Wypowiedź szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska na temat Polski jest bezprecedensowa. To wychodzenie z roli, jest to absolutnie nieprofesjonalne - ocenił w poniedziałek wiceszef MSZ Konrad Szymański. - Wolałbym, by Tusk sprawy rywalizacji międzypartyjnych rozwiązywał w kraju - stwierdził wiceszef MSZ Jan Dziedziczak. W ocenie wicepremiera, ministra kultury Piotra Glińskiego zarzuty stawiane przez Tuska są "absurdalne".
Szef Rady Europejskiej i były premier Donald Tusk napisał w niedzielę na swoim prywatnym koncie na Twitterze: "Alarm! Ostry spór z Ukrainą, izolacja w Unii Europejskiej, odejście od rządów prawa i niezawisłości sądów, atak na sektor pozarządowy i wolne media - strategia PiS czy plan Kremla? Zbyt podobne, by spać spokojnie".
"Absolutnie nieprofesjonalne"
- Nie przywiązywałbym do tej wypowiedzi aż tak ogromnej wagi, ale z całą pewnością warto odnotować fakt, że jest to wychodzenie z roli kogoś, kto jeszcze niedawno z dużym uporem ubiegał się o rolę międzynarodową i kogoś, po kim należałoby się spodziewać bezstronności - w ten sposób jego wpis skomentował wiceszef MSZ Konrad Szymański w rozmowie z dziennikarzami w Brukseli.
Wypowiedź Tuska na temat Polski jest bezprecedensowa. To wychodzenie z roli, jest to absolutnie nieprofesjonalne - ocenił.
"Niesłuszne i szkodliwe dla Polski"
Do wpisu Tuska odniósł się również wiceszef MSZ Jan Dziedziczak.
- Jestem zwolennikiem takiej polityki, którą realizowali marszałek Piłsudski, Roman Dmowski i Ignacy Jan Paderewski, a więc rywalizacji na polu politycznym w kraju, ale łączenia sił na hasło: "niepodległość", hasło: "Polska". Nie wyobrażam sobie, by któryś z tych wielkich polityków atakował swój kraj z zewnątrz tylko po to, by podkopać partyjnego rywala – powiedział w poniedziałek w Poznaniu.
Jak dodał, zarzuty rzekomego zwracania się polskich władz w stronę Moskwy "są całkowicie niesłuszne, są szkodliwe dla Polski i Tusk doskonale o tym wie".
Pytany o to, czy wpis szefa Rady Europejskiej mógł być powodowany troską o los Polski, minister ponownie przywołał nazwiska Piłsudskiego, Dmowskiego i Paderewskiego. - Wolałbym, by Tusk wziął z nich przykład i sprawy rywalizacji międzypartyjnych rozwiązywał w kraju - powiedział. - Zwracamy się do pana Tuska, żeby swoją funkcję wykorzystywał w interesie także Polski, a przynajmniej, by Polsce nie szkodził - dodał Dziedziczak.
W jego opinii poglądy wyrażane przez Donalda Tuska w sprawie obecnej sytuacji Polski nie są zbieżne z poglądami Unii Europejskiej odnośnie do naszego kraju.
"Polski rząd miał rację"
Z kolei szef MSWiA Mariusz Błaszczak powiedział dziennikarzom, że Tusk "po raz kolejny szkodzi Polsce tego rodzaju wpisami". - Może to wynikać z wielu przyczyn. Być może z tego, że został tak powitany przez opinię publiczną 11 listopada, kiedy składał wieniec przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Głos ludu odezwał się wtedy i to był głos ewidentnie nieprzychylny dla Donalda Tuska (niektórzy uczestnicy uroczystości powitali Tuska buczeniem i gwizdami - red.) - powiedział Błaszczak. W jego ocenie szef Rady Europejskiej ma na koncie dwie porażki - brexit i kryzys migracyjny. - Bezdyskusyjne jest to, że polski rząd miał rację, nie popierając Donalda Tuska na kolejną kadencję, bo widać, że łamie podstawowe zasady unijne. Nie jest bezstronny - podkreślił minister spraw wewnętrznych i administracji.
