Poseł Suwerennej Polski Dariusz Matecki był na przejściu granicznym, gdzie przekonywał, że zboże z Ukrainy nie przejeżdża przez nasz kraj tranzytem, a trafia na polskie półki sklepowe i do "różnych firm". Razem z innymi parlamentarzystami sugerował, że transportowana kukurydza jest przewożona razem z cementem. Parlamentarzyści nie pokazali jednak żadnych dowodów na potwierdzenie swoich tez. O publikowane przez Mateckiego nagrania zapytaliśmy między innymi Krajową Administrację Skarbową. "Nie wystąpiły przypadki, aby towary objęte zakazem zostały dopuszczone do obrotu na terytorium kraju" - czytamy w przesłanej nam odpowiedzi.
Poseł Suwerennej Polski (klub PiS) Dariusz Matecki 23 lutego pojechał z interwencją poselską na przejście graniczne w Medyce. Pojawiło się tam z nim czworo innych posłów tego ugrupowania: Maria Kurowska, Marcin Warchoł, Piotr Uruski i Sebastian Łukaszewicz, a także senator PiS Mieczysław Golba. Potem pojawił się też poseł Konfederacji Andrzej Zapałowski.
Matecki na konferencji sugerował: - My byliśmy wszyscy przekonywani, że tranzyt to tranzyt. Zboże jedzie i czy to portem, czy dalej na zachód, jedzie, a nie zostaje tutaj i ze zboża z Ukrainy, które nie podlega takim samym normom jak w Unii Europejskiej, być może albo na pewno produkowano produkty spożywcze, które trafiały do polskich sklepów. I pytanie, czy Polacy byli truci tym zbożem? To powinna naszym zdaniem wyjaśnić prokuratura.
Dalej Matecki opublikował post i kilka nagrań z interwencji. We wpisie pytał: "Kukurydza transportowana tymi samymi wagonami co cement?". Nie pokazał jednak nagrań, które potwierdziłyby, że do takiego transportu dochodzi.
Na jednym z nagrań Matecki idzie wzdłuż torów z posłem Konfederacji Andrzejem Zapałowskim, który twierdzi, że zboże i cement jeżdżą tymi samymi wagonami i "on nie widział, żeby to myli".
Zapałowski przekonuje, że to jego kolega mu powiedział, że sprawdzał to zboże i powiedział mu, że w kukurydzy jest cement. Sam jednak nie precyzuje, czy widział to na własne oczy.
Stojący obok poseł Sebastian Łukaszewicz dodaje, że są na bocznicy kolejowej, na którą zaprosili ich rolnicy, bo na tej bocznicy odbywa się przeładunek zboża na mniejsze pociągi, "które ruszają potem po prostu dalej niby tranzytem w Polskę, a doskonale wiemy, że tak się nie dzieje, bo ten tranzyt jest odczepiany, a pociągi odczepiane ruszają dalej w kraj do różnych firm".
Łukaszewicz nie przedstawia żadnych dowodów na swoje twierdzenia.
Na drugim nagraniu Matecki wchodzi na niezidentyfikowany wagon, ale stwierdza, że "tutaj nie zobaczymy za bardzo". I dodaje: "Ale jeden z posłów właśnie przed chwilą mi powiedział, że tymi wagonami wożone są kamienie, wożony jest cement, a jednocześnie kukurydza. Patrzcie, z czym jest to wymieszane tutaj".
Poseł po tych słowach pokazał pojedyncze ziarna kukurydzy na dachu wagonu wymieszane z drobnymi kamykami. Nie podaje natomiast informacji, które tłumaczyłyby, jaki jest to transport ani nie udowadnia, że to kukurydza z Ukrainy.
