Składamy w Sejmie ustawę "antysitwową" - poinformował w poniedziałek Stanisław Tyszka, poseł Kukiz'15 i wicemarszałek Sejmu. Ustawa ma nakładać na pracowników instytucji publicznych obowiązek ujawniania związków rodzinnych z politykami i najważniejszymi urzędnikami. - Chodzi o uwolnienie Polaków od powszechnej patologii plagi kumoterstwa i nepotyzmu - mówił.
W poniedziałek w południe na konferencji prasowej w Sejmie wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka z Kukiz’15 poinformował o złożeniu przez jego klub projektu ustawy "antysitwowej".
- Składamy dzisiaj jako klub poselski Kukiz’15 ustawę "antysitwową" - oświadczył Tyszka i wyjaśnił, że jej pełna nazwa brzmi "ustawa o przejrzystości w zakresie zatrudniania osób bliskich w jednostkach sektora publicznego oraz przeciwdziałaniu protekcji w naborze na stanowiska w jednostce sektora publicznego".
- Tutaj chodzi o uwolnienie Polaków od powszechnej patologii plagi kumoterstwa i nepotyzmu zatrudniania w jednostkach sektora publicznego - tłumaczył wicemarszałek. Jego zdaniem zjawisko to "wpływa to na funkcjonowanie polskiego państwa w sposób bardzo negatywny".
Obowiązek składania oświadczeń
Zdaniem Tyszki przyjęcie projektu ustawy złożonego przez jego klub "doprowadzi do powszechnej jawności relacji rodzinnych w jednostkach sektora publicznego". Podczas konferencji wskazał cztery punkty, które zakłada ustawa.
- Po pierwsze zobowiązujemy osoby sprawujące kierownicze stanowiska w jednostkach sektora publicznego do złożenia oświadczeń o relacjach rodzinnych - mówił polityk.
Jak podkreślał, tym obowiązkiem zostanie objęty "bardzo szeroki krąg osób".
- Począwszy od prezydenta, przez premiera, członków Rady Ministrów, zarówno samych ministrów, jak i sekretarzy stanu, dyrektorów departamentów, poprzez spółki skarbu państwa, spółki komunalne, wszystkich samorządowców, osoby zatrudnione zarówno w gminach, powiatach, jak i województwie, Urzędzie Marszałkowskim czy to urzędzie wojewody na stanowiskach kierowniczych, dyrektorów departamentów - wymieniał Tyszka.
Dodał także, że "obowiązek składania podobnych oświadczeń" będzie obowiązywał wszystkie osoby "ubiegające się o pracę w jednostkach sektora publicznego".
- Te osoby, starające się o pracę, będą musiały powiedzieć, czy w danej jednostce pracuje osoba bliska im - tłumaczył wicemarszałek Sejmu.
Grzywna, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności do lat trzech
Jak wyjaśniał, kolejne dwa założenia ustawy zawierają elementy prawa karnego.
- Jedna to jest sankcja za niezłożenie takiego oświadczenia - wskazywał Tyszka. - Pierwszy obowiązek powstanie po przyjęciu tej ustawy, jeżeli oczywiście większość sejmowa się na to zgodzi - dodał. - W terminie 30 dni tym, którzy nie złożą takich oświadczeń, grozi sankcja grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat trzech - tłumaczył wicemarszałek Sejmu założenia zapisane w projekcie.
Dodał również, że "jeżeli koś będzie wykorzystywał swoje wpływy do zatrudniania osób znajomych, również objęty jest sankcją grzywny, ograniczenia wolności bądź pobawienia wolności do lat trzech".
"Stanowiska w sektorze publicznym traktowane są jak łupy wojenne"
- To jest projekt rewolucyjny, przełomowy - przekonywał Tyszka. Dodał, że projekt był "oczekiwany bardzo mocno" i że "wskazują na to wszystkie badania opinii publicznej".
- Ludzie są przekonani, że partie polityczne funkcjonują w Polsce jak wielkie agencje pośrednictwa pracy - argumentował poseł Kukiz’15. Podkreślił, że "stanowiska w sektorze publicznym traktowane są jak łupy wojenne".
Zaznaczył także, że "projekt ustawy był tworzony przez wiele miesięcy przez wybitnych specjalistów".
