Pozostajemy ciągle w resztkach rzeczywistości, w której ktoś obok przepisów konstytucyjnych tworzy drugą rzeczywistość, równoległą i mówi "macie problem" - powiedział w "Jeden na jeden" w TVN24 Maciej Berek, przewodniczący Stałego Komitetu Rady Ministrów. - Trudno nie zauważyć, że te pułapki były zastawione na rząd absolutnie świadomie i celowo. Właśnie po to, żebyśmy się o takie rzeczy mieli potknąć - stwierdził.
Na linii pałac prezydencki - kancelaria premiera rysuje się nowa oś konfliktu. Chodzi o politykę zagraniczną i wybór unijnego komisarza, który zastąpi Janusza Wojciechowskiego. Niedługo przed wyborami PiS przegłosowało przepisy, zgodnie z którymi to prezydent wyraża zgodę lub odmawia zgody na desygnowanie komisarza.
Berek: to jest zmiana wprowadzona w ramach konfrontacji
Maciej Berek, przewodniczący Stałego Komitetu Rady Ministrów, pytany był w "Jeden na jeden", czy możliwe jest, że rząd wyśle do Brukseli polską kandydaturę bez pytania o zdanie prezydenta.
- Problem polega na tym, że na siłę pod koniec kadencji uchwalono przepisy, które wprowadzają procedurę ustalania kandydatów na stanowiska unijne niezgodną z regułami obowiązującymi w Unii Europejskiej, stosowanymi przez wszystkie kolejne rządy - stwierdził Berek.
Dodał, że "nominacja komisarza była zawsze niekwestionowanym uprawnieniem rządu". - Nie sposób nie zauważyć, że ta zmiana, która wymusza uzyskanie zgody prezydenta, jest zmianą, wprowadzoną do polskiej ustawy w ramach konfrontacji - stwierdził.
- Uprawnienia związane z kreacją, wysyłaniem, delegowaniem przedstawicieli danego kraju do organów Unii Europejskiej są uprawnieniami, z punktu widzenia prawa unijnego, rządowymi, a nie prezydenckimi - wyjaśnił Berek.
"Ta ustawa dała prezydentowi uprawnienie, które nie ma umocowania konstytucyjnego"
Jednocześnie pytanie dotyczy udziału w unijnych szczytach. Berek mówi w "Jeden na jeden" o orzeczeniu TK z 2009 roku. - Trybunał Konstytucyjny w 2009 roku powiedział dokładnie tak: w sprawach polityki zagranicznej, owszem, prezydent jest najwyższym przedstawicielem, więc jeśli gdzieś chce być, to zawsze może być, bo jest najważniejszy, ale treść poglądów, artykulację tego, co jest poglądem Rzeczypospolitej, kształtuje rząd. Bo to rząd zgodnie z Konstytucją RP prowadzi politykę zagraniczną, a prezydent w obszarach polityki zagranicznej ma tylko te uprawnienia, które mu konstytucja precyzyjnie przypisała - tłumaczył Berek.
- To, co zrobiła ta ustawa (w sprawie trybu powołania komisarza - red.), to dodała prezydentowi uprawnienie, które nie ma umocowania konstytucyjnego. I my po raz kolejny jesteśmy w takiej sytuacji, co zrobić z przepisami, które były uchwalone - powiedział Berek.
Minister stwierdził, że "Trybunał Konstytucyjny w tej chwili w kreatywnym podejściu do kształtowania rzeczywistości wykonuje też ruchy, na które prawnik nie ma rozsądnej odpowiedzi". - Za chwilę Trybunał Konstytucyjny wyda postanowienie zabezpieczające, że rząd nie może na przykład pracować, dlatego, że ktoś zaskarży przepisy, na podstawie których są obrady rządu prowadzone - powiedział Berek.