"Zarzuty absurdalne"
Sprawę skomentował też wicepremier, minister kultury prof. Piotr Gliński podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. - To są zarzuty na tyle absurdalne, że myślę, że nie ma sensu poświęcać wiele czasu na to. Wszyscy pamiętamy, jaką politykę prowadził pan Donald Tusk, będąc polskim premierem. Pamiętamy także politykę po 10 kwietnia 2010 roku, jeżeli chodzi o relacje z Rosją - wolałbym do tego nie wracać - stwierdził.
"Cel czysto polityczny"
- Poproszę o fakty. Jeżeli nasza reforma, jak jest napisane w rezolucji Parlamentu Europejskiego, utrudnia krytycznym grupom społeczeństwa obywatelskiego dostęp do środków publicznych, to ja się pytam, w którym miejscu? - mówił Gliński. - W tym miejscu, że zwiększyliśmy środki publiczne dostępne dla organizacji pozarządowych, że podnieśliśmy poziom politycznych decyzji, które będą podejmowane w kwestii organizacji pozarządowych i sektora, w sposób demokratyczny, kontrolowany - kontynuował minister kultury. Gliński powtórzył, że "to są absurdalne zarzuty, w których oczywiście jest cel czysto polityczny, żeby w Polsce się gotowało, żebyśmy się kłócili, żebyśmy o tym rozmawiali, zamiast rozwiązywać różne problemy, które są ważne dla polskich obywateli, żebyśmy się zajmowali retoryką i pustosłowiem".
"Ktoś chce, żeby była awantura"
Gliński odniósł się też do sprawy Ukrainy. - Akurat tak się dzieje, że my bardzo spokojnie podchodzimy do relacji z Ukrainą.
- Byłem na Ukrainie z misją rządową, gdzie zaproponowaliśmy bardzo, moim zdaniem, sensowne i samoograniczające się postulaty w kwestiach naszych wzajemnych relacji dotyczące na przykład odblokowania możliwości poszukiwań i ekshumacji ofiar II wojny światowej. Ostatnia komisja prezydencka w Krakowie, ta komisja dwustronna prezydentów obu krajów, poszła w tym samym kierunku i jest postulat odblokowania ekshumacji, więc po co teraz jątrzyć - oświadczył. Wpis Tuska to reakcja na środową rezolucję Parlamentu Europejskiego oraz relacji polsko-ukraińskich. W sobotę ambasador Polski w Kijowie Jan Piekło został wezwany do MSZ Ukrainy w trybie pilnym w związku z niewpuszczeniem do Polski sekretarza Międzyresortowej Komisji Ukrainy ds. Upamiętnień Swiatosława Szeremety. - Trudno to komentować poza tym, że ktoś chce dalej, żeby była awantura, żeby podgrzewać konflikt polityczny, żebyśmy nie mogli spokojnie rozwiązywać problemów, jakie polskie i ukraińskie społeczeństwo ma - ocenił minister kultury.
"Nieprzypadkowo pojawił się na granicy"
Gliński, odnosząc się do sprawy Szeremety, dodał: - Uważam, że on nieprzypadkowo pojawił się na granicy zaraz po tym, jak poszliśmy trochę do przodu, jeżeli chodzi o nasze wzajemne relacje, więc interpretacja tego wydarzenia jest jednoznaczna - to jest kolejna próba podgrzewania atmosfery, mówiąc delikatnie. Parlament Europejski przyjął rezolucję wzywającą polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności i praw podstawowych, zapisanych w traktatach unijnych. Europosłowie zainicjowali też własną procedurę zmierzającą do uruchomienia art. 7 Traktatu o UE wobec Polski. Przeciwko rezolucji głosowali europosłowie PiS, SLD wstrzymało się od głosu, eurodeputowani PSL nie wzięli udziału w głosowaniu. Większość PO wstrzymała się od głosu, ale sześciu europosłów poparło ten dokument.
Autor: azb/sk / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24