Domy w czasie pandemii zamieniają się nie tylko w szkoły, miejsca pracy, ale również salony fryzjerskie. Polacy łapią za nożyczki i pędzle, by wyglądać atrakcyjnie. Fryzjerzy doradzają na odległość i ostrzegają: żeby nikomu włos z głowy nie spadł. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Reporter "Faktów" TVN Maciej Knapik w czasie wolnym mikrofon zamienił na maszynkę do włosów. Jak się przekonał, praca fryzjera jest równie stresująca, co występ na żywo przed kamerą. - Problem z fryzjerstwem polega na tym, że jak coś się zrobi, to jest nieodwołalne – podkreśla Maciej Knapik.
Reporter ściął dzieciom włosy, a teraz ucina spekulacje - to nie takie proste, żeby włosy uciąć prosto. - Tutaj była pierwsza próba, troszkę krócej wygląda ten placuszek i będzie musiał z tym żyć – pokazuje włosy dziecka. Syn jednak zapewnia, że nowa fryzura mu się podoba.
W dobie zamkniętych salonów fryzjerskich, klienci biorą sprawy i nożyczki we własne ręce. Efekty bywają różne. - Swoim fachowym okiem dostrzegę jakieś nierówności, ale jak na własną robotę, nie jest tak źle – ocenia niektóre fryzury Justyna Szymańska, właścicielka studia fryzjersko-kosmetycznego Design w Otwocku.
Fryzjerzy mówią, że krótkie włosy można ściąć samemu. Z dłuższymi zalecają nie eksperymentować w domu - szczególnie z farbowaniem. - Jeżeli te koloryzacje będą źle zrobione, będą niepożądane kolory, zielone i inne – mówi Maciej Maniewski. Prowadzący salon "Afera fryzjera" ostrzega, że takie sytuacje nie zdarzają się rzadko.
- Są panie, które położą po prostu farbę i może ona spowodować jakieś plamy na głowie, więc też radziłabym tego nie robić – zwraca uwagę Justyna Szymańska, właścicielka studia fryzjersko-kosmetycznego Design w Otwocku.
Pogotowie fryzjerskie w czasach zarazy
Dla ambitnych powstają pogotowia fryzjerskie. Ewelina Świderska z Białegostoku zdalnie uczy, jak pofarbować włosy. Klientkom przesyła filmik instruktażowy, a kurier dowozi farbę, pelerynę, rękawiczki i pędzel.
Zainteresowanie takim rozwiązaniem jest duże. Kolejne domy w mieście zamieniają się w salony fryzjerskie. - Bardzo dużo fryzjerów mówi, że to jest strzał w kolano, że klientka sama będzie chciała to robić, bo ona się nauczyła – mówi Ewelina Świderska.
Właścicielka Emstudio w Białymstoku zwraca jednak uwagę, że w dobie internetu był powszechny dostęp do filmików instruktażowych jeszcze przed pojawieniem się koronawirusa. - Więc nie sprawi to, że klientki będą odchodziły od nas – uważa.
O brak klientów się nie boi, bo wie, że panie przychodzą do salonu nie tylko zadbać o fryzurę, ale również, w dobrym towarzystwie, uciąć sobie pogawędkę.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24