Jak mówił, "pozostajemy ciągle w resztkach rzeczywistości, w której ktoś obok przepisów konstytucyjnych tworzy drugą rzeczywistość, równoległą, i mówi 'macie problem'". - Tak naprawdę trzeba by było powiedzieć, że ten problem to ma ten, kto próbuje tworzyć rzeczywistość równoległą do konstytucji - stwierdził.
- Jeżeli pan prezydent chce przeprowadzić procedurę, która już była w 2008-2009 roku przeprocedowana, z rozstrzygnięciem Trybunału, jako prawnik, jego prawo, żeby po raz kolejny to testować. Pytanie tylko, co z tego wynika i co osiągamy, i co zyskujemy - mówił minister.
Podkreślił, że "to są rzeczy, które już były rozstrzygnięte i trudno nie zauważyć, że te pułapki były zastawione absolutnie świadomie i celowo". - Właśnie po to, żebyśmy się o takie rzeczy mieli potknąć. Postaramy się o nie nie potknąć i zrobimy wszystko, żeby wykonać swoje zadania jak najlepiej - dodał.
Berek o komisji do spraw wpływów rosyjskich
Berek poinformował w "Jeden na jeden", że w najbliższy wtorek ukończony zostanie projekt ustawy o komisji ds. wpływów rosyjskich. Jego przyjęcie przez rząd zostało zaplanowane na 21 maja.
- Założenia, podstawowe elementy tej konstrukcji zostały już Kolegium (ds. Służb Specjalnych - red.) przedstawione. W tym sensie także przedstawiciel prezydenta je zna i je zaakceptował - powiedział gość TVN24. Jak dodał, projekt ustawy ma zostać dopracowany do wtorku 14 maja.
Podkreślił, że ostateczny kształt tego projektu, nad którym minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak, we współpracy z nim, pracuje, "będzie przedstawiony Kolegium do spraw Służb Specjalnych w przyszłą środę". Jak zaznaczył, w czwartek 16 maja projekt zostanie przedstawiony rządowi. - Planujemy, że rząd przyjmie ten projekt 21 maja, we wtorek za dwa tygodnie - przekazał minister.
Według Berka zadaniem komisji będzie badanie faktów i stworzenie raportu mówiącego o skali rosyjskich oddziaływań i stosowanych w tym celu narzędziach "po to, żeby wyeliminować takie ryzyka na przyszłość". Dodał, że komisja powinna składać się z ekspertów, a nie polityków.
- Jeżeli z tych ustaleń komisji będzie wynikało, że ktoś wykonywał działania, zachowywał się w sposób, który naruszał prawo, to ta komisja będzie przekierowywała zawiadomienia do właściwych organów. Nie będzie komisją ścigającą za coś - zaznaczył minister. Podkreślił, że nie będziemy mieli do czynienia z komisją śledczą, komisją zastępującą komisje sejmowe czy prokuraturę.
Zapytany o jawność prac komisji, Maciej Berek odpowiedział, że jest ona uzależniona od tego, czy komisja będzie pracować wyłącznie w oparciu o dokumenty niejawne, czy też elementem procedury jej działania będą przesłuchania. Zaznaczył, że ta kwestia nie została jeszcze wyjaśniona.
Berek wypowiedział się także na temat nadzoru nad komisją. - Skłaniamy się do tego, żeby to była raczej struktura, za którą odpowiada Rada Ministrów. Rada Ministrów by ją kreowała i odpowiadała za jej działalność - powiedział.
Zapytany o niezależność działającej pod takim nadzorem komisji Berek zaznaczył, że jeśli w skład komisji wejdą eksperci, "niezależnie od tego, kto będzie kreatorem, to ta komisja będzie miała warunki do tego, żeby swoją pracę wykonać". Dodał, że wszystko zależy od przepisów regulujących kreację komisji i warunki niezależności jej członków.
Maciej Berek przekazał, że komisja ds. wpływów rosyjskich obejmie swoją analizą okres od 2007 r. do roku bieżącego.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24