"Używałem ironii, którą rozumieją inteligentni"

 
Marszałek Komorowski: Incydent w Gruzji wpłynie negatywnie na stosunki polsko-rosyjskie
Źródło: TVN24/PAP

Bronisław Komorowski nie żałuje swojego ostrego komentarza do wizyty prezydenta w Gruzji. - Używałem ironicznego języka, który rozumieją ludzie inteligentni. A prezydent nie jest od tego, żeby sprawdzać bojem, czy dany obszar jest zajęty przez armię rosyjską - stwierdził.

- Jaka wizyta, taki zamach, no bo z 30 metrów nie trafić w samochód, to trzeba ślepego snajpera; więc raczej wygląda to na coś bardzo niepoważnego, a przykrego - te poniedziałkowe słowa Komorowskiego nt. incydentu w Gruzji zbulwersowały część polityków. Były marszałek Sejmu Ludwik Dorn ocenił, że Komorowski utracił legitymację sprawowania swej funkcji.

Miałem nadzieję, że zostanie to jednoznacznie zrozumiane, że ta ironia dotyczyła w moim przekonaniu błędów popełnionych przez gospodarzy, przez Gruzinów. Marszałek Bronisław Komorowski

Marszałek tłumaczył, że używał ironicznego języka, który rozumieją ludzie inteligentni. - Miałem nadzieję, że zostanie to jednoznacznie zrozumiane, że ta ironia dotyczyła w moim przekonaniu błędów popełnionych przez gospodarzy, przez Gruzinów - podkreślił.

"Nie chciałem obrazać prezydenta"

tutaj pewien sarkazm jest najłagodniejszą formą dezaprobaty. Ale nie chciałem obrazać prezydenta i tylko złośliwcy mogą w ten sposób to interpretować Marszałek Bronisław Komorowski

Według niego "gołym okiem" widać, że wizyta w Gruzji była źle przeprowadzona i z poważnymi konsekwencjami politycznymi. - Więc wydaje mi się, że tutaj pewien sarkazm jest najłagodniejszą formą dezaprobaty. Ale nie chciałem obrazać prezydenta i tylko złośliwcy mogą w ten sposób to interpretować - dodał.

Marszałek przyznał, że niepokoi go zgoda na jazdę w kierunku dosyć niebezpiecznych obszarów. - Prezydent nie jest od tego, żeby sprawdzać bojem, czy dany obszar jest zajęty przez armię rosyjską, czy przez inną. Prezydent powinien jechać tam, gdzie wszystko jest wcześniej rozpoznane - uważa Komorowski.

Źródło: PAP

Czytaj także: