Były funkcjonariusz UB został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu za pobicie członka organizacji antykomunistycznej przed prawie 60 laty. Zdaniem IPN torturował go w celu wymuszenia zeznań.
IPN nie zadowoli wyrok?
Ubeka skazano na dwa lata więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Choć wyrok nie jest prawomocny, to skazany nie zapowiada apelacji.
Za to może zrobić to Instytut Pamięci Narodowej, który przygotował akt oskarżenia i uznał ją za zbrodnię komunistyczną. Prokurator IPN domagał się kary 2,5 roku więzienia bez zawieszenia i podania wyroku do publicznej wiadomości.
Zbrodnia sprzed lat
82-letni obecnie mężczyzna po zakończeniu wojny był funkcjonariuszem Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Białymstoku. W 1949 roku dotkliwie, do nieprzytomności, pobił pejczem ucznia liceum i zarazem szefa młodzieżówki, planującej walkę z komunistami. Chciał w ten sposób wymusić na nim zeznania.
Poszkodowany, obecnie 78-letni, zeznał przed sądem, że w pokoju były wtedy trzy, cztery osoby. Później zasłonięto mu głowę i pobito. Było to o tyle istotne dla przebiegu zakończonego właśnie procesu, że sąd uznał, iż nie można wykluczyć bicia przesłuchiwanego przez osoby trzecie.
Oskarżony funkcjonariusz UB nie przyznał się do winy.
W latach 90. rehabilitacja
Pobity był członkiem organizacji, opisanej w aktach UB jako "Związek Socjalistycznej Młodzieży Polskiej", choć nie chodziło o znany ZSMP.
Zdaniem IPN była to siedmioosobowa grupa dyskusyjna, która nie miała charakteru zbrojnego. Jej członkowie byli zatrzymani i skazani na kilkuletnie wyroki więzienia, skatowany licealista - na 10 lat.
W latach 90. wyroki zostały unieważnione, Skarb Państwa wypłacił tym osobom odszkodowania za niesłuszne skazanie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24