Na trzecim nagraniu Matecki opowiada: - Jesteśmy na granicy w Medyce, zobaczcie tutaj, tak naprawdę zboże, kukurydza cały czas idą. Przed chwilą tutaj wprost rolnicy powiedzieli, że w tych samych wagonach, w których transportowany jest cement, transportowana jest na przykład kukurydza. I kiedy jeden z nich brał to do ręki, to tak naprawdę nie wiedział, co bierze. Czy to jest cement, czy kukurydza, bo to wszystko było w pewien sposób wymieszane. Niby ma być tranzyt, a pytanie, czy to zboże rzeczywiście w dalszym ciągu nie trafia na polski rynek, w jaki sposób to jest kontrolowane?
Poseł dodaje, iż są "informacje takie, że na przykład może to trafiać do Niemiec i wracać z Niemiec już w pełni legalnie". - No, ale to się potwierdza, cały czas mamy ten tranzyt, który być może tranzytem wcale nie jest - twierdzi. Matecki nie precyzuje, co jest źródłem przekazywanych przez niego informacji.
Na czwartym nagraniu Matecki z Łukaszewiczem i Kurowską przebywają w budynku. Jak sprawdziliśmy na mapie, jedyne budynki w pobliżu bocznicy w Medyce to budynek Oddziału Celnego Kolejowego Przemyśl-Medyka oraz budynek stacji towarowej w Medyce.
Na nagraniu jeden z dwóch anonimowych rozmówców (Kurowska zwraca się do nich "przewoźnicy cargo") mówi, że "ostatnio DB Schenker przyjechał, Niemcy. Nie tylko cargo tutaj jeździ. Więcej tych prywatnych przewoźników jest". Matecki zapytał go, czy to oni wożą to ukraińskie zboże. Mężczyzna odparł, że "oni wożą wszystko, znaczy, nie widzimy tego, co wożą, nie jesteśmy w stanie zobaczyć, co jest w kontenerze".
Kurowska na nagraniu pyta, czy taki zaplombowany kontener jedzie w Polskę, czy dalej w Europę. Mężczyzna odpowiada, że tego nie wiemy, "bo to jest wagon ogólnie do materiałów sypkich". Matecki pyta, czy jest tak, że cement może być przewożony w tym samym transporcie, czego mężczyzna nie potwierdza, ale sugeruje, że "może tak być".
Na koniec Łukaszewicz pyta, czy skoro DB Schenker przyjeżdża, to "wy się z nimi wymieniacie dokumentami?". Mężczyzna odpowiada, że "nie, oni dokumentację prowadzą osobno". - Nie mamy w ogóle wglądu. Oni to sami z urzędem celnym załatwiają - dodaje.
Wiceminister rolnictwa o obowiązującym embargo
Do tych zarzutów odniósł się tego samego dnia - 23 lutego - wiceminister w resorcie rolnictwa i rozwoju wsi Michał Kołodziejczak, który opublikował w serwisie X wpis, który rozpoczął od słów "FAKE NEWS stop!" i w którym przypomniał, że "w Polsce ciągle obowiązuje embargo na ukraińską pszenicę, słonecznik, kukurydzę, rzepak i pochodne tych produktów".
"Wszystkie te produkty są plombowane po wjeździe do Polski, zakładane są elektroniczne plomby przez #KAS (Krajową Administrację Skarbową - red.) i przejeżdżają do portów bądź państw sąsiednich".
Do wpisu Kołodziejczak dołączył nagranie, na którym mówi: - Do Polski nie wpływa dzisiaj żaden produkt, na który nałożone jest embargo, a od 15 kwietnia 2023 roku nałożone jest embargo na pszenicę, rzepak, kukurydzę, słonecznik, a od 15 września pochodne tych produktów, łącznie z mąką, różnymi śrutami.
- Fake newsy rozsiewane przez polityków Prawa i Sprawiedliwości są po prostu okropne. (...) Jeżeli ktoś mi pokaże dzisiaj jedną tonę tych produktów, które wpływają do Polski z Ukrainy, to ode mnie (będzie - red.) nagroda - dodaje.
- Dzisiaj mówienie komukolwiek, że miało zboże nie wjeżdżać do Polski, ktoś zatrzyma pociąg i rozsypie i mówi: "a jednak wjeżdża", to tak, jest to tranzyt, przez Polskę przejeżdża. I jest to duży problem - zaznacza.
