Biznesmen Radosław Tadajewski, przyjaciel Adama Hofmana z "układu wrocławskiego" miał szukać wsparcia Akademii Sztuki Wojennej i Ministerstwa Obrony Narodowej, aby zdobyć 40 milionów złotych państwowej dotacji. Miał mu pomóc, nie za darmo, były rzecznik resortu obrony Bartłomiej Misiewicz – napisała w czwartek "Gazeta Wyborcza". To wynik śledztwa prowadzonego razem z OKO.press i Fundacją Reporterów. Publikację skomentował w mediach społecznościowych Misiewicz. "Mamy do czynienia z kolejnym przeciekiem z toczącego się postępowania" – napisał. Dodał, że zostanie "złożone do Prokuratora Generalnego kolejne zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa".
"Gazeta Wyborcza", Fundacja Reporterów i portal OKO.press opublikowały w poniedziałek efekty wspólnego śledztwa wokół "grupy wrocławskiej". Wyjaśnili, że skupiona jest w nim grupa osób z Wrocławia lub prowadząca tam interesy. Podano, że "układ" ma wciąż rozległe wpływy, między innymi w Orlenie kierowanym przez Daniela Obajtka.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Układ wrocławski" skupiony wokół Adama Hofmana "nadal ma ogromne wpływy". Śledztwo dziennikarzy >>>
W "grupie wrocławskiej" według dziennikarzy są:
Adam Hofman, były rzecznik PiS i współpracownik agencji R4S, Dawid Jackiewicz (były minister skarbu w rządzie PiS, teraz pracujący w należącej do Orlenu czeskiej firmie Unipetrol), Robert Pietryszyn (były działacz PiS i były prezes Lotosu, aktualnie partner w agencji R4S), Adam Burak (członek zarządu Orlenu ds. komunikacji i marketingu), Mariusz Antoni K. (były poseł PiS, od 2019 roku podejrzany o korupcję), Zbigniew Girzyński, poseł PiS i były współpracownik spółki R4S, Piotr S. (długoletni agent CBA w delegaturze we Wrocławiu), którego dane zostały zmienione oraz Radosław Tadajewski (biznesmen, znajomy Hofmana i Pietryszyna).
Agenci CBA weszli do biur dwóch wrocławskich spółek
W czwartek dziennikarze opublikowali kolejną część śledztwa. Opisali, że Radosław Tadajewski, który według nich jest w "układzie wrocławskim", miał zdobyć "dziesiątki milionów złotych państwowej dotacji" dzięki wsparciu Akademii Sztuki Wojennej i Ministerstwa Obrony Narodowej. Dziennikarze podali, że pomógł mu w tym były rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz. Dodali, że rozmowy nagrało CBA.
Śledztwo sięga stycznia 2019 roku, gdy Misiewicz został zatrzymany przez agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Zatrzymani zostali także były poseł PiS Mariusz Antonii K. oraz cztery inne osoby. "Biuro tropi korupcję wokół Ministerstwa Obrony i nadzorowanej przez ten resort Polskiej Grupy Zbrojeniowej" – wyjaśniono.
Dziennikarze przypomnieli, że w ramach śledztwa agenci CBA weszli do biur dwóch wrocławskich spółek. Poinformowali, że jedną z nich, o nazwie 1450, kieruje Radosław Tadajewski. Jak czytamy w artykule, w siedzibie 1450 zabezpieczono między innymi faktury za usługi, które na rzecz firmy świadczył Bartłomiej Misiewicz.
"GW" przypomniała, że Misiewiczowi (zgodził się na podawanie pełnego nazwiska) i Mariuszowi Antoniemu K. Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu postawiła zarzuty przekroczenia uprawnień, powoływania się na wpływy w instytucji państwowej i podjęcie się pośrednictwa w załatwieniu określonych spraw dla korzyści majątkowej przekraczającej 90 tysięcy złotych. Dodała, że śledczy postawili też zarzuty członkowi zarządu PGZ, dwójce pracowników tej spółki i pracownicy MON.
