Wokół budynków harcerskiego ośrodka dzieci bawią się w berka. Kilka metrów dalej, na boisku otoczonym drzewami, w bezpośrednim sąsiedztwie rzeki Warty ktoś gra w piłkę. Przy drewnianych stołach zebrała się garstka nieco starszej młodzieży, śmieją się, oglądając coś na telefonie komórkowym. Grupa ma czas na zabawę do kolacji. - Nastrój trochę jak na koloniach - zagaduję Wojciecha Panka ze sztabu kryzysowego pracującego w szkoleniowo-wypoczynkowym ośrodku ZHP. Zazwyczaj organizowane były tu wakacyjne kolonie, w weekendy odbywały się imprezy okolicznościowe. Teraz to dom dla około 250 uchodźców z Ukrainy - mam i ich dzieci. Mój rozmówca kręci głową. Daje do zrozumienia, że pozory bardzo mylą. - Niedaleko stąd jest baza wojskowa w Łasku. Kilka dni temu nad lasem przeleciał polski myśliwiec F-16. Dzieciaczki, niezależnie od wieku, wbiegły do budynku i jak wystraszone kurczaki tuliły się do dorosłych. Wojna jest w nich bardzo głęboko. Całe szczęście, że mimo wszystko pozwalają sobie na momenty zwykłego dzieciństwa - odpowiada.