Pan Kazimierz od ośmiu lat walczy z rakiem. Dziś okazuje się, że walka jest przegrana, medycyna konwencjonalna nie jest mu w stanie już pomóc. Dlatego właśnie lekarze wstrzymali nawet chemioterapię, by dodatkowo nie męczyć pacjenta. Tymczasem lekarz orzecznik uznał, że stan chorego poprawia się i odebrał mu grupę inwalidzką, umożliwiającą korzystanie ze 150 złotych zasiłku pielęgnacyjnego.
Kazimierz Matusiak z Pabianic zwiedził prawie cały świat. Przed kolejną podróżą powstrzymała go choroba - 8 lat temu dowiedział się, że ma raka prostaty. Kilka miesięcy temu okazało się, że są przerzuty, nowotwór zaatakował wątrobę. Od tej pory 75-letni emeryt prawie nie wstaje z łóżka. Lekarze przerwali chemię, bo zamiast leczyć tylko zatruwała organizm. Pomimo tego dla urzędników pan Kazimierz rokuje poprawę w leczeniu.
"Chodzi o sprawiedliwość"
Z powodu choroby pan Kazimierz od 2007 roku miał orzeczony znaczny stopień niepełnosprawności. Jednak tylko na pięć lat. Rok temu musiał ponownie stawić się na komisję, która uznała, że mężczyzna jest w dużo lepszej formie fizycznej i zmieniła stopień niepełnosprawności na umiarkowany.
W ten sposób mężczyzna stracił miesięcznie ponad 150 zł zasiłku pielęgnacyjnego. - Nie potrafię się odnieść do tego, dlaczego wcześniej był stopień znaczny, a potem umiarkowany. Biorąc pod uwagę, że postępuje choroba nowotworowa, raczej myślelibyśmy, że stan zdrowia się pogorszył - tłumaczy dr n. med. Urszula Czernek, specjalista onkolog, która leczy pana Kazimierza.
Mężczyzna przed komisją w Pabianicach stanął na własnych nogach, ale tylko dlatego, że przywiozła go żona. To mogło zmylić lekarza orzecznika, który przyznając niższy stopień niepełnosprawności musiał dojść do wniosku, że pacjent rokuje poprawę.
Pan Kazimierz odwołał się od decyzji do wyższej instancji - komisji wojewódzkiej. Przegrał, dlatego sprawa trafiła do sądu. - Absolutnie nie chodzi o pieniądze. Chodzi o sprawiedliwość - deklaruje pan Kazimierz.
Autor: mn/k / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24