Sondaże pokazują prawdę i do dnia wyborów nie będziemy wiedzieli, kto wygra: PO, czy PiS - komentował kolejne wyniki badań opinii publicznej Donald Tusk. Premier jest przekonany, że ponad dwudziestoprocentowe poparcie dla jego gabinetu po 4 latach rządów to "klęska opozycji".
W środę rano szef rządu rozmawiał z dziennikarzami przed wyjazdem w kolejną delegację swoim wyborczym autobusem.
To nie jest sytuacja zaskakująca, że po czterech latach rządów opozycja dogania rządzących. Główna partia opozycyjna po 4 latach moich rządów ma 26 proc. poparcia. Ja uważam, że to jest klęska opozycji. Dlatego uważam, że ta relacja, że idziemy "łeb w łeb" świadczy o tym, co udało nam się zrobić. Tusk o sondażach i klesce opozycji
- Nigdy nie należałem do polityków, którzy mówią, że prawdziwe sondaże to są te dobre dla nas, a te niedobre to są sfałszowane albo manipulowane. Moim zdaniem sondaże pokazują prawdę i do dnia wyborów nie będziemy wiedzieli, kto wygra - PO czy PiS - przewiduje szef rządu, dla którego dobre notowania jego partii są wielkim sukcesem. W jego opinii tak zacięta walka 2 tygodnie przed wyborami jest znakiem przychylności dla działań jego gabinetu
- To nie jest sytuacja zaskakująca, że po czterech latach rządów opozycja dogania rządzących. Główna partia opozycyjna po 4 latach moich rządów ma 26 proc. poparcia. Ja uważam, że to jest klęska opozycji. Dlatego uważam, że ta relacja, że idziemy "łeb w łeb" świadczy o tym, co udało nam się zrobić - zakończył premier, odnosząc się do ostatniego sondażu OBOP przeprowadzonego na zlecenie "Gazety Wyborczej".
W nim prowadzi jednak w dalszym ciągu PO z 33-proc. poparciem, a SLD i PSL odnotowały nieznaczny spadek i do Sejmu weszłyby uzyskując kolejno 8 i 6 proc. Tuż pod progiem wyborczym znajduje się natomiast Ruch Palikota, który popiera 4 proc. wyborców.
"Pełne zrozumienie" z prezydentem
Donald Tusk dodał też, że w kwestii możliwych powyborczych scenariuszy zgadza się z prezydentem Bronisławem Komorowskim.
- Pan prezydent powiedział, że formowanie rządu powierzy temu, kto wygra wybory i będzie miał zdolność koalicyjną - przypomniał szef rządu. - Problem polega na tym, że żeby sprawdzić, kto ma zdolność koalicyjną, najpierw trzeba mu powierzyć misję jego stworzenia. Prezydent musi zrobić to tak, jak nakazuje konstytucja, bo ta przewiduje 3 kroki: najpierw prezydent wyznacza kandydata, potem parlament przejmuje tę rolę, a na koniec znowu wraca to do prezydenta - wytłumaczył premier i dodał: - Tutaj z prezydentem mamy pełne porozumienie.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24