- Przedstawicielem wnioskodawców w tym projekcie będzie pan poseł Robert Mordak - wskazał wicemarszałek Sejmu.
"To taka trochę pod publiczkę gra"
Jeszcze przed złożeniem w Sejmie projektu ustawy "antysitwowej" posłowie komentowali inicjatywę Kukiz’15. Marta Golbik z Platformy Obywatelskiej, pytana o stosunek polityków do projektu, przyznała, że "nie sądzi, żeby to miało wywoływać popłoch".
- Jeżeli oprzemy te kryteria również na kompetencjach, no to nie powinno wzbudzać popłochu - podkreślała. Dodała jednak, że "na pewno po stronie PiS-u wzbudziłoby spory popłoch, bo oni zatrudniają te osoby, licząc na to, że to nie wyjdzie na światło dzienne"
Jakub Stefaniak z Polskiego Stronnictwa Ludowego ocenił ustawę "antysitwową" jako "bardzo dobry pomysł".
- Obawiam się jednak, że to taka trochę pod publiczkę gra, dlatego że z tego co wiem, to przedstawiciele Kukiza już od dawna mówią o tej ustawie, nikt tej ustawy nie widział - zaznaczył polityk PSL.
- Może czekali, aż dostaną jakąś intratną propozycję od PiS-u w zamian za to, żeby schować tę ustawę do szuflady - dodał Stefaniak.
Wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz (PiS), przyznał, że nie słyszał o projekcie Kukiz’15 i nie zna jego szczegółów, wskazał jednak na sytuację, w której przepisy ustawy "antysitwowej" mogą rodzić pytania. - Podejdźmy realnie do spraw, no bo jeżeli ktoś zostaje posłem czy zostaje senatorem, a jego żona czy mąż od wielu lat pracuje w takiej czy innej firmie, to znaczy, że nie będzie mógł pracować? - wskazywał Skurkiewicz.
Senator PiS: państwo demokratyczne powinno się bronić
Do ustawy odnieśli się także inni politycy Prawa i Sprawiedliwości.
Senator PiS Jan Maria Jackowski zastrzegł, że nie zna jeszcze szczegółów projektu, ale podkreślił, że "co do zasady to oczywiście państwo demokratyczne powinno się bronić przed nieprawidłowościami czy wykorzystywaniem władzy do celów osobistych, czy do celów dla własnej rodziny". - Nie wiem, czy to rozwiązanie wychodzi naprzeciw i czy by nie powodowało większego zamieszania, bo jak rozumiem, tutaj różne urzędy państwowe musiałby się zająć badaniami genealogicznymi i stwierdzać stopnie pokrewieństwa między poszczególnymi osobami - przypuszczał senator PiS.
- Oczywiście można to zrobić, ale pytanie jest, czy nie lepiej przyjąć rozwiązania prostsze i bardziej realistyczne - dodał Jackowski.
Pytany, czy w szeregach Prawa i Sprawiedliwości nie będzie z powodu tej ustawy "popłochu", odparł: - Sytuacja moim zdaniem wymaga regulacji.
- Przede wszystkim powinna być jasna procedura powoływania na wszelkie funkcje kierownicze w spółkach - zaznaczył senator PiS, podkreślając, że powinno tak być "w spółkach skarbu państwa i w spółkach z udziałem skarbu państwa". - Swego czasu Platforma też miała taki pomysł i z tego pomysłu się wycofano, a moim zdaniem szkoda - ocenił.
- Ja bym szedł raczej w tę stronę, a nie w stronę po prostu, powiedziałbym, taką genealogiczną - dodał.
"Nie mam żadnego problemu z podpisaniem oświadczenia"
Poseł do Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki (PiS) ocenił, że jego zdaniem "na pewno to jest propozycja, którą trzeba rozważać". - Każda propozycja, która czyni polityków bardziej transparentnymi, jest propozycją, nad którą trzeba się pochylić - podkreślił.
- Absolutnie nie mam żadnego problemu z podpisaniem oświadczenia czy dokumentu, który by pokazywał, gdzie pracują członkowie [mojej - przyp. red.] rodziny - dodał Czarnecki.
Autor: akr//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24