- Każdy, kto nie tylko toleruje, ale akceptuje tego typu zdarzenia, ponosi za to współodpowiedzialność - mówił Donald Tusk, odnosząc się do burd podczas warszawskiego "Marszu Niepodległości". Premier skrytykował zajścia i przeprosił warszawiaków.
Donald Tusk wypowiadał się tuż przed odlotem na unijny szczyt do Paryża.
- Niestety, to już jest tradycja, że te obchody dzielą się na dwie części. Większość Polaków chce obchodzić rocznicę niepodległości radośnie i spokojnie, i tak było w Warszawie i w wielu polskich miastach do momentu, póki nie ruszyła, niestety, tradycyjna manifestacja tych, którzy ze święta niepodległości chcą robić rozróbę - mówił premier.
Tusk przyznał, że jest mu "przykro i wstyd" za incydenty i kilkakrotnie powtarzał, że "tego typu zdarzenia nie mogą mieć miejsca".
"Nie ma przyzwolenia"
- Każdy, kto nie tylko toleruje, ale akceptuje tego typu zdarzenia, ponosi za to współodpowiedzialność. Jeśli słyszymy w Święto Niepodległości Polski słowa o tym, że jakieś siły zagrażają polskiej niepodległości, to ja nie mam żadnych wątpliwości, że to są słowa wywołujące tego typu zagrożenie, rzeczywiście tak jest. Ci, którzy rujnują nasze święto aktami agresji i przemocy, naprawdę zagrażają polskiej niepodległości - ocenił premier.
Prezes Rady Ministrów odniósł się do przemówienia Jarosława Kaczyńskiego w Krakowie. - To są też słowa, które - w mojej ocenie - powodują, że nie możemy, że nie potrafimy, nie udaje nam się obchodzić 11 listopada tak, jak byśmy wszyscy chcieli - ocenił Tusk.
Szef rządu zaznaczył również, że "każdy odpowiedzialny Polak" i "każdy polski polityk" powinien "powiedzieć to, co myśli na ten temat" i na temat ludzi, którzy "dewastują polską reputację". - Nie może być przyzwolenia, nie może być takiej politycznej akceptacji dla tego typu zdarzeń - podkreślił.
Tusk poinformował, że jest w stałym kontakcie z ministrem spraw wewnętrznych i prawdopodobnie ze względu na poniedziałkowe zajścia skróci swój pobyt w Paryżu. Jednocześnie zapewnił, że sytuacja w stolicy jest już opanowana. - W Warszawie, jak sądzę, nie dojdzie już w tej chwili do żadnych poważniejszych zajść - stwierdził.
Zapowiedział również, że po powrocie z Francji będzie chciał pilnie spotkać z ministrem Sienkiewiczem i osobami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo warszawiaków podczas marszu, aby podjąć odpowiednie działania i wyciągnąć konsekwencje z zajść, "żeby tego typu zdarzenia się nie powtarzały".
Premier przeprosił i podziękował
Tusk podziękował wszystkim Polakom, a zwłaszcza warszawiakom, ze "godne" i "liczne świętowanie Święta Niepodległości". Wyraził wdzięczność także wobec wszystkich, którzy starali się, "aby także wieczorem Warszawa była spokojna i bezpieczna". - Policjantom, którzy wykonywali swoje czynności, tak jak potrafili. I udało się powstrzymać agresywnie manifestujących w takiej elementarnej dyscyplinie, dzięki czemu nie doszło do jakiś szczególnie dramatycznych zdarzeń - mówił premier.
Szef rządu wyraził również ubolewanie ze względu na "akt agresji wobec policjantów strzegących ambasadę rosyjską" i przeprosił wszystkich warszawiaków za incydenty. - Nie mamy możliwości dzisiaj cieszyć się z tego wieczora, ponieważ jednak niektóre zdarzenia są dla Polski bardzo przykre.
W Warszawie, w czasie poniedziałkowego "Marszu Niepodległości" rannych zostało 7 policjantów, a 39 osób zostało zatrzymanych.
Autor: aj/tr / Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24