Pomorscy policjanci mają obowiązek zbierać informacje o planowanych seansach filmu braci Sekielskich nie tylko na fasadach kościołów czy w innych miejscach publicznych, ale także w klubach i restauracjach - dowiedział się tvn24.pl. - Chodzi wyłącznie o zapewnienie bezpieczeństwa - przekonywał rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Ciarka.
"Polecam informować niezwłocznie o wszelkich doniesieniach odtwarzania filmu Tomasza Sekielskiego 'Tylko nie mów nikomu' dyżurnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. Dotyczy to odtwarzania zarówno w miejscach publicznych, jak i w klubach, restauracjach itp." - takie polecenie komendanta wojewódzkiego policji w Gdańsku generała Jarosława Rzymkowskiego otrzymali wszyscy jego podwładni.
Zapytaliśmy oficjalnie, czym się kierował generał Rzymkowski, wydając takie polecenie.
"Nie chcemy inwigilować, chcemy chronić"
- Chodzi wyłącznie o zapewnienie bezpieczeństwa, by nie doszło do niekontrolowanych wydarzeń - powiedział nam rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Ciarka. - W całym kraju miało miejsce kilka publicznych odtworzeń filmu, w które nie ingerowaliśmy. Dbaliśmy wyłącznie o bezpieczeństwo widzów - dodał.
Inny z policjantów wyjaśniał w rozmowie z tvn24.pl: - Proszę sobie wyobrazić, że na pokaz wpada grupa obrońców księdza [Henryka - przyp. red.] Jankowskiego i dochodzi do awantury. Nie chcemy inwigilować, chcemy chronić - przekonywał.
Odebrany rzutnik
Jednak nasi rozmówcy, których polecenie generała Rzymkowskiego dotyczy bezpośrednio, twierdzą, że inaczej je odebrali.
- Czuję się, jakbym miał ścigać opozycjonistów przed 1989 rokiem, którzy zaraz rozrzucą ulotki - powiedział nam oficer z jednej z komend powiatowych, zastrzegając sobie anonimowość. - Szczególnie po wydarzeniach w Warszawie, których się po prostu wstydzę - dodał.
Chodzi o odebranie rzutnika, który miał posłużyć do wyświetlenia filmu "Tylko nie mów nikomu" w poniedziałek wieczorem na fasadzie budynku przylegającego do stołecznej Katedry Polowej Wojska Polskiego. Projekcję organizowali działacze partii Wiosna, w tym Robert Biedroń. Policja nie dopuściła do tego seansu, funkcjonariusze zajęli projektor.
- Po wydarzeniach w Warszawie komenda główna zabroniła policjantom w terenie konfiskowania rzutników. To ogromne straty wizerunkowe dla policji. Polecenie zostało powtórzone na środowej wideotelekonferencji komendanta głównego z komendantami wojewódzkimi policji - powiedział nam jeden z uczestników tej narady.
"Dziwi mnie taka nadzwyczajna troska policji"
Funkcjonariusze - według naszych informacji - będą mieć za to inne zadanie. Polecenie, które trafiło z Biura do Walki z Cyberprzestępczością Komendy Głównej Policji do wszystkich komórek w policji zajmujących się internetem, nakazuje monitorowanie zapowiedzi i prób wyświetlania filmu braci Sekielskich w miejscach publicznych.
- Mamy sprawdzać, czy były próby wyświetlania w miejscach publicznych, mamy monitorować zapowiedzi takich działań. Polecenie ma wysoki priorytet - powiedział nam policjant specjalizujący się w "cyber".
Sam Tomasz Sekielski tak skomentował tę sprawę w rozmowie z tvn24.pl: - Chcę wierzyć, że chodzi tylko o względy bezpieczeństwa, ale dziwi mnie taka nadzwyczajna troska policji.
Metropolita w dokumencie
Arcybiskup Leszek Sławoj Głódź jest wspomniany w filmie "Tylko nie mów nikomu" przy sprawie oskarżanego o molestowanie seksualnego księdza Franciszka Cybuli. W środowisku służb mundurowych mówi się, że metropolita gdański od ponad dekad uchodzi za twórcę wielu karier oficerskich w wojsku, straży granicznej, służbach specjalnych i policji.
W środowisku ludzi zajmujących się bezpieczeństwem powtarzana jest anegdota, że żaden prezydent nie mianował tylu generałów, co sam arcybiskup Głódź. Nie jest też tajemnicą, że prywatnie komendanta pomorskiego i metropolitę gdańskiego łączy przyjaźń.
"Policja nikogo nie monitoruje i nie chce monitorować"
W czwartek w programie "Tak jest" w TVN24 Sylwia Spurek z partii Wiosna oraz warszawski radny, wiceszef komisji weryfikacyjnej Sebastian Kaleta z Solidarnej Polski odnieśli się do sprawy.
Zdaniem Kalety to, że "policja wykonuje swoje obowiązki, dba o bezpieczeństwo obywateli, nie powinno budzić zdziwienia". - Policja nikogo nie monitoruje i nie chce monitorować - zapewnił, wskazując, że "ma obowiązek zapewnić bezpieczeństwo". - Czy policja powiedziała, że jest coś złego w obejrzeniu tego filmu? Nie - dodał Kaleta.
Kaleta wskazywał, że "temu filmowi towarzyszą emocje".
- Mam wrażenie, że to jest próba takiego wmówienia sobie, że to jest jakiś zakazany materiał - dodał.
Jak mówił, "każdy ten film może obejrzeć, każdy ten film może ocenić, każdy ten film może skomentować, może go obejrzeć raz, dwa, trzy, może go obejrzeć ze znajomymi, może obejrzeć go w miejscach publicznych, natomiast obowiązkiem policji jest dbanie o bezpieczeństwo".
- Nic złego w tych działaniach policji nie ma, z tego powodu, że nikomu nikt nie ogranicza niczyjej wolności - ocenił Kaleta.
- Uważam, że nakręcanie wokół tego jakiegoś tematu, który powinien podlegać debacie publicznej, pokazuje, że brakuje chyba tematów do dyskusji - zaznaczył.
"Policja ma dużo ważniejsze zadania"
Sylwia Spurek podkreśliła, że "bardzo szanuje pracę wielu funkcjonariuszy i funkcjonariuszek policji".
- Natomiast jest mi przykro, bo mam wrażenie, że ta sprawa też może pokazywać, że praca policji jest wykorzystywana politycznie - powiedziała. Wskazała przy tym na odebranie przez funkcjonariuszy rzutnika, który miał posłużyć do wyświetlenia filmu "Tylko nie mów nikomu" i na zatrzymanie Elżbiety Podleśnej, której przedstawiono zarzut dotyczący profanacji wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej.
- Teraz słyszymy o tym, że policja ma w jakiś szczególny sposób monitorować oglądanie filmu, bo chodzi o bezpieczeństwo - powiedziała Spurek. Jej zdaniem "policja ma dużo ważniejsze zadania, a liczba funkcjonariuszy i funkcjonariuszek nie jest nieograniczona".
- Oni zajmują się bardzo poważnymi sprawami, naruszeniami przepisów związanych z przestępstwami przeciwko życiu i zdrowiu, i to chyba powinien być priorytet, a nie sprawdzanie kto, gdzie i w jaki sposób ogląda film "Tylko nie mów nikomu" - wskazywała.
Jak oceniła Sylwia Spurek, "wrzucanie takich zasobów policji do sprawy związanej z projekcją filmów budzi wątpliwości".
Autor: Robert Zieliński, Grzegorz Łakomski / Źródło: tvn24.pl, TVN24