów Unii Europejskiej – wynika z opublikowanego właśnie raportu Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Drogowego. Od roku 2001 do 2009 w całej UE zginęło prawie 80 tys. pieszych z czego ponad 20 proc. w Polsce.
Europejska Rada Bezpieczeństwa Drogowego (ETSC) opublikowała raport na temat bezpieczeństwa pieszych, rowerzystów i motocyklistów. Wynika z niego, że w latach 2001 – 2009 na drogach Unii Europejskiej zginęło 80 tys. pieszych, z czego 16,5 tys. w Polsce.
Przez ten czas liczba ofiar na polskich drogach zmniejszyła się jedynie o 20 proc. Dla porównania w Portugalii miedzy 2001 a 2009 rokiem liczba ofiar zmniejszyła się o 56 proc., w Szwecji - o 49 proc., a Hiszpanii - o 44 proc.
- Za wcześnie na dane z 2010 z całej Europy, dlatego ostatnie informacje w raporcie ETS pochodzą właśnie 2009 r. - wyjaśnia Anna Zielińska z Instytutu Transportu Samochodowego, który jest członkiem ETSC.
Tylko Polska i Rumunia przekroczyły 1000 ofiar
Porównując liczbę wypadków z udziałem pieszych w poszczególnych krajach UE z 2009 r. widać wyraźnie, że Polska, niestety, wysuwa się na pierwsze miejsce w tym rankingu. W naszym kraju zginęło wtedy 1467 osób. Niewiele mniej w Rumunii - 1016. Żaden inny kraj z UE nie przekroczył już liczby tysiąca zabitych na drogach.
Są też kraje, gdzie wypadki z udziałem pieszych należą do rzadkości. I tak na Cyprze zginęło w 2009 r. tylko dziewięciu pieszych, w Estonii i Słowenii - 24, w Norwegii - 26, w Finlandii - 30, w Irlandii - 40, a w Szwecji - 44.
Gorzej tylko w Danii
Podobnie sytuacja wygląda w przypadku rowerzystów. W 2009 roku zginęło na polskich drogach 371 rowerzystów. Wyprzedza nas tylko Dania, kraj w którym jest rowerzystów nieporównywalnie więcej niż nad Wisłą.
- Śmierć pieszych i rowerzystów to zdecydowanie największy problem na naszych drogach. Przez ostatnie lata większość działań była podejmowana na rzecz zmotoryzowanych - mówi Anna Zielińska.
Podkreśla, że dla pieszych korzystne byłoby spowolnienie ruchu w miastach. - Sytuacja w innych krajach Europy jest lepsza z dwóch prozaicznych powodów. Po pierwsze często dozwolona prędkość jest niższa niż w Polsce. Po drugie inna jest kultura kierowców. Czasem mam wrażenie, że w Polsce samochody zatrzymują się dopiero, kiedy pieszy postawi nogę na jezdni - komentuje Zielińska.
Jak dodaje w 2010 r. było już lepiej, to z przedstawionych ostatnio danych policji wynika, że w pierwszym kwartale 2011 r. liczba zabitych na polskich drogach wzrosła o 20 procent w porównaniu do analogicznego okresu 2010 r.
Źródło: SDiA TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24