Sąd Okręgowy w Białymstoku prawomocnie uniewinnił w czwartek dwóch policjantów, którym z budynku prokuratury uciekł z kajdankami i w klapkach mężczyzna podejrzany o szereg kradzieży. Nie było przestępstwa, była odpowiedzialność służbowa - uznał sąd.
Już w maju Sąd Rejonowy uniewinnił obu policjantów. Uznał, że w świetle zebranych w sprawie dowodów, nie można im zarzucić niedopełnienia obowiązków. W czwartek wyroki uniewinniające utrzymał w mocy Sąd Okręgowy w Białymstoku.
Okoliczności ucieczki "nie przysporzyły policji prestiżu"
W uzasadnieniu SO zaznaczył, że sąd I instancji nie ustrzegł się pewnych uchybień, co doprowadziło do błędnej oceny niektórych zachowań policjantów, ale nie wpłynęły one merytorycznie na wyrok uniewinniający. - Nie każde niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariusza publicznego skutkuje jego odpowiedzialnością karną za przestępstwo z artykułu 231 paragraf 1 Kodeksu karnego (czyli za niedopełnienie obowiązków lub przekroczenie uprawnień i działanie w ten sposób na szkodę interesu publicznego lub prywatnego - red.) - mówił sędzia Krzysztof Kamiński. Sąd okręgowy zwrócił uwagę zwłaszcza na zamiar i szkodę, która może być materialna lub niematerialna. I doszedł do wniosku, że w tej sprawie nie można mówić o tzw. istotnej szkodzie majątkowej lub niemajątkowej, np. w postaci podważenia autorytetu i zaufania do policji, czy szkodzie wizerunkowej. Sędzia Kamiński przyznał, że okoliczności ucieczki podejrzanego "nie przysporzyły policji prestiżu".
- Przeciwnie, mogą budzić skojarzenia ze scenami rodem z filmu "Akademia policyjna" - dodał. Zaznaczył przy tym, że jednak nie można mówić o istotnej - w rozumieniu Kodeksu karnego - szkodzie niematerialnej. Dlatego sąd okręgowy przyjął, iż zachowanie oskarżonych nie wyczerpało wszystkich znamion przepisów Kodeksu karnego mówiących o niedopełnieniu obowiązków przez policjantów. - Nie można mówić o popełnieniu przez nich przestępstwa, a jedynie o naruszeniu obowiązków służbowych karanych w trybie dyscyplinarnym - dodał sędzia Kamiński.
Prokuratura rozważy wniesienie kasacji
- To wyrok niekorzystny z punktu widzenia prokuratury. Z całą pewnością rozważymy zaskarżenie (…) w drodze kasacji. W tym celu zażądamy pisemnego uzasadnienia tego wyroku i dopiero po zapoznaniu się z motywami pisemnymi podejmiemy decyzje czy będziemy dalej skarżyli ten wyrok czy też nie - powiedział prokurator Marek Żendzian.
Uciekł w klapkach z prokuratury
Pod koniec września 2016 roku policjanci z komendy miejskiej dowieźli zatrzymanego Pawła G. do budynku Prokuratury Rejonowej w Białymstoku. Choć miał kajdanki na rękach, zdołał stamtąd uciec, wykorzystując nieuwagę funkcjonariuszy ochrony budynku. Zatrzymano go ponownie po kilku dniach. Prokuratura zarzuciła dwójce policjantów niedopełnienie obowiązków. W ocenie śledczych, podstawowe błędy popełnione przez funkcjonariuszy, to kajdanki założone podejrzanemu z przodu i niedostateczny nadzór nad nim. Według prokuratury, konwojenci działali w ten sposób na szkodę interesu publicznego, podważając zaufanie społeczne do policji. Dlatego chciała ich ukarania. Przed sądem I instancji wnioskowała o 5 tys. zł grzywny dla każdego. Po zdarzeniu, obaj policjanci ponieśli konsekwencje dyscyplinarne w postępowaniu wewnętrznym policji. Między innymi odebrano im dodatki i premie.
Autor: js//rzw / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24