- Kiedy człowiek walczy, próbuje odeprzeć atak, dowodzi swoimi żołnierzami, to nie czuje strachu. Nie czuje nawet, że jest ranny. Strach przychodzi później, w Polsce, kiedy zdaje sobie sprawę: a co by było, gdybym nie przeżył? O wojnie i o tym, dlaczego otwarte zostało w Polsce Centrum Weterana opowiada mł. chorąży Przemysław Wójtowicz.
Przemysław Wójtowicz w Iraku i w Afganistanie był kilka razy. Jak mówi, wiele osób tylko domyśla się, co mógł robić na miejscu. - Bo ludzie nie zdają sobie sprawy, jakie mieliśmy zadania. Nie wykonywaliśmy żadnych zadań ofensywnych, my pomagaliśmy mieszkańcom: budowaliśmy szkoły, studnie, ewentualnie ochranialiśmy tych żołnierzy, którzy akurat zajmowali się pomaganiem. Bo tam zagrożenie było cały czas i cały czas trzeba było się chronić - mówi.
"Byłem ranny w walce"
Ta ochrona nie pomogło. Wielu żołnierzy nie wróciło już z misji, jeszcze więcej zostało przywiezionych do kraju, ale z obrażeniami. Wśród nich Przemysław Wójtowicz. - Byłem ranny w walce, wróciłem poszkodowany - opowiada.
Jak dodaje, do ataku doszło właśnie wtedy, kiedy jego oddział ochraniał innych żołnierzy. - To była nagła wymiana ognia. Kiedy pod sobą ma się ludzi, którymi się dowodzi, kiedy jest się nastawionym na to, żeby jak najszybciej odeprzeć atak, wtedy człowiek nawet nie czuje, że jest ranny - opowiada Przemysław Wójtowicz. - Kiedy dostałem strzał, poczułem jakby ktoś uderzył mnie młotkiem w nogę. Dopiero po jakimś czasie zorientowałem się, że od pasa w dół jestem zakrwawiony i że chyba zostałem ranny. To był moździerz i seria z karabinu maszynowego - dodaje.
Jak mówi, wtedy w Afganistanie się nie bał. Strach przyszedł później, już w Polsce. - Bo tam taka agresja powszednieje. A tu? W kraju człowiek zaczyna myśleć: co by się stało, gdybym stracił życie? Jak bardzo cierpieliby moi bliscy? Przecież ja sam straciłbym wtedy wszystko co mam - mówi Przemysław Wójtowicz.
"Nie czuję się wielkim weteranem"
Żołnierz zaznacza jednak, że "nie czuje się wielkim weteranem". - Miałem to szczęście, że moja rana nie była taka straszna, strzał nie uszkodził mi ścięgien, tylko kości. Dzięki temu mam mały uszczerbek na zdrowiu - opowiada. - Mam jednak ograniczenia. Ale staram się sobie z nimi radzić. Tak jak inni ranni. Równamy do lepszych i walczymy każdego dnia, żeby poprawiać kondycję - dodaje Przemysław Wójtowicz.
I, jak dodaje, pomagać innym. Jako weteran pracuje z Polakami, którzy wrócili z zapalnych terenów. - Biorę poszkodowanych pod opiekę, bo wiem jak to zrobić, jak się nimi zająć, bo sam to już przeżyłem - dodaje.
Przemysław Wójtowicz będzie teraz działał w Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa. Otwarta w niedzielę w Warszawie instytucja ma służyć byłym uczestnikom misji wojskowych, popularyzować wiedzę o kontyngentach oraz pielęgnować pamięć o poległych i zmarłych.
Autor: bieru//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Dowództwo Operacyjne RSZ | Adam Rolk