Temat ten pojawił się już kilka dni wcześniej. 20 lutego wiceminister Kołodziejczak odpowiadał na podobne zarzuty w Polskim Radiu 24. - Informacja ciągle zbyt mało też mówiona: do Polski nie jest importowana ani pszenica, ani kukurydza, ani rzepak. Te produkty tutaj nie zostają. Apeluję do wszystkich, którzy widzieliby, czy na przykład gdzieś w Polsce jest ten produkt rozładowywany, bo ja dostałem kilka takich informacji w przeciągu ostatnich tygodni i żadna z tych informacji się nie potwierdziła.
15 lutego z kolei Kołodziejczak mówił w radiowej Trójce: - Jeżeli chodzi o przepływ tranzytowy przez Polskę, to mamy dzisiaj bardzo dużą pewność, że nie zostaje nic w kraju. A jeżeli ktoś wskazałby mi, że na przykład gdzieś jest rozładowywane, to z jednej strony bym powiedział, że niedobrze, a z drugiej dobrze, bo wtedy moglibyśmy mieć pewien przykład, że ktoś łamie prawo, zobaczyć, jak to się dzieje. Tylko że do tej pory myśmy nie trafili na to.
- Jeżeli chodzi o cztery produkty i ich pochodne: pszenica, rzepak, kukurydza (i słonecznik - red.), te produkty i pochodne tych produktów też na nasz rynek nie trafiają. Mamy bardzo dużo sygnałów od polskich rolników, że gdzieś coś jest przepakowywane. Wszystkie sygnały, które dostajemy, są tak naprawdę bardzo szybko weryfikowane. Rozmawiałem z jednym z rolników z Lubelszczyzny, który wczoraj dostał sygnał, że rzekomo przepakowywana jest kukurydza z jednego wagonu na drugi. Pojechał, zrobił taką społeczną interwencję i okazało się po pierwsze, że to nie kukurydza, a rzepak, a po drugie, że był przepakowywany z jednego wagonu na drugi, bo był zrobiony zły rozkład ciężarów w wagonach.
CZYTAJ TAKŻE: Kołodziejczak wskazuje, czego brakuje dziś rolnikom. "To jest potrzebne każdej stronie"
Co pokazał Dariusz Matecki?
Aby ustalić, co mógł pokazywać Matecki na opublikowanych przez niego nagraniach, a także to, co wtedy stało na granicy w Medyce i skąd mogły się wziąć tam wspomniane ziarna kukurydzy, wysłaliśmy szczegółowe pytania do kilku instytucji. Pytaliśmy także o kwestię przewozu zboża w tych samych wagonach, co cement.
Przedstawiciele DB Schenker w odpowiedzi na nasze pytania napisali: "Schenker Sp. z o.o. posługująca się logo DB Schenker nie realizuje konwencjonalnych transportów kolejowych, zwłaszcza towarów sypkich. Nie posiadamy też biura lub kasy kolejowej na przejściu granicznym w Medyce. W ramach struktur Deutsche Bahn (DB) funkcjonują inne podmioty, które być może będą mogły udzielić więcej informacji".
Z kolei Straż Graniczna wskazała, że "właściwym adresatem pytań w zakresie transportu towarowego i stosownych procedur z tym związanych jest służba celno-skarbowa (Krajowa Administracja Skarbowa) oraz ewentualnie firmy spedycyjne zajmujące się logistyką". "Wspomniana kontrola poselska nie odbywała się w pomieszczeniach Straży Granicznej" - dodała SG. Straż nie odpowiedziała na pytanie o to, jakie wagony pokazywał Matecki oraz jaki transport stał tego dnia na granicy.
Do KAS skierował nas także resort rolnictwa, który dodał, że pytania te pozostają w gestii także Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
KAS: brak przypadków dopuszczenia do obrotu zakazanych towarów z Ukrainy
Krajowa Administracja Skarbowa w odpowiedzi na nasze pytania przypomniała o obowiązującym rozporządzeniu z 15 września 2023 roku w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych.