"Wyborcza" zaznaczyła, że choć od zatrzymań minęły ponad dwa lata, prokuratura nie przedstawiła jeszcze aktu oskarżenia. "Opinia publiczna wciąż nie zna szczegółów sprawy. Niewyjaśniona jest też rola, jaką odegrał w tej sprawie Tadajewski" – dodała.
40 milionów złotych dotacji
Dziennik twierdzi, że dziennikarze ustalili, dlaczego agenci CBA odwiedzili firmę Tadajewski i odkryli szczegóły jego współpracy z Misiewiczem wokół polskiego wojska i Akademii Sztuki Wojennej.
"Operacja okazała się skuteczna - akademia wystawiła list intencyjny, który pomógł założonemu przez Tadajewskiego funduszowi Czysta3.VC zdobyć 40 mln zł dotacji z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Firma za publiczne pieniądze inwestuje w start-upy" – napisała "Gazeta Wyborcza".
Dodała, że obecnie większościowym udziałowcem funduszu jest żona Tadajewskiego, a partnerami między innymi były minister skarbu w rządzie PiS Dawid Jackiewicz i były wiceprezydent Wrocławia Maciej Bluj, obecnie pełnomocnik wojewody dolnośląskiego do spraw szpitala tymczasowego.
Dziennik napisał, że w 2017 roku założony przez Tadajewskiego fundusz Czysta3.VC starał się o 40 milionów złotych dotacji z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.
"Radek wymyślił, że fajnie byłoby coś sprzedać dla wojska. Jakieś takie technologiczne coś, co wywinduje wiarygodność jego biznesów. Wiadomo, dostawca nowoczesnych technologii dla armii to nie przelewki. W tym samym czasie musiał się też uwiarygodnić w konkursie o dotacje z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Potrzebował kwitów, przede wszystkim listów intencyjnych z poważnych instytucji" – powiedział "Wyborczej" znajomy biznesmena.
Faktury za pośrednictwo
Według dziennika Tadajewski o pomoc w dotarciu do wojskowych miał poprosić znajomych z "układu wrocławskiego", którzy mieli skontaktować go z Misiewiczem. "Gazeta Wyborcza” twierdzi, że Misiewicz umówił mu spotkanie z generałem brygady Ryszardem Parafianowiczem, ówczesnym rektorem Akademii Sztuki Wojennej. Przytoczyła treść SMS-ów, które Misiewicz miał wysłać do rektora, pośrednicząc w kontaktach.
"Witam panie generale. Dzwonię ponieważ mnie męczy ten dżentelmen, z którym byłem u pana generała. Czy ten list intencyjny uda się podpisać? Bo on chyba w poniedziałek musi go złożyć. Na tym polega problem" – cytuje jedną z wiadomości Misiewicza do Parafianowicza "Wyborcza". Generał Parafianowicz miał odpisać: "Uda. No ja go dostałem wczoraj dopiero. On był na spotkaniu tutaj z tymi ludźmi, co wskazałem".
Według "GW" były rzecznik MON nie pomagał za darmo. "Pozwoliłem sobie już puścić ci na maila fv. Odzywaj się jak będziesz już dostępny" – miał napisać do biznesmena 30 sierpnia.
Podobne wiadomości miał wysłać 30 listopada, w grudniu 2017 r. oraz w styczniu i lutym 2018 roku. "Wyborcza" napisała, że każda z faktur miała opiewać na 6 tysięcy złotych.
Dziennik napisał, że "gen. Parafianowicz podpisuje w końcu list intencyjny do NCBiR". "Wiosną 2018 r. centrum przyznaje spółce Czysta3.VC 40 mln zł dotacji, które biznesmen - zgodnie z umową z centrum - inwestuje w kolejne spółki" – czytamy.
Według "GW" Misiewicz miał umówić również Tadajewskiego na spotkanie z Krzysztofem Łączyńskim, ówczesnym doradcą Macierewicza, a wcześniej dyrektorem jego gabinetu politycznego, a także umożliwić mu nawiązanie kontaktu z NATO StratCom (NATO Strategic Communications Centre of Excellence).
