Dziwię się wiceministrowi spraw zagranicznych, że on jest zdziwiony zaniepokojeniem Komisji Europejskiej - powiedziała w "Babilonie" TVN24 BiS Iwona Śledzińska-Katarasińska z Platformy Obywatelskiej. Rozmówczynie Piotra Marciniaka komentowały sytuację w polskim sądownictwie i spór na linii Warszawa-Bruksela.
- Mam wrażenie, że wszyscy jesteśmy w jakimś diabelskim młynie. Wydarzenie goni wydarzenie, co jedno to gorsze - powiedziała Iwona Śledzińska-Katarasińska (Platforma Obywatelska).
"Żadne spokojne głosy nie działają"
W czwartek wieczorem Sejm, do którego tzw. ustawa represyjna wróciła po odrzuceniu jej przez Senat, zdecydował, że trafi ona do podpisu prezydenta. Dzień później na konferencji prasowej Rzecznik Komisji Europejskiej Christian Wigand przyznał, że "Komisja Europejska jest bardzo zaniepokojona stanem praworządności w Polsce, szczególnie ostatecznym przyjęciem nowelizacji prawa o sądach". Zaznaczył też, że niezależność i prawomocność Trybunału Konstytucyjnego w Polsce została "poważnie podważona" i nie może on wydawać już "efektywnej konstytucyjnej oceny".
- Dziwię się wiceministrowi spraw zagranicznych, że on jest zdziwiony jakimś zaniepokojeniem Komisji Europejskiej, ponieważ żadne spokojne głosy nie działają, to Komisja Europejska rzeczywiście zaczyna mówić językiem: "tak tak", "nie nie". To się powinno załatwiać inaczej, a rząd polski powinien zrozumieć, co się dzieje - stwierdziła Śledzińska-Katarasińska.
"Lekarzu, ulecz samego siebie"
- Chciałoby się czasem, słuchając wypowiedzi przedstawicieli Unii Europejskiej, powiedzieć: lekarzu, ulecz samego siebie - skomentowała Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, adwokat i była kandydatka KW PiS do Senatu. Odnoszenie się przez Komisję Europejską do kwestii Trybunału Konstytucyjnego "w tym konkretnym momencie" uznała za "niewłaściwe".
Jej zdaniem "jest oczywiste, że sądownictwo wymaga reformy". - Powinniśmy spierać się o to, w jaki sposób je reformować i przede wszystkim powinniśmy dostrzegać wszystkie poważne głosy, także te, które płyną z Unii Europejskiej. Tylko pytanie, czy powinniśmy je rozważać przez pryzmat naszych zapisów konstytucyjnych i - co najważniejsze - naszego interesu narodowego, czy też powinniśmy ślepo wprowadzać to do polskiego porządku prawnego - zwróciła uwagę.
"Na razie tylko słowa"
- Wystąpienie pana rzecznika (KE) nie było przypadkowe, to nie jest osoba prywatna, to jest osoba reprezentująca Komisję Europejską - zwróciła uwagę Urszula Pasławska (PSL).
Jak podkreśliła "na razie były to tylko słowa". - Pytanie, jakie będą dalsze konsekwencje tych słów, jakie będziemy ponosić z tego tytułu koszty, czy przełoży się to chociażby na nowy budżet unijny - dodała.
"System prawny w Polsce zaczyna budzić poważne wątpliwości"
- Ta wypowiedź rzecznika Komisji Europejskiej to oczywiście nie była fantazja polityczna tej konkretnej osoby, tylko komunikat od innych państw członkowskich, na temat tego, że nasz system prawny w Polsce zaczyna budzić poważne wątpliwości - zauważyła Julia Zimmermann (Razem).
Ostrzegła, że może nadejść czas, gdy "wyroki wydawane w Polsce nie będą uznawane przez pozostałe sądy Unii Europejskiej".
"Państwo w stanie paraliżu"
- Trzeba sobie wprost powiedzieć, że mamy problem i ten problem będzie tak długo, dopóki my nie dotkniemy sedna, o co w tym problemie chodzi - przekonywała Julia Polakowska (Konfederacja). Według niej ustawa represyjna "to jest ustawa czysto kadrowa". - Wymienimy sobie waszych na naszych - tak oceniła jej założenia.
Podkreśliła, że "prawo jest dla obywatela", a procesy sądowe powinny być "proste, szybkie, jasne i klarowne". - To że w tym momencie to nie działa, że jest jeden wielki chaos, powoduje, że nasze państwo znajduje się w stanie paraliżu - oceniła Polakowska.
Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 BiS