Nie rozumiem, jak ten pakiet azylowy, który został zaproponowany, może się nadawać do takiego jazgotu politycznego. Przecież to jest właśnie o tym, żeby lepiej, skuteczniej bronić granice europejskie, ale jednocześnie wypełnić taki naturalny humanitarny obowiązek wobec tych, którzy takiej pomocy potrzebują - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 były ambasador przy Unii Europejskiej Marek Prawda.
Były ambasador Polski w Niemczech, Szwecji i przy Unii Europejskiej oraz były dyrektor Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce Marek Prawda odniósł się w "Faktach po Faktach" do toczącej się dyskusji w sprawie migrantów, projektu unijnego paktu migracyjnego i stanowiska polskiego rządu w tej sprawie.
Podkreślał, że "polityka migracyjna to nie otwieranie wszystkich okien i drzwi na oścież, tylko do tego trzeba czegoś więcej i to właśnie stara się zrobić dzisiaj Unia".
- Nie rozumiem, jak ten projekt, pakiet azylowy, który został kilka tygodni temu zaproponowany, może się nadawać do takiego jazgotu politycznego. Przecież to jest właśnie o tym, żeby lepiej, skuteczniej bronić granice europejskie, ale jednocześnie wypełnić taki naturalny humanitarny obowiązek wobec tych, którzy takiej pomocy potrzebują - mówił.
- Jesteśmy dzisiaj w unii solidarności warunkowej, więc tym bardziej musimy bardzo uważać, żeby sprostać wymaganiom wspólnoty. Każdy rząd oczywiście musi rozważyć dylemat między bezpieczeństwem dla swoich obywateli i spełnieniem tego obowiązku - dodał.
Prawda zaznaczył, że są dwa rodzaje reakcji na to. - Albo szukamy takiego rozwiązania, żeby to jakoś zharmonizować, albo jesteśmy zainteresowani tym, żeby ludzie myśleli, że jak chcesz być bezpiecznym, to musisz porzucić demokrację liberalną - powiedział. - Bo chodzi o to, żeby dać możliwości działania tylko ludziom czy politykom, którzy są bezwzględni, którzy są zwolennikami rozwiązań siłowych - dodał. - Tylko, że to prowadzi nas donikąd. Dzisiaj jesteśmy w takiej sytuacji - ocenił.
Prowadząca program Katarzyna Kolenda-Zaleska zwróciła uwagę na kwestię kampanii wyborczej i zauważyła, że dopiero trwają prace nad paktem migracyjnym, a widać wyraźnie, że PiS "nakręca nienawiść wobec migrantów". Zapytała, jak to się może skończyć.
- Tak jak się kończą zabawy piromanów. Polityczni piromani zawsze korzystali z tego tematu, jakim jest migracja - odpowiedział były ambasador. - To jest kręcenie bata na siebie samego - ocenił.
Pytany, czy to jest także nakręcanie nienawiści wobec samej Unii Europejskiej, odparł: - W tym wypadku Unia próbuje znaleźć rozwiązanie, ale nam (polskim rządzącym - red.) potrzebny jest wizerunek Unii jako wroga, jako tej zewnętrznej siły, tego imperium, więc Unia Europejska nadaje się tutaj na takiego straszaka - ocenił. Dodał, że "jest wiele tematów, które tutaj mogą się przydać, ale to się już raz się sprawdziło, wobec tego są próby w kółko powracania do problemów migracyjnych”.
- To się kiedyś zemści, bo przecież będziemy potrzebowali wsparcia w momencie, kiedy będziemy narażeni na falę uchodźców - zaznaczył Prawda.
Sprawa KPO. "Pieniądze nie płyną i na razie nie wygląda na to, żeby mogły popłynąć"
Gość "Faktów po Faktach" został także zapytany o pieniądze z unijnego funduszu na Krajowy Plan Odbudowy. - Pieniądze nie płyną i na razie nie wygląda na to, żeby mogły popłynąć - powiedział. - Pieniądze na KPO nie płyną w taki sam sposób, jak na razie nie popłyną na migrację - dodał.
CZYTAJ TAKŻE: Środki na KPO są wciąż zablokowane, ale część już trafiła do Polski? Wyjaśniamy słowa premiera Morawieckiego
- Przecież na ostatnim szczycie europejskim Unia podjęła historyczną decyzję, aby skłonić państwa członkowskie do dorzucenia 65-66 miliardów do budżetu na pomoc dla Ukrainy i około 15 miliardów na migrację. Polska jako kraj, który ma z tym kłopot, ma proporcjonalnie dużo migrantów, może być beneficjentem tego projektu. Ale urządzanie takich igrzysk i pomysłu jak referendum to jest wypisywanie się z poważnej rozmowy o pieniądzach, które przecież mogłyby dla nas być - mówił.
Dodał, że "to, co się stało na szczycie europejskiem, to jest stworzenie wariantu szans dla krajów takich jak Polska". - Ale my postanowiliśmy żywić się w polityce wewnętrznej pewnym ubocznym elementem tego rozwiązania - ocenił.
Bez porozumienia w sprawie konkluzji migracyjnych
Po zakończeniu w piątek dwudniowego szczytu UE w Brukseli przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel poinformował, że państwa członkowskie nie zdołały osiągnąć porozumienia w sprawie wspólnych konkluzji dotyczących polityki migracyjnej. Polska i Węgry nie chciały ich przyjęcia bez korzystnych dla siebie zapisów, z kolei pozostałe kraje nie zgodziły się na dopisywanie nowych elementów.
Zablokowanie tych konkluzji nic jednak nie zmienia w sprawie nowego unijnego rozporządzenia dotyczącego migracji, nad którym wciąż trwają prace na innym szczeblu. Premier Mateusz Morawiecki powtarza, że nie ma zgody polskiego rządu na przymusowość relokacji. Jednak Ylva Johansson, unijna komisarz do spraw wewnętrznych odpowiedzialna także za kwestię unijnej polityki migracyjnej, podkreślała w zeszły czwartek w wywiadzie dla "Faktów" TVN24, że "nikt nie jest zmuszany do przyjmowania jakichkolwiek migrantów".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24