"Akademia nie zawarła umowy z funduszem inwestycyjnym Czysta3.VC"
Rzecznik Akademii Sztuki Wojennej pułkownik doktor inżynier Mariusz Młynarczyk w przesłanym autorom publikacji komunikacie napisał: "List intencyjny wystawiony przez Akademię Sztuki Wojennej w 2017 roku wyraża jednostronną chęć współpracy w ramach inicjatywy »Bridge Alfa« NCBiR i nie pociąga za sobą zobowiązań, w tym zobowiązań finansowych. Z posiadanych dokumentów wynika, że Akademia nie zawarła umowy z funduszem inwestycyjnym Czysta3.VC".
"GW" napisała, że na wysłane Tadajewskiemu pytania odpowiedział mecenas Maciej Zaborowski, który ostrzegł, że jego mocodawca "jest osobą prywatną i nie wyraża zgody na opisywanie przez media jego życia prywatnego". Jednocześnie, jak dodał dziennik, zaprzeczył informacjom o przeszukaniu w siedzibie spółki 1450 w 2019 roku. "Przeszukania w dwóch wrocławskich spółkach, o które Pan pytał, zostały przeprowadzone na polecenie Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu i jedynie prokuratura jako gospodarz postępowania przygotowawczego może ewentualnie udzielić Panu więcej informacji" – odpowiedział dziennikowi Wydział Komunikacji Społecznej Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Przedłużone śledztwo
"Gazeta Wyborcza", OKO.press i Fundacja Reporterów próbowały ustalić, czy w śledztwie dotyczącym Misiewicza analizowany jest wątek powoływania się przez niego na wpływy i podjęcia się pośrednictwa w dotarciu do władz Akademii Sztuki Wojennej.
Dziennik napisał, że rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu prokurator Andrzej Dubiel odmówił informacji "z uwagi na dobro toczącego się postępowania, a także mając na uwadze tajemnicę śledztwa". Stwierdził, że mogłoby to "negatywnie wpłynąć na bieg prowadzonego postępowania przygotowawczego". "GW" podała, że z przekazanej przez prokuratora Dubiela wynika, że śledztwo przedłużono niedawno do 31 maja 2021 roku, ale od jego wszczęcia nikomu - poza Misiewiczem, Mariuszem Antonim K. i czwórką urzędników MON i PGZ - nie przedstawiono żadnych zarzutów.
"Gazeta Wyborcza" napisała, że Misiewicz nie chciał rozmawiać z dziennikarzami, odesłał ich do adwokata, który nie odpowiedział na pytania.
Misiewicz: mamy do czynienia z kolejnym przeciekiem z toczącego się postępowania
Były rzecznik resortu obrony zabrał w czwartek głos w mediach społecznościowych.
"Kto wie co dziś próbuje się przykryć moim nazwiskiem za sprawą wyimaginowanej rzeczywistości i wyrwanego z kontekstu materiału ze śledztwa?" – skomentował publikację. "Mamy do czynienia z kolejnym przeciekiem z toczącego się postępowania. Jedno śledztwo już się toczy w sprawie medialnych, notabene nieprawdziwych w swojej istocie przecieków. Co ciekawe mam w tym śledztwie status pokrzywdzonego, A O DZIWO Prokuratura w Krośnie, która je prowadzi, przesłuchiwała w nim... moich obrońców (!)" – dodał.
"Zostanie złożone do Prokuratora Generalnego kolejne zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, gdyż mam wrażenie, że materiały niejawne, operacyjne, z inwigilacji, w ramach śledztwa przygotowawczego Prokuratury w Tarnobrzegu nie powinny znajdować się w mediach...? Sugeruję, żeby dzisiejsze zawiadomienie dać do rozpatrzenia kolejnej "apolitycznej" prokuraturze, np. z Pcimia" – napisał Misiewicz.
"Nigdy nie brałem żadnych pieniędzy od nikogo za kontaktowanie kogokolwiek z kimkolwiek z MON lub Wojska Polskiego lub innych instytucji, za taką tezę Gazeta Wyborcza i inne powielające to kłamstwo media otrzymają pozew sądowy" – czytamy we wpisie byłego rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej, zamieszczonym w mediach społecznościowych.
Źródło: Gazeta Wyborcza, OKO.press, Fundacja Reporterów
Źródło zdjęcia głównego: OKO.press/tvn24.pl