W południowej Australii doszło do rozległego zakwitu toksycznych glonów z gatunku Karenia mikimotoi. Zjawisko szkodzi zarówno lokalnym ekosystemom, jak i ludziom. Rząd przeznaczyły znaczne środki na walkę z problemem.
Zakwit toksycznych glonów u wybrzeży południowej Australii po raz pierwszy zaobserwowano w marcu tego roku. Objął on powierzchnię 4500 kilometrów kwadratowych i został spowodowany przez nadmierny rozrost gatunku Karenia mikimotoi. Specjaliści ds. ochrony środowiska twierdzą, że do masowego zakwitu organizmów jednokomórkowych przyczyniła się długo utrzymująca się fala upałów. Rozpoczęła się w 2024 roku i spowodowała, że średnia temperatura wody morskiej jest o 2,5 stopnia Celsjusza wyższym niż zwykle.
Niebezpieczne dla zwierząt i ludzi
Glony Karenia mikimotoi są niebezpieczne dla morskich zwierząt, uwalniają toksyny, które osłabiają na przykład skrzela ryb. Ponadto ich rozkład zmniejsza zawartość tlenu w wodzie. Jak przekazał telewizji ABC Peter Malinauskas, premier stanu Australia Południowa, wskutek zakwitu zdziesiątkowanych zostało ponad 400 gatunków morskich stworzeń. Lokalni mieszkańcy zgłosili w aplikacji iNaturalist ponad 13 850 przypadków zauważenia nieżywych zwierząt, w tym rekinów, płaszczek i bezkręgowców.
Zakwit glonów wpływa negatywnie nie tylko na lokalne ekosystemy, ale i ludzi. Lokalne media podają, że wymusił on czasowe zamknięcie farm ostryg i małż, a ponadto odstrasza turystów.
Miliony na walkę z toksycznymi glonami
Malinauskas określił sytuację jako klęskę żywiołową i ogłosił stanowy pakiet pomocy o wartości 14 milionów dolarów australijskich (około 33,5 miliona złotych) mający na celu ograniczenie skutków zakwitu poprzez oczyszczenie wody oraz badania i wsparcie dla biznesu. Taki sam pakiet pomocy przydzielił rząd federalny Australii. Federalny minister środowiska Murray Watt nie zdecydował się jednak na ogłoszenie katastrofy narodowej, co pozwoliłoby na większe wsparcie federalne.
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters