We wtorek Polska jako pierwsze państwo członkowskie w historii odpowiadała na spotkaniu ministrów do spraw europejskich na wątpliwości Komisji Europejskiej w ramach artykułu 7 unijnego traktatu. Najpierw krótki wstęp wygłosił wiceszef Komisji Frans Timmermans, później polska delegacja usiłowała wyjaśnić, na czym polegają zmiany wprowadzane przez PiS w polskim wymiarze sprawiedliwości. Następnie pytania zadawali ministrowie państw unijnych. Minister spraw zagranicznych Bułgarii Ekaterina Zachariewa poinformowała na konferencji prasowej po spotkaniu, że sprawa praworządności w Polsce i dalszych kroków będzie dyskutowana na następnym spotkaniu Rady do spraw Ogólnych.
Wtorkowe posiedzenie Rady do spraw Ogólnych (złożonej z ministrów odpowiedzialnych za sprawy europejskie) odbywało się za zamkniętymi drzwiami.
Z powodu opóźnienia z Luksemburga jeszcze przed punktem obrad dotyczącym Polski wyjechali - ze względu na inne obowiązki - ministrowie z Niemiec, Włoch, Grecji, Czech i Łotwy. Berlin będzie reprezentowany przez francuską minister, a inne kraje mają na sali swoich przedstawicieli niższego szczebla. Najpierw głos zabrał wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans. Odniósł się między innymi do zarzutów rządu w Warszawie, według których ocena Komisji zawiera "błędy merytoryczne i niesłuszne oceny". Wskazał, że krytykę zmian w sądownictwie podzielają też inne organizacje międzynarodowe. Później swoją prezentację przedstawił minister do spraw europejskich Konrad Szymański, a także eksperci Kancelarii Premiera i MSZ. W opublikowanej jeszcze przed posiedzeniem argumentacji resort spraw zagranicznych bronił zmian w polskim sądownictwie, przekonując między innymi, że wprawdzie sześcioletnia kadencja pierwszego prezesa Sądu Najwyższego jest zapisana w konstytucji, ale mogą zajść okoliczności, w których ta kadencja będzie faktycznie krótsza. Po polskiej prezentacji rozpoczęły się pytania ze strony ministrów. Zadało je 13 unijnych państw. Jak poinformował korespondent TVN24 w Brukseli Maciej Sokołowski, dotyczyły one między innymi Trybunału Konstytucyjnego czy kwestii przechodzenia na emeryturę sędziów Sądu Najwyższego.
Szymański: ten ląd jest nieznany
Po spotkaniu wiceszef polskiego MSZ Konrad Szymański mówił, że jest zadowolony z jego przebiegu.
- Mieliśmy okazję przedstawić w sposób bardzo szeroki i szczegółowy wszystkie aspekty reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce, wskazać pewne nieścisłości, które znalazły się w dokumentach Komisji Europejskiej w tej sprawie - powiedział.
- Pierwszy raz mieliśmy bardzo rzeczową rozmowę z państwami członkowskimi, które pierwszy raz odnosiły się do istoty rzeczy, a nie do dyskusji na bardzo ogólnym, politycznym poziomie - stwierdził.
Podkreślił jednak, że to, co może wydarzyć się w najbliższym czasie, "to kwestia otwarta".
- Jesteśmy w bezprecedensowej sytuacji - mówił. - Ten ląd jest nieznany, artykuł 7 nie był używany. Nie mamy precedensów. Jest bardzo wiele pytań, które pojawiają się dopiero w momencie, gdy dochodzi do jego użycia - dodał.
Według Szymańskiego bułgarska prezydencja w swojej konkluzji po spotkaniu stwierdziła, że strona polska odpowiedziała na wszystkie zadane pytania, a żadne z nich nie wymaga uszczegółowienia i nie ma powodu, by organizować kolejne wysłuchanie. - Jeżeli ktoś stwierdzi, że z jakichś powodów takie konieczności są, to jesteśmy gotowi kontynuować to przedsięwzięcie, ale podzielam przekonanie prezydencji, że odpowiedzieliśmy rzeczowo i wyczerpująco na każde zadane pytanie - mówił Szymański. - Nie wszyscy są równie zadowoleni z tego obrotu wypadków. Myślę, że trochę osób wolałoby (obrać) dużo bardziej konfrontacyjny kurs (wobec Polski). Być może te osoby będą uznawały, żeby jednak tę sprawę poruszać, powracać do niej i próbować ją zdefiniować w sposób bardziej konfrontacyjny - stwierdził wiceminister. Dodał jednocześnie, że podczas wtorkowego wysłuchania nie odczuł konfrontacyjnego tonu ze strony żadnego z państw.
Timmermans: nadal istnieje zagrożenie
Po wyjściu z posiedzenia Frans Timmermans w krótkiej rozmowie z dziennikarzami podkreślił, że Komisja Europejska pozostaje do dyspozycji polskich władz, by kontynuować dialog. Zastrzegł jednak, że nie zauważył żadnych zmian ze strony polskiego rządu, więc stanowisko Komisji również nie może ulec zmianie.
- Z punktu widzenia Komisji, w Polsce nadal istnieje systemowe zagrożenie dla praworządności w Polsce - powiedział.
W podobnym tonie wypowiedział się chwilę później na konferencji prasowej.
Jak mówił, strony polskiego rządu nie padły żadne propozycje kolejnych zmian. - Polski rząd przedstawił stan gry, nie wskazując, że chciałby wprowadzić dalsze zmiany (w polskim sądownictwie - red.) obok tych zmian, które zostały już przeprowadzone - wskazał.
Zastrzegł, że "nadal istnieje systemowe zagrożenie dla praworządności w Polsce". - Abyśmy mogli powiedzieć, że zniknęło, potrzebujemy dalszych kroków z polskiej strony - oświadczył. Zaznaczył jednocześnie, że nie zauważył podczas wtorkowego wysłuchania Polski w ramach art. 7 traktatu, iż polski rząd zamierza podjąć dalsze kroki w sprawie praworządności. - Jednak kto wie. Mogą pojawić się w najbliższej przyszłości - powiedział. Dodał, że dla KE ważną kwestią jest sprawa sędziów Sądu Najwyższego i ustawy o Sądzie Najwyższym. Dopytywany przez dziennikarzy, czy KE zamierza uruchomić wobec polskiej ustawy o Sądzie Najwyższym procedurę naruszenia prawa unijnego, odpowiedział, że KE nie podjęła takiej decyzji. - KE ma zawsze możliwości rozpoczęcia procedury naruszenia prawa, jeśli wierzymy, że doszło do złamania prawa unijnego. W tym konkretnym przypadku nie podjęliśmy żadnych decyzji - zaznaczył
Minister spraw zagranicznych Bułgarii Ekaterina Zachariewa poinformowała z kolei na tej samej konferencji prasowej, że sprawa praworządności w Polsce i dalszych kroków w procedurze artykułu 7 traktatu będzie dyskutowana na następnym spotkaniu Rady do spraw Ogólnych.
Pierwszy raz w historii
Wtorkowe wysłuchanie - pierwsze w historii Unii Europejskiej - podczas Rady do Spraw Ogólnych, o które wnioskowała Komisja Europejska, to kolejny krok w prowadzonej wobec polskich władz procedurze mającej na celu zagwarantowanie praworządności.
Jest ono etapem przed ewentualnym głosowaniem w Radzie UE w sprawie stwierdzenia wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez Polskę wartości unijnych. Stwierdzenie takiego ryzyka przez Radę oznaczałoby przejście do kolejnego etapu postępowania z artykułu 7, czyli tak zwanego mechanizmu sankcyjnego. Do tego potrzebne byłoby jednak uzyskanie większości kwalifikowanej, czyli głosów 4/5 krajów członkowskich.
Autor: kg / Źródło: PAP