"Rozporządzenie wprowadziło bezterminowy zakaz importu na terytorium Polski (dopuszczenia do obrotu w Polsce) określonych produktów pochodzących z Ukrainy, takich jak m.in.: kukurydza, rzepak, pszenica, mąka pszenna, makuchy, nasiona słonecznika, nasiona rzepaku i inne. Zakaz nie dotyczy natomiast tranzytu przez Polskę takich produktów - pod warunkiem, że tranzyt ma się zakończyć w portach morskich w: Gdańsku, Gdyni, Świnoujściu, Szczecinie, Kołobrzegu lub poza terytorium Polski" - czytamy.
KAS wyjaśniła, że "w przypadku towarów objętych procedurą tranzytu, od chwili wprowadzenia towarów (w procedurze tranzytu) na obszar celny Unii Europejskiej podlegają one dozorowi celnemu i mogą zostać poddane kontrolom celnym, wykonywanym przez organy celne (naczelników urzędów celno-skarbowych)".
KAS uściśliła przy tym, że monitoruje procedurę tranzytu w NCTS2, czyli Nowym Skomputeryzowanym Systemie Tranzytowym i "ma wiedzę o terminie dostarczenia towarów do miejsca przeznaczenia czy też docelowym urzędzie celnym, do którego przesyłka zostaje dostarczona".
"Wszystkie przesyłki zbóż przewożone przez polsko-ukraińskie przejścia graniczne do Polski są poddawane obligatoryjnej kontroli celnej. Kontrole celne na granicy były i są realizowane zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa celnego unijnego i krajowego" - podsumowała KAS.
Krajowa Administracja Skarbowa w oświadczeniu napisała, że "w ramach prowadzonych czynności kontrolnych, na wszystkie pojazdy z towarami w postaci zbóż objętych zakazem importu na podstawie ww. rozporządzenia, przemieszczane w procedurze tranzytu, funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej nakładają zamknięcia urzędowe w formie plomby elektronicznej (wystawionej na sygnał GPS) i plomby ołowianej".
Wyjaśniono, że plomby elektroniczne "umożliwiają KAS nadzór nad transportem kolejowym i drogowym, w czasie rzeczywistym przekazują pozycję GPS przemieszczanego środka transportu do systemu informatycznego KAS". "Dodatkowo, w przypadku transportu kolejowego, KAS we współpracy ze Strażą Ochrony Kolei wdrożyła specjalną procedurę monitorowania takich przewozów. Zgodnie z tą procedurą na skład kolejowy nakładane są także plomby elektroniczne z nadajnikiem GPS, który umożliwia monitorowanie całej trasy przejazdu pociągu przez terytorium Polski. Ponadto, pociągi, które wjeżdżają do Polski podlegają kontroli z wykorzystaniem urządzenia RTG" - czytamy.
KAS oświadczyła dalej, że "od momentu wprowadzenia zakazu przywozu na terytorium Polski produktów rolnych (w tym zbóż) pochodzących z Ukrainy nie wystąpiły przypadki, aby towary objęte zakazem zostały dopuszczone do obrotu na terytorium kraju".
Na pytanie, czy KAS posiada informacje, z jakiego transportu pochodzi rozsypane zboże pokazane przez Dariusza Mateckiego, powołała się na artykuł 95b ustawy z dnia 19 marca 2004 r. - Prawo celne indywidualne i oświadczyła, że "dane zawarte w zgłoszeniu celnym oraz innych dokumentach składanych przez zgłaszającego objęte są tajemnicą celną".
"Naruszenie tajemnicy celnej podlega odpowiedzialności karnej jak za naruszenie tajemnicy skarbowej. Ze względu na to ograniczenie prawne dane podmiotów nie podlegają udostępnieniu przez Krajową Administrację Skarbową" - napisano.
Źródło: tvn24.pl, Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24