7-letni Kuba z Zabrza zachował się dzielniej niż niejeden dorosły. Wykręcił numer 997 i prawidłowo wezwał pomoc, gdy pijany mężczyzna wtargnął do mieszkania i szarpał się z jego babcią. Napastnik usłyszał już zarzuty, za kratkami może spędzić rok.
Dzieckiem pod nieobecność rodziców opiekowała babcia. Nagle do mieszkania wtargnął pijany mężczyzna. Kobieta próbowała wyprosić nieproszonego gościa, ale ten zaczął ją szarpać i wyzywać.
Kuba widząc awanturę po cichutku wziął do ręki telefon i wybrał numer 997. Podał dyżurnemu zabrzańskiej policji szczegółowe informacje o całym zdarzeniu, adres i poprosił o pomoc.
Natychmiast wysłano patrol. Funkcjonariusze zatrzymali pijanego bezdomnego, który - jak się okazało - przez pomyłkę, wtargnął do mieszkania, ale wyjść już nie chciał. Na szczęście ani babci ani chłopcu nic się nie stało, a awanturnik usłyszał już zarzut naruszenia miru domowego, za co nawet rok może spędzić w więzieniu.
"Brat bał się bardziej"
Po całym zajściu, w rozmowie z TVN24, Kuba przyznał, że cały się trząsł ze strachu, gdy intruz rzucił się na babcię z pięściami. Zaraz jednak dodał, że "brat bał się bardziej".
Dumy z chłopca nie kryje jego wychowawczyni, a Marek Wypych z komendy miejskiej policji w Zabrzu mówi wprost: Kuba zachował się kapitalnie. Nie zastanawiał się długo w chwili zagrożenia, wykręcłl numer alarmowy i podał wszystkie niezbędne szczegóły, by policja mogła od razu interweniować, wyliczał funkcjonariusz.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24